Myślę, że gdybym nie rozpoczęła diety to moja waga ciągle by rosła. Tak więc nie odpuściłam, choć tradycyjnie weekend nie należał do udanych pod względem odchudzania. Myślę,że nie przytyłam, ale na pewno też nie schudłam. Trochę w niedzielę pobiegałam po sklepach , czy to można zaliczyć do treningu? Mam już wszystkie prezenty dla najbliższych.
Zdaję sobie sprawę,że bez ruchu nie uda mi się. Chudłam najbardziej, gdy się najwięcej ruszałam... Muszę sobie z tym jakoś poradzić. Nie mogę się zmusić do treningu, dobrze wychodzą mi tylko zajęcia grupowe, na które jeżdżę raz w tygodniu. Bawię się dobrze i lubię to zmęczenie... Chyba jestem zwierzęciem stadnym...
Jabluszkowa
17 grudnia 2012, 11:27Nie odpuszczaj! Nie poddawaj się! Warto się postarać dla siebie samej :) A ćwiczenia są niezbędne i naprawdę świetnie wpływają na samopoczucie. Rozumiem Cię, bo mi też jest bardzo trudno się zebrać samej do ćwiczeń. Ale wczoraj dałam radę, poćwiczyłam z płytą i czułam się po tym lepiej. Dasz radę :) Trzymam kciuki!