Na początku liczenia kalorii, po tych kilku rewelacyjnych dniach, myślałam, że wpis wieńczący pierwsze dwa tygodnie będzie pełny ochów i achów.... No trochę nie wyszło
Najpierw spadł błyskawicznie ponad kilogram, a tak mniej więcej od 5 dnia jest istna huśtawka. Raz mniej, raz więcej, ot typowe wahania.
Zwalam wszystko na upał, bo to nie możliwe jest, żeby nic nie spadało. W końcu jem poniżej CPM, a nie ucięłam tych kalorii na tyle, żeby organizm zaczął się bronić.
Fakt, ciągle lawiruję z różnicą ok 200 kcal. To znaczy staram się nie schodzić poniżej 1600, a nie przekraczać 1800 kcal na dobę. Niby to już dwa tygodnie, ale ciągle nie mam "wagi w oczach", ciągle podsumowując jakiś posiłek mogę się dziwić, że wyszło tyle i tyle. No cóż...ciągle uczę się liczyć kalorie
No i ostatnie dwa dni były trochę na bakier. Raz olbrzymia porcja lodów, za drugim piwko I pewnie wyszło trochę ponad CPM, ale cóż.... no wiecie
A aktywność? Odpuściłam. Mam w mieszkaniu 30 stopni. Trzyma ciepło cholera. Ale za to zimą nie narzekam, haha
No to walczę dalej Mam nadzieję, że podsumowanie kolejnych dwóch tygodni wypadnie owocniej
tusia1984
12 sierpnia 2015, 10:07Nie mając wagi tez myślałam, że mieszczę się w założonych sobie dziennych kcal. Któregoś dnia jednak postanowiłam kupić wagę i chyba nie musze mówić jakie było moje zdziwienie :D Teraz z waga jest o wiele łatwiej. Polecam tez stronkę http://www.ilewazy.pl/
niezapominajka33
11 sierpnia 2015, 13:14Oj temperatura wszystkim daje się we znaki. Tu jeść trzeba asie nie chce... Podziwiam za liczenie kcal-ja się muszę z takiego lenistwa wyleczyć.
lola7777
8 sierpnia 2015, 22:10tylko nie przestawaj i licz dalej!
patih
8 sierpnia 2015, 12:29sport! dzięki temu schudniesz na pewno, moze wieczorem spacer? rower? bieganie? cokolwiek
kawonanit
8 sierpnia 2015, 12:35Wiem, że to zabrzmi wymówkowo, ale czekam, aż zelżeje temperatura :) Zarówno długodystansowe spacery, jak i rowerek, i hantle w domu, są mi znacznie bliższe niż jeszcze pół roku temu :)