Witajcie Kochani.
Oj dni stanowczo za szybko mijają. A jak mijają zapytacie? Poniedziałek był spokojny, wtorek burzliwy.... Nawet bardzo bym powiedziała :( aż iskry szły... Oczywiście załączył mi się foch :( złość na M i wszystko razem :( O głupotę? Zapytacie.... Hmmm dla jednych tak dla innych nie. Otóż byłam przeciwna aby jechał po córkę motorem na dworzec, bo wracała z wycieczki. Raz,że pogoda hmmm miało się na deszcz i owszem w mieście padało, a dwa,że miałam inne plany...I przez to,że najpierw pojechał motorem po młodą, przyjechał z Nią do domu wszystko wydłużyło się w czasie....i efektem było to,że nie zrealizowałam tego co miałam zaplanowane. Złość już dziś minęła ale nawet nie pozwoliłam się przytulić :( Wiem głupia ja. M robił podchody w sypialni ale nic z tego, wiedział,że musi przeczekać. Dziś już jest dobrze, normalnie z Nim rozmawiam i planuję małe co nieco na wieczór ;) A jak mija dzisiejszy dzionek? Ogólnie ok. Dziś dziewczynki miały krócej lekcje od 9 do 12, więc też za wiele nie zrobiłam, ale to nic bo jutro po zakonczeniu roku planuję wieksze zakupy. Aaaaaa zapomniałam nadmienić,że od poniedziałku chodzę znowu na rehabilitację. Efekty? Hmmmm niby coś się poprawia ale bez szału. Kiedy rehabilitant mi ugniata, rozciąga palec to jest ok, ale gdy wrócę do domu wraca sztywność :( Jednak staram się nie załamywać, poczekam do konca rehabilitacji i kontroli za 2 m-ce.
Posiłkowo u mnie bywało różnie, przez te moje foszki zaniedbałam posiłki. Tzn. jadłam, ale to co wpadło w ręce bez jakiegoś przemyślenia. Efektem tego jest spadek wagi. Może nie jakiś drastyczny ale w normie, kolejne 100 gram mniej ;) Byc może jutro będzie ważenie i mierzenie ;) i zobaczymy czy ten spadek jest chwilowy, czy faktycznie to spadek :) Trzymajcie kciuki :)
Tymczasem poczytam jak Wam idzie :) Pozdrawiam serdecznie