Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
W sobotę było ważenie.
Mam minimalny spadek 0.6 kg czyli na wadze równe 74 kg.
Chociaż po weekendzie może być więcej, ale nie zamierzam tego sprawdzać, następna kontrola wagi w sobotę.
W weekend popłynęłam, nie było ćwiczeń, nie było diety.
Było bardzo, bardzo nie grzecznie i nie będę więcej się na ten temat rozpisywać bo mi po prostu wstyd.
Wyrzutów sumienia nie mam, robiłam wszystko z pełną premedytacją i świadomością.
Co najwyżej możecie zaserwować mi solidnego kopa w dupę, żebym więcej takich akcji nie powtarzała.
W ćwiczeniach, chciał nie chciał muszę zrobić sobie przerwę.
Nie wiem od czego boli mnie stopa, a szczególnie pięta, zdarza mi się to raz na jakiś czas już od kilku lat i najczęściej właśnie przy takiej zgniłej pogodzie jaką mamy obecnie.
Może to reumatyczne, nie wiem.
Od soboty jednak mam więcej ruchu.
Samochodzik poszedł do lakiernika więc teraz przez około 2 tygodnie wszędzie trzeba będzie na piechotkę ganiać.
Tylko rano będę miała podwózkę do pracy, kolega się zaoferował ze może mnie zabierać po drodze.
Mogła bym chodzić pieszo, ale teraz jak jest ciemno to troszkę się boję, po drodze mam ulice na których jest sporo niezabudowanych placów, porośniętych krzakami i często bywa że latarnie się nie palą.
Dziś już grzecznie.
-zdrowa dieta
-zero słodyczy
-dużo wody
-balsamowanie ciałka
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.