Łatwo w kuchni się odstresować, ale niestety tylko na chwilę. Dziękuję za komentarze. Fajnie wiedzieć,że ktoś nas wspiera i też walczy. To odchudzanie kojarzy mi się właśnie z jakąś walką i bitwami, które musimy stoczyć. Każdy ma jakąś strategię i stara się wygrać. Ale wrogowie też są chytrzy i chcą mieć nad nami przewagę- to nasze słabości. Wszyscy mają jeden cel, który chcą zdobyć różnymi metodami. Czyhają na nas zasadzki, popełniamy błędy. Czasem musimy się poddać, ale myślę,że najważniejsze jest to, z jakiego powodu chcemy wygrać tę wojnę. I tu na pewno różnimy się bardzo od siebie...
Rano zjadłam jajeczko i kawka z mlekiem- odkąd jestem na diecie piję tylko 2 dziennie, małe, przekąska- 1 gruszka i mandarynka- gruszka lepsza, obiad- krupniczek dla rodzinki ,a ja zadowolę się zupką kremem z porów- po prostu pycha- dalej nie wiem , mam jeszcze czas. Teraz szybciutko jeszcze jedna kawka( już czuję jej zapach!) i oczywiście wodę też już piłam ok. 1/2 l.
Mam dziś w planach przetarcie okien, a właściwie szyb, bo okna niedawno były myte, a wieczorem ostatnie zajęcia przed świętami. Jak ja je lubię!
Nie chce mi się jeść, wiem że to stres ciągnie mnie do kuchni. Gdy mam problemy, żale i inne takie tam różne to mam zachcianki. Na razie walczę i nie odpuszczam.....dla siebie samej!