Hej!
Jestem nadal w rodzinnej miejscowości i dzisiaj spadł śnieg! Niby go nie lubię, ale jakoś tak się zrobiło świątecznie.
Dzwoniłam dzisiaj do dermatologa, bo kończę kurację anty-trądzikową. To jak ja wyglądałam jakieś pół roku temu, wołało o pomstę do nieba. Całe szczęście już jest lepiej! Niestety po odłożeniu leków, coś tam się pojawiło, ale dzisiaj wizyta, podobno ostatnia, więc zobaczymy co mi powie.
Wczoraj miałam nie ćwiczyć, ale jakoś nie umiem haha. Włączyłam treningi interwałowe z fitness blender na partię brzucha (około 40 minut) i powiem wam, że ćwiczyłam porą wieczorową, a już mam zakwasy, więc boję się wieczora, bo ból się raczej spotęguje, ale ... ten ból sprawia, że wierzę w swoje postanowienia i jestem z siebie bardzo dumna! Jest okej!
Do załatwienia wszystkich rzeczy brakuje mi jeszcze załatwienie wizyty u okulisty, ale obawiam się, że tego już nie zdążę załatwić. No trudno, w końcu i tak dużo załatwiłam.
Wczoraj przyszła do mnie dziewczyna brata i powiedziała "Rozmawiałam wczoraj z Arkiem i mówił, że dobrze Ci idzie z odchudzaniem, że dużo ćwiczysz itd." Stwierdziłam, że po prostu tak mówi, żeby mi było miło, skwitowałam to tylko krótkim 'no, no', ale szła w zaparte, że on jest ze mnie dumny itd. Przy okazji postanowili poćwiczyć i razem ćwiczyli przed xbox'em. Polecałam im co jest fajne, a co mniej fajne po czym brat wypalił tekstem "No dobra, ja nie jestem taki wysportowany. Widzisz te fałdki?" Hahaha, no przybrało mu się owszem, ale ciągle albo pływa, albo ćwiczy na siłowni, więc trochę przesadził. Jak im poszło? Nie wiem, bo ćwiczyłam swoje obok w pokoju, a jak skończyłam to byli już przed komputerem i wcinali pizzę. Agenci haha.
Uciekam sprzątać pokój. Trzymajcie się kochani! Milion buziaków!