Dzisiaj nie o mnie, bo nie staram się tak, jak powinnam. Chociaż mam wrażenie, że "upałowy kryzys" już przechodzi, albo przynajmniej wyewoluowała we mnie jakaś akceptacja zaistniałego stanu rzeczy.. Co nie przeszkadza mi odliczać dni do jesieni...
A co mnie tak zbulwersowało? Dzień był bardzo przyjemny, bo można było poczuć wiaterek, ośmieliłabym się powiedzieć, że był nawet chłodzący. W związku z tym, że na zewnątrz było znośniej niż na mieszkaniu wybrałam się na spacer. A podczas dreptania moją uwagę zwrócił pewien pan... Pan usiłował biegać.... Ja wiem, że tego dnia było "tylko" 28 stopni, ale kurcze. Po pierwsze - jak się ma dużą nadwagę to nie wybiera się tej formy aktywności, po drugie nie biega się po chodniku w trampkach. Po trzecie w czasie upałów nie wylega się na bieganie w czasie największego skwaru (to było jakoś po 13) bez żadnego nakrycia głowy!!! Jak można być tak krótkowzrocznym. No jak? Dlaczego ludzie tak bardzo nie szanują swojego zdrowia?
A po powrocie jeszcze dowaliła mi historia pary Francuzów, którzy wybrali się z dzieckiem na spacer po pustyni (Białe Piaski) mając ze sobą 2 półlitrowe butelki z wodą. Oni zmarli, ich syna uratowano. Przy czym władze Parku apelują by na taką wycieczkę zabierać 4 litry wody na osobę! Ot, kolejny miażdżący przykład ludzkiej głupoty. Ja siedzę tylko w przegrzanym mieszkaniu, a już wlałam w siebie litr...
Jakoś smuci mnie taka... głupota. I poczułam potrzebę podzielenia się tymi historiami. Ja wiem, że przy takiej pogodzie myślenie boli i dużo się nie chce, ale... bądźmy rozsądni Po prostu.