Aloha!
Zaczynając, dziękuję wszystkim za wiadomości i komentarze.Wszystkie bardzo sobie cenię, bez względu na ich wydźwięk.
Dzięki wielkie też za Wasze inspirujące wpisy!
Lubię Was czytać!
Nawet jeśli nie zostawiam wyraźnego śladu regularnie - wiedźcie, że z zainteresowaniem śledzę Wasze zmagania i sukcesy ;-)
Realizując postanowienie o rozliczaniu się w kategorii sukces-porażka, relacjonuję co następuje:
1. Rozstroiłam się totalnie jeśli chodzi o regularne posiłki. Tryb mojego dnia jest totalnie rozwalony ostatnimi czasy, na co nie do końca mam wpływ - ze względu na specyfikę pracy.
Chcę, muszę to zmienić, bo wiem, że właśnie takie niejedzenie, a potem jedzenie jest dla mnie kluczem do zguby.
I tak na przykład wczoraj zjadłam trzy głodowe posiłki. Mam nadzieję, że mój organizm nie potraktował tego jeszcze jako głodówki, i nie magazynuje. Dziś jest poprawnie - śniadanko, drugie śniadanko, będzie obiad...
2. Wzięłam się wczoraj za udziska.
Mój R. uważa że moje nogi są bardzo kobiece i że raczej powinnam zając się tylko spalaniem fałdek na brzuszku i boczków.
A ja jakoś ostatnio czepiam się moich nóg. I tak się wczoraj uczepiłam, że dziś ledwo przez zakwasy chodzę.
3. Postanawiam o wskoczeniu na rowerek - już za długa ta przerwa. I obiecuję nie doprowadzić się jak ostatnio do bólu kości ogonowej, oraz nałogu jeżdżenia w każdej wolnej chwili.
4. "THE ONLY THING
STANDING BETWEEN YOU AND YOUR GOAL
IS THE BULLSHIT STORY
YOU KEEP TELLING YOURSELF
AS TO WHY
YOU
CAN'T
ACHIEVE
IT"
-f. baumgartner
Ciao!