Wiecznie zajęta, codziennie zaglądająca do Was...ostatnio może mniej komentująca...chyba dlatego, że czuję się zawstydzona tym jak czytam o waszych działaniach, planach i spadkach. Ja też działam po swojemu, muszę tylko bardziej ogarnąć paszcze i będzie miodzio...
A więc co u mnie??? Tydzień temu wróciłam z urlopu w Chorwacji...no cóż mimo, że na świecie wiele pięknych zakątków i sama byłam w wielu pięknych miejscach to Chorwacji najzwyczajniej w świecie nie da się nie kochać, zwłaszcza że ja nie z tych co koniecznie chcą zwiedzać i podróżować po kraju...ja raczej z tych co lubią leżeć i nic nie robić, no jedynie opalać się i pływać w morzu (do Bałtyku nie wchodzę, bo nie widzę dna i nie wiem po czym stąpam), a tam czułam się jak ryba w wodzie. Jedyne miejsce do którego mogłabym wracać bez końca to Dubrownik...perła Adriatyku...kto był wie o czym piszę. Dubrownik ze starym miastem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jest uznawany za jedno z najpiękniejszych miast świata, dlatego nie można go pominąć, wybierając się do Chorwacji. A że tym razem byliśmy z moimi rodzicami, którzy bardzo chcieli zobaczyć Dubrownik nie omieszkaliśmy zabrać ich tam na wycieczkę, zwłaszcza że mieszkaliśmy bardzo blisko Dubrownika.
Poza tym Chorwacja jest krajem górzystym i raczej trudno o płaski teren albo taki bez konieczności pokonywania schodów, ma to też swoje dobre strony, ale nie ukrywam że w temperaturach jakie tam panują nawet dla mnie skakanie po schodach zaczynało być wyczynem...
Aktywność oczywiście była, a jakże...w Chorwacji jeszcze nie biegałam więc miałam okazję to nadrobić...pytanie tylko czy to co ja robiłam biegiem można nazwać...budziłam się ok godz. 6-ej (niekoniecznie dobrowolnie) i po mniejszych lub większych oporach zbierałam się na trening, na 7 dni pobytu biegałam 4 razy. Problem ze mną w takich klimatach jest taki, że to nie koniecznie temperatura mnie spowalnia, ale krajobraz i mimo, że za każdym razem obiecuję sobie, że dzisiaj nie robię zdjęć tylko skupiam się na bieganiu to zawsze zobaczę coś co chcę uwiecznić, bo może już tutaj nie wrócę...bo może już takiej chwili nie będę miała okazji uwiecznić...
...i tak wyszło, że przebiegłam tylko ok 30 km, ale za to udało mi się też ćwiczyć na siłowni w parku...
...a żeby wrócić do domu musiałam pokonać 138 schodów...schody pokonywałam kilka razy dziennie, a to z tego powodu, że tą samą drogą chodziliśmy na plaże...
Ale chciałabym pokazać Wam coś jeszcze...coś czego nie zobaczyłabym, właśnie gdyby nie moja pasja do biegania...
W Chorwacji znajdziemy wiele śladów wojny domowej z lat 90-tych. Jednym z okazalszych pomników bratobójczej walki jest bez wątpienia kompleks hotelowo-rekreacyjny w Kupari, który obecnie szerszemu gronu znany jest jako zatoka umarłych hoteli. Miałam możliwość tam biegać i ze zdumieniem oglądać te ruiny, odnosiłam wrażenie, że znajduje się w Czarnobylu...wymarłe miejsce...robi ogromne wrażenie...
...mogłabym wstawić jeszcze wiele takich zdjęć i choć Was mogą nudzić czy wydawać się mało interesujące, to dla mnie są świadectwem wojny, która rozegrała się za mojego życia, bezsensownej wojny na której ginęli ludzie...z resztą na wielu domach do dnia dzisiejszego można zobaczyć ślady po obstrzale...możecie wierzyć lub nie ale jak coś takiego widzi się na własne oczy, to robi ogromne wrażenie...bo jest to świadectwo cierpienia jakiego kiedyś doznali tam mieszkający ludzie...
A teraz odliczam dni do urlopu na Cyprze...46 dni... i co ciekaw Cypr to zagłębie sportowców wszelkiego kalibru...również naszych polskich sportowców, w tym polskich piłkarzy, których fanką nie jestem, ale za to infrastruktura biegowa jest tam tak idealna i rozwinięta, że podobno każdy biegacz marzy o bieganiu na Cyprze...czyż może być coś piękniejszego dla mnie...miłośniczki biegania...
Annanadiecie
30 lipca 2017, 22:10Chyba się wybiorę do Chorwacji w przyszłym roku.... pięknie!
am1980
31 lipca 2017, 08:59Polecam, tam zawsze jest pięknie i wszędzie jest pięknie!!!
milunia0404
30 lipca 2017, 10:48mmm Chorwacja zakochałam się w niej w tamtym roku <3 W Dubrowniku też byliśmy jest cudny :) Podziwiam osoby, które na urlopie jeszcze chodzą na siłownię ćwiczą czy biegają :) U mnie to zawsze chyba pozostanie pływanie, mogę cały dzień być w wodzie :) Ale masz fajny brzuszek :)
am1980
30 lipca 2017, 13:16Uważam że Chorwacji nie da się nie kochać:)))...a brzuszek mógłby być lepszy... niestety od kiedy biegam zupełnie przestałam ćwiczyć siłowo...ale od jutra to zmieniam:)))
j.lisicka
29 lipca 2017, 19:33Dziwne... Dlaczego nikt nie odbuduje tych hoteli?
am1980
29 lipca 2017, 19:48Bo ich stan prawny, a raczej prawowity właściciel nie był znany, a nikt nie kupi kota w worku, ale znalazł się już rosyjski inwestor, właściciel marki Ritz, który ma zamiar przywrócić życie temu kurortowi, można o tym poczytać na necie, bo stąd to wiem, bo takie samo pytanie sobie zadawałam...
kirsikka_10kg
29 lipca 2017, 13:25Byłam w Chorwacji w 96 roku. Pamiętam pola minowe, czołgi na ulicach i patrole SFOR. Dobrze, że się podnieśli. Wojna to coś strasznego! Podziwiam za bieganie! Ja na urlop w PL wzięłam buty i nawet nie wyjęłam ich z torby ;)
am1980
29 lipca 2017, 17:51No to własne oczy widziałaś do czego prowadzą bezsensowne wojny...byłam dokładnie w tym miejscu 5 lat temu, ale do Kupari się nie dotarłam i właśnie za to kocham bieganie...za możliwość oglądania tego czego normalnie bym nie zobaczyła, bo to właśnie ta pasja mnie tam zaprowadziła;)))
liliana200
29 lipca 2017, 12:56I dlaczego mnie tam nie było?? Potrzebuję resetu, odpoczynku, nabrania sił do wszystkiego. Moje zmęczenie osiągnęło najwyższy poziom. I ja już myślałam, że zaginęłaś w akcji, zostawiłaś mnie. Ale jak to na Cypr beze mnie? Nie ma takiej opcji kochaniutka :))
am1980
29 lipca 2017, 17:45Nie było Cię tam??? Niemożliwe...a to nie Ty się wylegiwałaś obok mnie na leżaku??? oj czasami reset potrzebny, prawdę powiedziawszy nie do końca odpoczęłam, bo to tylko tydzień, w czwartek wieczorem wróciliśmy a w piątek musiałam być w pracy, później sobota i niedziela w rozjazdach i wczesne wstawanie i od poniedziałku znowu do pracy, dzisiaj dopiero odespałam...
kingusia1907
29 lipca 2017, 11:06Ale pięknie, dzięki za zdjęcia pewnie w realu jeszcze piękniej to wszystko wygląda, podziwiam, że taką masz zajawkę do biegania mnie jakoś to nie kręci próbowałam już kilka razy ale to nie dla mnie. U Ciebie widzę super Chorwacja potem Cypr rewelacja ;) miłego dnia :)
am1980
29 lipca 2017, 12:23Bo z bieganiem to podobno jest tak, że albo się je pokocha albo znienawidzi...nie ma opcji może być, a faktycznie złapałam takiego bakcyla, że wszędzie gdzie się pojawię muszę zaliczyć bieganie, może kiedyś zrobię wpis o moich podróżach biegowych, bardzo dziękuję za miłe słowa i doping, pozdrawiam
Tallulah.Bell
29 lipca 2017, 10:20Jak czytam o Twoich wakacjach i o planach na następny wyjazd to szaleje z zazdrosci. Tak wlasnie widziałam siebie przez nastepne lata. A tak to co? Tydzien nad Baltykiem ktory okazal sie koszmarem bo dzieciak sie kiepsko odnajduje w nowych miejscach. Caly wyjazd wszystko krecilo sie wokol niego, bo ani nie jadl ani nie spal, za to marudzil bez przerwy. Wrocilam jeszcze bardziej wykonczona niz pojechajam. Naprawde ci zazdroszcze, wolnosci, wakacji, brzucha, wszystkiego.
am1980
29 lipca 2017, 12:19Wiesz czasami mam wrażenie, że na całym tym forum ja jedna Cię rozumiem, doskonale Cię rozumiem...gorzej, że nie mam recepty na rozwiązanie Twojego problemu, a sama jak czasami widzę, jak rodzice użerają się na lotnisku czy na plaży z dziećmi to cieszę się, że jest jak jest, pisz częściej brakuje mi twoich wpisów, pozdrawiam...
aniapa78
29 lipca 2017, 09:02Piękne zdjęcia. Też nie potrafiłabym nie zatrzymać się i nie uwiecznić takich widoków. Masz fajną figurę. Bardzo mi brakuje Twoich komentarzy.
am1980
29 lipca 2017, 12:15Cieszę się, że zdjęcia się podobają, a swoją drogą nie poznałam Cię...zmieniłaś awatar, ale czasami mała zmiana a cieszy...co do figury, to dziękuję za miłe słowa, gdybym bardziej się przyłożyła do ćwiczeń siłowych to pewnie byłabym bardziej zadowolona, już nawet nie chodzi mi bardzo o spadek kg, ale o modelowanie sylwetki, mam nadzieję, że mi się uda, miłego dnia;)))
angelisia69
29 lipca 2017, 04:51Oj widać po pocie że nie proznowalas i wierze na slowo ;-) Super miejsce,lubie takie widoczki,nie tylko rajskie plaże rodem z katalogow turystycznych a wlasnie stare budynki,zgliszcza itd.Bedac w takim miejscu,tak jak wspomnialas mozna sie zadumac i przeniesc w czasie,pomyslec o tych ludziach ktorzy tu kiedys mieszkali i ktorych spotkala katastrofa :( Cypr?kolejny wypad?Mysle ze lepiej by mi bylo w Chorwacji,nie znosze upalow jakie panuja na wyspach.Pozdrowionka
am1980
29 lipca 2017, 12:09Powiem szczerze, że to co tam widziałam skłania do refleksji...co do biegania na wyspach to przerobiłam już Kretę i Teneryfę, gdzie raczej ukształtowanie naturalne terenu to nie małe wyzwanie dla mnie jako biegacza, a na Cyprze podobno warunki do biegania idealne...ale jak dożyję to się przekonam osobiście i nie omieszkam się zdać relacje;)))miłego dnia
NaDukanie
28 lipca 2017, 22:44Super widoki kochana, no też bym się zatrzymywała robić foty. Ależ jesteś opalona i strój do biegu bardzo podkreśla opaleniznę. Ruiny wyglądają ciekawie... Ale byłabym się wejść do środka. Podziwiam. Marzy mu się że jak wygram kupę kasy w loterii to kupię taki hotel ( no może trochę mniejszy) i zrobię z niego piękny hotelik :) Ale to marzenia póki co ;) Dobrze że wypoczynek się udał :)
angelisia69
29 lipca 2017, 04:51marzenia sie spelniaja ;-)
am1980
29 lipca 2017, 12:03Wiesz, gdzieś tam czułam ciary na plecach, ale adrenalina i chęć poczucia tego klimatu na własnej skórze wzięły górę, gdybym tego nie zrobiła dzisiaj bym żałowała...
NaDukanie
29 lipca 2017, 12:13Pewnie ze tak... lepiej zalowac ze sie cos zrobilo niz zalowac ze nie :)
am1980
29 lipca 2017, 17:52Wiesz z tym żałowaniem to różnie bywa;)))
aluna235
28 lipca 2017, 22:34Zdjęcia robią ogromne wrażenie te z pierwszej części wpisu i drugiej też, ale podziwiać osobiście i czuć klimat tych miejsc - bezcenne. Pięknie spędzałaś czas, piękną masz figurkę. Oj, czy ja też kiedyś pochwalę się takim ciałem?! Samych dobrych myśli. Pozdrawiam cieplutko
am1980
29 lipca 2017, 12:00Powiem szczerze, że miałam ciarki biegając między tymi ruinami...czułam w powietrzu takie duchy przeszłości i ogromną adrenalinę, i za to kocham bieganie, gdyby nie moja pasja na pewno nie dotarłabym tan nigdy, miłego dnia;)))