Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Znowu jestem przed półmetkiem...
28 grudnia 2012
Rzeczywiście nie przytyłam aż tak dużo, ale to moja porażka, bo po prostu byłam bliska rzucenia diety. Odpuściłam.Święta są przy tym świetną wymówką. Dobrze,że się opamiętałam. Wczoraj przykładnie wzięłam się do ćwiczeń, do tego skakanka oraz sto brzuszków. I trzymałam dietę. Na szczęście przyzwyczaiłam się już do zdrowszego tryby życia i brakuje mi go po prostu...Szkoda,że jestem znowu przed półmetkiem i cel oddalił się znowu. Pocieszam się tylko,że ogólnie porażka mnie mobilizuje( tak było ostatnim razem) więc biorę się do roboty. Muszę się ruszać. Wiem ,że to klucz do sukcesu. Gdy jem-tyję, gdy trzymam dietę- nie tyję, muszę się do tego ruszać- wtedy schudnę. Na pewno.
Amy68
29 grudnia 2012, 09:58Tylko ruszanie tyłka,jest w stanie uratować nas.Trzymam mocno kciuki.Ja wiem,że to taka boleść ale nie ma innej drogi.
Jabluszkowa
28 grudnia 2012, 11:27Ruch jest bardzo ważny. Brawo za to, że bierzesz się znów do roboty! Ja też się biorę. Uda nam się!