Cześć.
Mój wypoczynek zakończony już parę dni temu. Grzeszyłam i to bez większych wyrzutów sumienia. Było piwko, gofry z bitą śmietaną i rybki w panierce i bez. I nieustanne wylegiwanie się na plaży. Troszkę zwiedzania. To był czas wyrwany z życiorysu. Było fajnie, przyjemnie i nie ważne ile jest na wadze czy w obwodach.
Po powrocie czas kontynuować walkę. Mam nadzieję, że to jest walka a nie słomiany zapał.
Zaczęłam w poniedziałek. Każdego dnia Chodakowska i prawie każdego dnia 50 minut rowerek po okolicy. (Najlepsza jest boląca pupa, gdy ktoś jest nieprzyzwyczajony).
Menu na dziś.
Śniadanie: ciemna bułka, serek i pomidor
II Śniadanie: batonik musli, kilka borówek
Obiad: coś ala leczo z fasolki, papryki i marchewki + 100g wędzonej piersi z kurczaka
Podwieczorek: 75g jogurtu ze świeżą górą borówek i malin (chyba, że do tego czasu mała mi wciągnie maliny)
Kolacja: 100g serka wiejskiego z cebulką
Musowo przed snem pół grapefruta.
Na dzień dzisiejszy p. Chodakowska zaliczona.
Pozdrawiam was wszystkie.