Nie miałam wczoraj czasu na wpis, więc na szybko muszę zrelacjonować wczorajszy dzień... w pracy młyn i to taki na maksa...jesteśmy w trakcie przenoszenia mojego biura razem z magazynem i przez to jest straszny bałagan i zamieszanie. No i nawet w sobotę będę musiała przyjść do pracy, ale płatne z góry do ręki i fajnie, bo chciałabym zainwestować w jakieś ciuszki sportowe, nie muszą być z najwyższej półki, ale przydałoby się trochę odświeżyć garderobę sportową, zwłaszcza na biegi, wiadomo w domu mogę sobie kicać w byle czym, ale jak idę biegać to pasowałaby chociaż z grubsza wyglądać po ludzku. tak w ogóle to temat ten zapoczątkowała wczoraj Annanadiecie, która wrzuciła linka do strony Lidla z gazetką, w której mają być stroje i buty biegowe...temat bardzo mnie zainteresował, zaczęłam przeglądać gazetkę...coś bym sobie wybrała, tylko, że jak znam życie...po południu nie będzie już nic sensownego, ale spytałam męża czy byśmy pojechali, bo u mnie nie ma Lidla...oczywiście on nie widzi problemu, zwłaszcza jeśli chodzi o artykuły biegowe...ale zaczął szperać i okazało się, że w Intersporcie są super promocje na artykuły biegowe dla kobiet, właśnie na Dzień Kobiet...i tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką nowych butów do biegania sprezentowanych przez męża...i mimo, że dzień Kobiet mnie nie rusza...to oczywiście prezenty przyjmuję, szczególnie takie...
...są piękne... dużo ładniejsze, bardziej jaskrawe niż na zdjęciu...no cudne!!!
Ale Annanadiecie też stała się szczęśliwą posiadaczką nowych butów do biegania...kupiła naprawdę wypasione adidasy...gdyby tylko były w moim rozmiarze...może jeszcze trafi się jakaś super promocja...
Wczorajszy dzień był na pełnych obrotach, ale udało mi się pobiegać...czas lepszy o 1 minutę, było jeszcze lepiej, ale telefon wyjątkowo mnie rozpraszał...
Po biegu obowiązkowe rozciąganie, trochę pobolewał mnie wczoraj lewy pośladek, ale po rozciąganiu nie ma śladu z bólu, szybki prysznic i znowu telefon...co robisz, bo trzeba w domu pomóc bigos gotować...a przecież u mnie w domu gotuje się jak dla batalionu wojska...no i poszłam i kroiłam a to kiełbasę, a to pieczarki, a to kapustę siekałam i tak moje wolne popołudnie poszło sobie do lasu... nie szkodzi, kiedyś to rodzice dla nas się poświęcali,a teraz role trochę się odwracają.
Dieta trzymana na najwyższym poziomie, ale szkoda czasu na pisanie co zjadałam...było ok...
Moje nowe butki będą musiały jeszcze poczekać na inaugurację...z powodu pogody, ale jak wiosna rozkwitnie na dobre, ależ to będzie przyjemność...