Pamiętnik odchudzania użytkownika:
am1980

kobieta, 44 lat, Wolbrom

167 cm, 87.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

31 lipca 2017 , Komentarze (15)

W sobotę z trudem zwlekłam się z łóżka, ale po ciężkiej walce samej z sobą udało mi się zebrać...w sobotę przebiegłam 12,7 km, a w niedzielę 7,6 km marszu z kijami + 6 km biegu, w między czasie trochę ćwiczeń na powietrznej siłowni. O godzinie 8-ej byłam już po ćwiczeniach, uwielbiam to uczucie, ale żałuję że tylko w weekend mam możliwość biegać rano i najczęściej jest to dla mnie wewnętrzna walka...z jednej strony chęć pobiegania, a z drugiej strony spania, czy choćby leniuchowania w łóżku jak najdłużej się da, ale to tylko dlatego, że cały tydzień wstaję o 5.30...a weekend to jedyny czas, gdzie mogę pospać trochę dłużej...

Podobny obraz

Nie wyobrażam sobie co będzie w tym tygodniu, bo zapowiadają straszne upały...ponad 30 st C, a ja ledwo funkcjonuje w takiej temperaturze...o bieganiu nie wspomnę...

Znalezione obrazy dla zapytania lato bieganie

28 lipca 2017 , Komentarze (27)

Wiecznie zajęta, codziennie zaglądająca do Was...ostatnio może mniej komentująca...chyba dlatego, że czuję się zawstydzona tym jak czytam o waszych działaniach, planach i spadkach. Ja też działam po swojemu, muszę tylko bardziej ogarnąć paszcze i będzie miodzio...

A więc co u mnie??? Tydzień temu wróciłam z urlopu w Chorwacji...no cóż mimo, że na świecie wiele pięknych zakątków i sama byłam w wielu pięknych miejscach to Chorwacji najzwyczajniej w świecie nie da się nie kochać, zwłaszcza że ja nie z tych co koniecznie chcą zwiedzać i podróżować po kraju...ja raczej z tych co lubią leżeć i nic nie robić, no jedynie opalać się i pływać w morzu (do Bałtyku nie wchodzę, bo nie widzę dna i nie wiem po czym stąpam), a tam czułam się jak ryba w wodzie. Jedyne miejsce do którego mogłabym wracać bez końca to Dubrownik...perła Adriatyku...kto był wie o czym piszę. Dubrownik ze starym miastem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jest uznawany za jedno z najpiękniejszych miast świata, dlatego nie można go pominąć, wybierając się do Chorwacji.  A że tym razem byliśmy z moimi rodzicami, którzy bardzo chcieli zobaczyć Dubrownik nie omieszkaliśmy zabrać ich tam na wycieczkę, zwłaszcza że mieszkaliśmy bardzo blisko Dubrownika. 

Poza tym Chorwacja jest krajem górzystym i raczej trudno o płaski teren albo taki bez konieczności pokonywania schodów, ma to też swoje dobre strony, ale nie ukrywam że w temperaturach jakie tam panują nawet dla mnie skakanie po schodach zaczynało być wyczynem...

Aktywność oczywiście była, a jakże...w Chorwacji jeszcze nie biegałam więc miałam okazję to nadrobić...pytanie tylko czy to co ja robiłam biegiem można nazwać...budziłam się ok godz. 6-ej (niekoniecznie dobrowolnie) i po mniejszych lub większych oporach zbierałam się na trening, na 7 dni pobytu biegałam 4 razy. Problem ze mną w takich klimatach jest taki, że to nie koniecznie temperatura mnie spowalnia, ale krajobraz i mimo, że za każdym razem obiecuję sobie, że dzisiaj nie robię zdjęć tylko skupiam się na bieganiu to zawsze zobaczę coś co chcę uwiecznić, bo może już tutaj nie wrócę...bo może już takiej chwili nie będę miała okazji uwiecznić...

...i tak wyszło, że przebiegłam tylko ok 30 km, ale za to udało mi się też ćwiczyć na siłowni w parku...

...a żeby wrócić do domu musiałam pokonać 138 schodów...schody pokonywałam kilka razy dziennie, a to z tego powodu, że tą samą drogą chodziliśmy na plaże...

Ale chciałabym pokazać Wam coś jeszcze...coś czego nie zobaczyłabym, właśnie gdyby nie moja pasja do biegania... 

W Chorwacji znajdziemy wiele śladów wojny domowej z lat 90-tych. Jednym z okazalszych pomników bratobójczej walki jest bez wątpienia kompleks hotelowo-rekreacyjny w Kupari, który obecnie szerszemu gronu znany jest jako zatoka umarłych hoteli. Miałam możliwość tam biegać i ze zdumieniem oglądać te ruiny, odnosiłam wrażenie, że znajduje się w Czarnobylu...wymarłe miejsce...robi ogromne wrażenie...

...mogłabym wstawić jeszcze wiele takich zdjęć i choć Was mogą nudzić czy wydawać się mało interesujące, to dla mnie są świadectwem wojny, która rozegrała się za mojego życia, bezsensownej wojny na której ginęli ludzie...z resztą na wielu domach do dnia dzisiejszego można zobaczyć ślady po obstrzale...możecie wierzyć lub nie ale jak coś takiego widzi się na własne oczy, to robi ogromne wrażenie...bo jest to świadectwo cierpienia jakiego kiedyś doznali tam mieszkający ludzie...

A teraz odliczam dni do urlopu na Cyprze...46 dni... i co ciekaw Cypr to zagłębie sportowców wszelkiego kalibru...również naszych polskich sportowców, w tym polskich piłkarzy, których fanką nie jestem, ale za to infrastruktura biegowa jest tam tak idealna i rozwinięta, że podobno każdy biegacz marzy o bieganiu na Cyprze...czyż może być coś piękniejszego dla mnie...miłośniczki biegania...

Podobny obraz

6 lipca 2017 , Komentarze (27)

Tak jakoś wychodzi, że nie mam kiedy usiąść i napisać coś sensownego...(a teraz mam chwilę wolnego w pracy)...

Co u mnie??? Dieta raw vege...choć dobrze na niej się czułam, w sensie, że nie chodziłam głodna ani słaba, to jednak na dłuższą metę surowizna nie służy mojemu układowi pokarmowemu, mój brzuch i jelita zaczęły się buntować, tak naprawdę to tego się spodziewałam prędzej czy później, więc postawiłam na zbilansowaną, racjonalną dietę i ruch.

Wczoraj u mnie była straszna ulewa, ale kiedy już myślałam, że się wypadało, przebrałam się do biegania, ale tyle co wyszłam z klatki znowu lunęło, no więc wróciłam do domu. Mój mąż stwierdził, żebym w takim razie poćwiczyła na orbitreku (chyba pierwszy raz w tym roku), więc pomyślałam, że faktycznie może to nie taki głupi pomysł, zwłaszcza, że przekroczyłam wczoraj limit kalorii i dobrze by było ich trochę spalić.

No i wskoczyłam na orbitreka na godzinkę...zrobiłam jeszcze 85 przysiadów sumo (dają w dupę...)

Znalezione obrazy dla zapytania przysiady sumo

...i 125 przysiadów z taśmą...

Znalezione obrazy dla zapytania przysiady z taśmą

oraz 50 brzuszków na berecie...(poduszce sensorycznej) 

Znalezione obrazy dla zapytania brzuszki na poduszcze sensorycznej

...po tych wszystkich ćwiczeniach pot lał się ze mnie strumieniami...

Tak naprawdę to w domu mam mini siłownię, ale od kiedy zaczęłam biegać cały mój sprzęt leży i kurzy się, jednak ostatnio muszę się pochwalić ćwiczyłam również z..

Podobny obraz

i z...

Podobny obraz

...i z ...

Znalezione obrazy dla zapytania hula hop z wypustkami decathlon

Żałuję, że zaniedbałam całkowicie inne ćwiczenia na rzecz biegania, ale od kilku dni pracuję nad tym i zamierzam pracować nad konkretnymi patiami ciała...na chwilę obecną skupiam się na przysiadach i brzuszkach, plank i pompki, bo są to ćwiczenia, które mogę wykonywać nawet na wyjeździe, a takowy mi wypadnie w przyszłym tygodniu... 7 dni w Chorwacji...taki spontaniczny pomysł mojego męża, któremu uległam, choć początkowo nie chciałam i nie żebym nie tęskniła za słońcem i ciepłem, ale na wrzesień już mamy zaplanowany urlop...12 dni na Cyprze, ale skoro u nas raczej lata się nie doczekamy w tym roku, to miło będzie zażyć trochę słońca...

Znalezione obrazy dla zapytania mlini chorwacja

Także ja odliczam dni... biegam, ćwiczę i staram się jeść rozsądnie, bo tu najtrudniej trzymać mi się w ryzach, ale staram się ze wszystkich sił, ale przede wszystkim dbam o siebie, o swoje ciało, bo przeczytałam ostatnio mądre zdanie na stronie biegaczki.pl, że chudnięcie wyłącznie dzięki diecie jest nie tylko mniej efektywnie, ale i krótkotrwałe. Ponadto wysportowane ciało (nawet z kilkoma nadprogramowanymi kilogramami) wygląda o niebo lepiej, niż wymizerowane, szczupłe.  

 

25 czerwca 2017 , Komentarze (21)

Żebyście wiedziały jak dzisiaj nie chciało mi się biegać rano, zebrać się z łóżka przed 6-tą...o zgrozo, żeby mi się chciało jak mi się nie chciało, to byłoby cudownie i mówię do mojego męża, że się zbieram na bieg, a on do mnie, zostań, nie chodź...nie musiał mnie długo przekonywać i stwierdziłam, że zostaje. Jednak po 30 minutach doszłam do wniosku, że po południu będę żałować. I zebrałam się i było super, przebiegłam 10 km a potem wskoczyłam jeszcze na siłownie przed moimi oknami...

Okazało się, że fajna sprawa na rozciąganie po biegu i w ogóle i w szczególe. Nigdy nie korzystałam z tych urządzeń, może dlatego, że normalnie wokół jest mnóstwo ludzi i nie żebym miała z tym problem, ale najczęściej te urządzenia są oblegane i to nie koniecznie w celu ćwiczeń...

Dieta raw vege nastroiła mnie bardzo pozytywnie, zwłaszcza, że do wczoraj, czyli po 5 dniach odnotowałam spadek -1,8 kg. Jednak ani wczorajszy ani dzisiejszy dzień nie do końca był vege i nie dlatego, że byłam głodna, nie dlatego, że już ta surowizna mi zbrzydła...ale dla tzw. towarzystwa uległam i nie czułam się z tym lepiej, ale nie płaczę nad rozlanym mlekiem...wczoraj mój mąż zrobił pizze i jakoś tak mnie skusił i uległam, dzisiejszy dzień bardziej vege, ale wpadło kilka prażynek i malutki kawałek pizzy z wczoraj. Generalnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona efektami diety i reakcją mojego organizmu i nie mam tu na myśli tylko spadku wagi, ale przede wszystkim to, że nie czułam się głodna, nie kusiło mnie nic, nie miałam zachcianek, nie miałam ochoty na słodkie i miałam siły i energię na bieganie. Także od jutra planuję kolejne 5 dni na vege, już nie koniecznie tylko na surowym, ale na pewno w zdecydowanej większości będą to jednak surowe warzywa i owoce...w planach pozbycie się chociaż 1 kg do piątku. Cieszy mnie też bardzo, że zupełnie nie ciągnie mnie do (tort)(czekolada)(ciasteczka)(donut)(lody)

Niedzielne popołudnie leniwe...spędziłam je z mężem nad wodą...ale ja głównie leżałam i opalałam się, bo niestety w naszym kraju słońca jak na lekarstwo to trzeba łapać garściami promienie słoneczne jak już się pojawią...Od jutra walczę dalej...

23 czerwca 2017 , Komentarze (19)

I minęło już cztery dni na diecie raz vege...prawdę powiedziawszy byłam pewna, że odpadnę jako pierwsza i nie przetrwam nawet pierwszego dnia, a tu mało, że przetrwałam już 4 pełne dni bez oszukiwania, podjadania i nawet ochoty na słodkie, to miałam jeszcze siły biegać. Wczoraj zrobione 13 km...(w sumie przez te 4 dni biegałam 3 razy i przebiegłam 36 km) był to raczej spokojny bieg, nie biłam rekordów szybkości, nie łapałam łapczywie powietrza, ale najzwyczajniej w świecie stwierdziłam, że popracuję nad techniką biegu, tzn. miarowym oddechu, wyprostowanych plecach, ściągnięte łopatki, wciągnięty brzuch i równo noga za nogą, każde odbicie precyzyjne, żeby pośladki jak najbardziej pracowały...

Podobny obraz

Różnica na wadze po tych czterech dniach -1,7 kg... czuję się na tyle dobrze, że chyba będę kontynuować dietę do końca miesiąca, może jedynie w dniach, w których będę biegać zjem posiłek z dodatkiem komosy ryżowej lub innej kaszy. Nadal nie powiem, że mam przypływ energii, bo nawet nie mam pojęcia na czym miałoby to polegać, ale skoro mam siły biegać, to chyba nie jest źle...poza tym nie męczy mnie nadmiernie uczucie głodu, może to też efekt tego, że żołądek się kurczy. Generalnie jestem zadowolona i dumna z siebie, że przetrwałam już 4 dni, czyli, że jak człowiek bardzo chce to da radę...

Znalezione obrazy dla zapytania odchudzanie motywatory

22 czerwca 2017 , Komentarze (24)

Jest coraz lepiej...wczoraj mimo słabego poranka po południu poczułam się dużo lepiej...co mnie lekko zdziwiło...w każdym bądź razie jest OK choć nadal nie czuję jakiegoś niezwykłego przypływu energii, ale też nie czuje się słabo. Wczoraj czułam się na tyle dobrze, że jednak nie zjadłam zaplanowanej na obiad fasolki szparagowej, a tylko banana i poszłam biegać. Zrobiłam 11 km po całkiem nowej i nie łatwej trasie, także jest moc(puchar)(puchar)(puchar) co nadal nie znaczy, że nie zjadłabym coś konkretnego..czytaj (hamburger)(stek)(kurczak)(szaszlyk)(losos) 

Ciekawe też, że w ogóle nie mam ochoty na podjadanie i (tort)(czekolada)(ciasteczka)...

Póki co trwam...przynajmniej jeszcze dzisiaj i jutro. Jutro w planach miały być tylko soki lub owoce, ale że mam zbyt duże zapasy warzyw, więc u mnie będzie dzień warzywno-sokowy...poza tym warzywa mają mniej cukru, bo mimo tego że przez ten czas nie zjadłam nic słodkiego, okazuje się, że i tak pochłaniam ogromne ilości cukru z owoców.

Waga nie jest mi znana, bo się nie ważyłam, pewnie zrobię to w sobotę, ale mam nadzieje, że spada...do pozbycia się nadwagi potrzebne są mi 3 kg...mam nadzieję, że uda mi się szybko jej pozbyć, a później będę walczyć pomału o każdy kolejny kg, tak żeby we wrześniu czuć się i wyglądać dobrze albo i bardzo dobrze. Tak naprawdę to na chwilę obecną 5 kg mniej uczyniło by mnie wielce szczęśliwą, dlatego tak czuję, że tym razem mi się uda. Jestem bardzo zdeterminowana!!!

Podobny obraz

21 czerwca 2017 , Komentarze (21)

Mam coraz większą ochotę zjeść coś konkretnego, bo nie oszukujmy się surowymi warzywami czy owocami to ja się jakoś nie najadam, ale wytrwałam już dwa dni, więc mam nadzieję, że przetrwam kolejny. Cel na dziś to po prostu przetrwać ten dzień na surowiźnie, choć podobno dieta raw vege składa się w 80% z surowizny, a 20% mogą to być potrawy gotowane, więc wymyśliłam sobie, że zjem dzisiaj w ramach obiadu fasolkę szparagową....mam ogromną ochotę na nią...a poza tym nie wiem jak długo mój organizm nie będzie się buntował, bo nie oszukujmy się, surowe warzywa może i są zdrowe, ale czy łatwiej strawne???

 Znalezione obrazy dla zapytania fasolka szparagowa

...oczywiście od siebie dodałabym do tej fasolki jeszcze masełko z bułką tartą, ale nie...nic z tych rzeczy, przynajmniej nie dzisiaj...

Wczoraj jadłam podobnie jak w poniedziałek...ale nie biegałam, nie ćwiczyłam, głód zagłuszyłam porządkami w domu, poza tym bardzo bolą mnie nogi po poniedziałkowym biegu, gdzie biegałam polnymi drogami pełnymi nierówności...do teraz czuje łydki, o wiele łatwiej i przyjemniej biega się, przynajmniej jak dla mnie po równym terenie, może być nawet asfalt...

Waga na dzień dzisiejszy w stosunku do wagi z niedzieli -1,2 kg...

Nadal nie czuję przypływu energii, jak to niektórzy opisują po przejściu na dietę roślinną...nie wiem, może to ze mną coś jest nie tak, może muszę wytrzymać trochę dłużej, ale na chwilę obecną chcę tylko przetrwać do piątku, a później się zobaczy...marzy mi się zjeść coś ciepłego...

Znalezione obrazy dla zapytania sen o jedzeniu śmieszne

20 czerwca 2017 , Komentarze (10)

Pierwszy dzień za mną:

Na śniadanie dokładnie jak na poniższym zdjęciu (choć nie mojego autorstwa)...chia z mlekiem kokosowym, mus z truskawek i mięta... w tak zwanym między czasie...było małe jabłuszko, miseczka truskawek i banan. Wpadło też trochę słonecznika... była też surówka z marchwi, selera i jabłka... dałam radę też pobiegać, choć biegłam nową zupełnie nie znaną mi trasą wymyśloną przez mojego męża i zajęło mi to więcej czasu niż zakładałam, ale aktywność zaliczona...a przed biegiem zjadłam jeszcze jednego banana, a po wypiłam sok marchwiowy i ogromne ilości wody...

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania tarta marchewka z jabłkiem

Samopoczucie w dniu wczorajszym jak najbardziej ok, nie męczył mnie głód ani ssanie w żołądku, ale myślę, że to w dużej mierze kwestia nastawienia umysłu, a nie koniecznie tego, że faktycznie nie chciało mi się jeść. Póki co nie czuję przypływu energii, nie unoszę się nad ziemią i na pewno nie jest to dla mnie sposób na życie. Szczerze liczę, że wytrwam ten tydzień i zaliczę jakiś mały spadek, nawet pomyślałam sobie, że 1 lub 2 dni w tygodniu mogłabym tak jeść, same owoce i warzywa...mam nadzieję, że pomoże mi to schudnąć te parę kg. 

Jakoś tak bardzo się zawzięłam, nie mam ochoty podjadać, choć wiadomo chapsnęłabym coś konkretnego...dobrze, że są teraz truskawki i robi się gorąco, wtedy jakoś mniej myślę o jedzeniu a bardziej o piciu...wody oczywiście...

Dzisiaj raczej biegania nie będzie...jeśli  już to coś poćwiczę w domu...

Miłego dnia dla wszystkich...

18 czerwca 2017 , Komentarze (31)

 "Raw vege tydzień"...od samego myślenia o tym robię się głodna i bardzo się boję, że polegnę w pierwszym dniu, że nie dam rady, a tak bardzo bym chciała... Mam jednak świadomość, że jedzenia samych warzyw czy owoców to nie moja bajka i nie mam zamiaru absolutnie uczynić z tego swojej drogi życiowej ani podchodzić do tego w jakiś uduchowiony sposób... choć uwielbiam i warzywa i owoce...Liczę że wytrzymam chociaż 5 dni...jutro dzień pierwszy...3majcie kciuki...

Podobny obraz

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.