Witam.
Koniec pierwszego tygodnia diety. Jestem względnie grzeczna.
Wczoraj kupiłam cisto na przyjazd teściów i nic nie zjadłam. Trzeba się przyznać, że to nie jest jakieś wielkie osiągnięcie ale zawsze coś.
Dzisiejsze menu bardzo podobne do wczorajszego (nadmiar składników)
Śniadanie: bułka z dynią, posmarowane margaryną i wędzona szynka
II śniadanie - kawa i paczuszka suszonych jabłek
Obiad: Wczorajsza pomidorówka z łyżką makaronu
Podwieczorek: kilka łyżeczek jogurtu z borówkami (kupiłam ich tyle, że będę to jadła kilka dni)
Kolacja: jak zwykle serek wiejski z cebulką
I oczywiście wieczorem grapefruit.
Wierzę w to, że przyspiesza przemianę materii i jest więcej plusów niż minusów jedząc go o tej godzinie. Jest wiele artykułów na ten temat. W końcu coś musi w tym być skoro dwa lata temu, gdy udało mi się stracić przeszło 20 kg jadłam go w ten sposób każdego dnia. Lub jest to bardzo przyjemne placebo.
Pozdrawiam wszystkich.