Pierwszy tydzień za mną. Ćwiczenia oczywiście świetnie, z tym nigdy nie było problemu. Codziennie ośmiominutówki i fitness 5 razy w tygodniu. Dieta trochę gorzej. Obyło się bez większych grzechów, ale wydaje mi się, że za mało jem. Wychodzi ok 1200 kcal dziennie. Mam przygotowaną tabelkę, w której zapisywałam, wszystko co zjadłam, ale niestety została na komputerze w pracy, dorzucę do wpisu w poniedziałek. Dzień zaczynam od wody z cytryną, czytałam, ze pomaga oczyścić organizm
"Wypijanie codziennie szklanki wody z cytryną korzystanie wpływa na trawienie. Zawarte w cytrusach flawonoidy usprawniają bowiem procesy trawienne. Z kolei obecność w tym owocu błonnika zwanego pektyną, powoduje długie utrzymywanie się uczucia sytości, dzięki czemu nie ulegamy pokusom sięgnięcia po coś słodkiego. Sok z cytryny bardzo dobrze działa na wątrobę oczyszczając ją z toksyn (poprzez zwiększoną produkcję żółci) i wspomagając jej pracę. Ten kwaśny w smaku owoc wspiera też działanie występującego w żołądku kwasu solnego, a witamina C redukuje możliwość powstawania wrzodów żołądka."
We wtorek przed pracą poszłam na siłownię. Mam pytanie. Jadam śniadania w pracy, bo rano szkoda mi czasu w domu, wolę pospać dłużej. We wtorek zjadłam śniadanie dopiero po siłowni. Czy ćwiczenie na czczo jest dobrym pomysłem?
Mam jeszcze jedno pytanie. Zastanawiam się nad suplementację l-karnityną, moim zdaniem ma to sens, skoro sporo ćwiczę. Stosował ktoś? Warto?
Kupiłam wagę. Nienawidzę jej . Pokazała, że ważę 63,5, a nie 63 jak pokazywała moja stara waga. Do tego ma pomiar tkanki tłuszczowej i wyliczyła mi 33% tłuszczu, w co akurat nie wierzę. A to ustrojstwo wgląda tak:
A efekty? No to tylko tydzień, więc cudów się nie spodziewam, waga bez zmian, ale w talii, brzuchu i biodrach ubyło po 1 cm