Odjechany dzień. Wkręciła mnie córka, że dostała uwagę w szkole, bo pobiła się z koleżanką, ale że to tamta zaczęła. Serio uwierzyłam, bo one się raz kochają, a raz nienawidzą. Ech.
Musiałam jechać do Myślenic, przed ósmą, potem z powrotem. Na 13:00 miałam jazdę próbną i szczerze i zdecydowanie chciałam zwiać i zrezygnować. Miałam potworną tremę. Tym razem umówiłam się razem ze starszą córką. W końcu zdecydowałam, że raz kozie śmierć i jeśli mam się ośmieszyć, to tylko w prima aprilis. Hehe.
Dzisiaj na jazdę podstawili najbardziej wypasioną wersję RAV4, executive. Ło madko! Jakie to cudo! Na tę chlapę, śnieg i wygwizdów - podgrzewane siedzenia, podgrzewana kierownica, samochód sam jeździ, cichutki jak elektryk, wszystko automatyczne, czujniki przeszkód, kamery 360 stopni, mogłabym tym jeździć całymi dniami. No i przepadłam. Zamówiłam właśnie tę wersję. No to klamka zapadła.
Będzie taki:
Ale jestem podekscytowana!
Ale termin mam... na Mikołaja 🙄
Potem mieliśmy spotkanie z architektką naszego mieszkania. Mój pokój będzie granatowo-turkusowy.
Fajny, nie?
A to salon z aneksem:
Przedpokój:
Łazienka:
Reszta pomieszczeń też mega.
Więc dzień aktywny. Zobaczymy, jak reszta miesiąca.
Aha, bok się odzywa po większym wysiłku. Zdecydowałam się na wizytę u fizjo, mojej cudownej pani Ani. Do wtorku jakoś muszę się oszczędzać. Zwłaszcza, że zimno.