Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 kwietnia 2013 , Komentarze (27)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Poniedziałek zaliczony wzorowo.

Ból jednak nie od zatok bo za szybko przeszedł i wystarczył tylko ibuprom.
Winowajcą za pewne jest pogoda. Niestety jestem strasznie wrażliwa na jej zmiany i skoki ciśnienia i tak to się kończy.
Wczoraj pomęczyło mnie do południa , a potem jak ręką odjął. 
Zaliczyłam więc wieczorkiem godzinkę na orbitreku , upiekłam też chlebek dla teściów. 

Dziś do pracy na popołudnie.
Samopoczucie dobre , wyspałam się , wyprawiłam męża do pracy i zaliczyłam godzinkę na orbim.
Na wadze kolejne 100 g mniej.To mi się podoba. 

Czeka mnie jeszcze prasowanie i pieczenie chlebka dla nas.

Wczoraj zadzwoniła "Księżniczka"
Najpierw spytała czy się gniewam. Powiedziałam że tak , ale chyba dobrze wie dla czego.
Przeprosiła , ale w zgodzie rozmowy nie skończyłyśmy.
Odchudza się. Dukanem! 
Jest zachwycona bo w nie całe dwa tygodnie schudła prawie 6 kg. 
Próbowałam jej przetłumaczyć że to nie najlepsza dieta , że jojo ją dopadnie , że może się problemów z nerkami nabawić (wiem że nie lubi wody niegazowanej i zmusza się do jej picia).
Stwierdziła że ją zniechęcam bo moje głupie mż nie daje takich efektów.
Jak jej powiedziałam że ja wolę żeby efekty pojawiały się wolniej , a były bardziej trwałe to stwierdziła że nie mam tyle silnej woli żeby wytrwać na białkach.

Niech robi co chce. podobno najlepiej uczymy się na  własnych błędach.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
 Obcisła sukienka
*Dziękuje za wszystkie komentarze.

29 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Znowu czuje się jak wysrany ryż.

Weekend przetrwałam w miarę grzecznie , ale bez ćwiczeń.
Co prawda ćwiczenia były w planie wczoraj wieczorem , ale ból głowy mi przeszkodził.
Normalnie myślałam że mi czaszkę rozsadzi , aż mi niedobrze było. Zaaplikowałam ibuprom i troszkę przeszło , ale nie na tyle żeby ćwiczyć , a po za tym dołączył do tego katar.
Coś tak głupio czuję że ten ból to od zatok.
Rano wstałam , jakaś taka nie wyraźna i zmęczona , wypiłam tylko kawę bo na samą myśl o jedzeniu było mi niedobrze.
Teraz jestem w pacy . Niestety głowa znowu zaczyna mnie boleć i zmusiłam się do zjedzenia serka żeby nie brać prochów na pusty żołądek.

Mam nadzieję że do południa mi przejdzie , jak nie to wracam do domu i wskakuję do wyrka.

Waga powolutku wędruje sobie w dół. Dziś jest 72.2 czyli od czwartku 0.4 kg mniej.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
            
*Dziękuje za wszystkie komentarze.

28 kwietnia 2013 , Komentarze (12)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe. 

Dziś niedziela. Dzień leniwca .
Nie będę się więc rozpisywać. 
Wrzucam tylko coś co uważam że warto przeczytać.

Znowu zacząć się starać? Znowu próbować? Znowu chcieć? Znowu dawać szansę? Tak, to nierozsądne. Tak, to może nawet głupie. Ale czy w ogóle można żyć inaczej?

Co chwila przecież przychodzą dni niełatwe, bolesne sytuacje, kiedy ktoś bardzo ważny zrani, ktoś inny zawiedzie, ktoś bardzo rozczaruje. A jednak nie mogę się poddać. Nie mogę przestać chcieć. Nie mogę przestać się starać. Nie mogę przestać walczyć.
Przyszło ostatnio kilka takich dni, kiedy uleciało ze mnie zupełnie powietrze, kiedy nie mogłam w sobie znaleźć ani śladu ochoty, energii, śmiechu , kiedy wyrosła nagle na drodze jakaś ciemna góra i nijak ominąć się już jej nie dało.
Coś złego się wydarzyło, nawarstwiły się problemy, ktoś bardzo ważny zawiódł, ktoś inny zrobił coś potwornie głupiego i zabolało, mocno zabolało.

Tylko jedna wtedy myśl: nie mam już sił.

Złość, wściekłość nawet, wobec wszystkich i wszystkiego. Może bardziej jeszcze: zamknięcie się na cztery spusty. Bez cienia sił i ochoty, by w ogóle się jeszcze starać, by coś robić, by próbować coś łatać, naprawiać, wyjaśniać, odbudowywać. Już przecież nie warto. Już przecież nie ma sensu.

I nagle przytrafił się wieczór, przytrafiła się noc, kiedy pojawili się znów ludzie, kiedy zupełnie niespodziewanie usłyszałam znów swój śmiech, kiedy poczułam, że nie jest jeszcze tak źle, a nawet – może tylko w ten wieczór, może tylko tej nocy – jest dziwnie dobrze, dziwnie kolorowo, dziwnie pięknie.

Zrozumiałam, że nie chcę się poddawać. Że nie mogę odpuścić. Że nie powinnam – choć wydaje się to jedynym rozsądnym wyjściem – po prostu zrezygnować.

Życiu i ludziom trzeba dawać wciąż nową szansę. Ciągle na nowo próbować jeszcze raz. I wbrew wszelkiej logice wierzyć, że tym razem może się udać, na pewno się uda, że tym razem wreszcie będzie inaczej…

Kiedyś koleżanka powiedziała mi coś, co zapamiętałam dobrze: „To okropne żałować czegoś, co się zrobiło. Ale sto razy gorzej jest żałować czegoś, czego się nie zrobiło”.

Można zrezygnować i odpuścić. Bo już nie ma sił. Bo już wszystko mówi: to nie ma sensu. I stracić, być może, najważniejszą swoją szansę, która nigdy się już nie powtórzy.

Ale można też zacisnąć zęby. I na nowo próbować. Na nowo starać się wierzyć. Na nowo szukać wyjść, sposobów, rozwiązań. Zaryzykować, nawet, jeśli to naprawdę duże ryzyko. I nawet, jeśli to ogromnie wiele kosztuje.

Nie ma żadnej gwarancji, że się uda – nie może być takiej gwarancji. Być może, nawet okaże się, że rzeczywiście nie było warto.

Ale jeśli jest jeszcze jakaś szansa, jeśli pojawia się, choć cień nadziei – muszę się podnieść, pokonać złość, niemoc, brak sił, zniecierpliwienie. I skoczyć w ryzyko. Choćby to już nie wiem, który raz, i kolejny, i następny…

Po co?
Żeby kiedyś nie żałować czegoś, czego się nie zrobiło…
A w pełni korzystać z tego co nam przynosi każdy nowy dzień


[Anne Geddes ]

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
       
*Dziękuje za wszystkie komentarze.

27 kwietnia 2013 , Komentarze (15)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Trzymam się swoich nowo -starych zasad i dobrze na tym wychodzę. 
Dziś na wadze kolejne 0.1 kg mniej. I niech tak sobie po woli spada , absolutnie mi to nie przeszkadza . Szybciej nie potrzebuje.
Jak takie tępo się utrzyma to nawet jak będą dni przestoju to do połowy maja zobaczę 6 z przodu. Piękna perspektywa.

Dziś moja sobota pracująca .
Za oknami coraz piękniej. Drzewa zaczynają się zielenić , ptaszki ćwierkają , jest cieplutko na tyle że nie muszę zakładać do pantofli tych znienawidzonych skarpetek.
Humor mi dopisuje.

Wczoraj szefowa chciała myć okna. Tyle że okna mamy zastawione i zakratowane, trudno się tam dostać. Co się dało odsunęłyśmy , ale przejście było małe. 
Kolega popatrzył i mówi młoda niech włazi bo szefowa to się nie wciśnie , a ta glizda to bez problemu. 
I rzeczywiście , ja się swobodnie zmieściłam.
Przyznam że to mycie to nie zła gimnastyka , trzeba wejść a wąski parapet i łapki mocno wyciągać bo okno duże.
Potem koledze się jeszcze na żarty zebrało i zaczął mnie na ręce brać. Krzyku narobiłam że się przepukliny na bawi , bo ja ciężka. I usłyszałam że chyba zgłupiałam i że na pewno więcej jak 70 kg to nie ważę , że pewnie coś koło 65!
Miło mi się zrobiło , a kolegi nie uświadamiałam co do mojej wagi.

W takie dni dostaję mocy i skrzydeł do dalszej walki o szczuplejsze ciałko.

“Wszyscy doświadczają porażek. Jeśli nigdy ich nie doświadczyłeś, to tylko dlatego że nigdy nie zrobiłeś niczego nowego. Wszyscy ludzie sukcesu, których znam ponieśli w swoim życiu rozliczne porażki.
I na tym polega różnica pomiędzy człowiekiem sukcesu, a człowiekiem, który nic nie osiągnął.
- Bo tak naprawdę wszyscy popełniamy błędy…Ale człowiek sukcesu potrafi przyjąć porażkę z podniesioną głową. Potrafi ją zaakceptować, zrozumieć i wyciągnąć wnioski. A co najważniejsze nie odbiera jej negatywnie. Odbiera to jako po prostu naukę… naukę życia. I w istocie jest to cena jaką musi zapłacić za tą lekcję.
Podejmujesz jakieś wyzwanie, lub coś innego, na co tracisz mnóstwo energii. Jednak tylko na początku może Ci się wydawać, że to strata energii. I tylko wtedy, gdy nie zatrzymasz się na moment i nie spojrzysz wstecz, by zobaczyć jak to faktycznie ci służy. Mistrzowie - każde wydarzenie w ich życiu, odbierają jako wsparcie w ich dążeniach.“


[The Opus]

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
            
*Dziękuje za wszystkie komentarze.

26 kwietnia 2013 , Komentarze (19)

Misie i Szproteczki Moje kolorowe.

Czwartek zaliczony bez wpadek! Na 6 z +!!

Wczoraj zaktualizowałam pasek . Małpa się skończyła , ale na wadze pozostało 0.6 kg nadwyżki.
Doszłam do wniosku że przez najbliższy tydzień czy dwa będę ważyć się codziennie ( całe szczęście wskazania wagi nie potrafią psuć mi humoru na pół dnia). Mam nadzieję że dzięki temu będę miała większą orientację co pomaga mi w gubieniu wagi , a co ją zatrzymuje.
Pasek będę jednak aktualizować raz w tygodniu. Bo nie ma sensu przestawianie go co dziennie , bi na przykład dziś waga pokazała już 0.2 mniej.

Wprowadziłam też do diety poranne picie wody z cytryną i w ciągu dnia picie naparu z pokrzywy.

Odzyskałam swoją motywację z początków odchudzania. 
Wasze komentarze pod wczorajszym wpisem dodały mi znowu skrzydełek! Bo jak tu nie wierzyć w siebie i swoje możliwości skoro inni w nie wierzą!
DZIĘKI DZIEWCZYNY ZA KOLEJNE POSTAWIENIE MNIE NA NOGI!
NA WAS ZAWSZE MOGĘ LICZYĆ!

Dziś dzień rozpoczęty przed 4. 
Nakarmiłam zakwas , piekę kolejny chlebek bo znajomi jak się dowiedzieli o moim pieczeniu to żądają degustacji.
Wypiłam kawkę ,odpoczęłam i wskoczyłam na orbirgo. Godzinka zaliczona.
Wzięłam prysznic , a teraz leżę sobie z zafoliowanym brzuszkiem i ujędrniam ciałko.
Do pacy jadę już dziś na rowerku. Wczoraj było rozpoczęcie sezonu , pierwsza wyprawa po zakupy do biedronki.

Lustro jest moim najlepszym przyjacielem, bo jak ja płaczę ono nigdy się nie śmieje…


[Charlie Chaplin]

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
         Niezłe nogi
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

25 kwietnia 2013 , Komentarze (20)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Środa , bardzo grzecznie. 

Jak robiłam wczorajszy wpis to chyba coś mi się w głowie chwilowo poprzestawiało.
Jak ja bym się mogła poddać!
Nigdy w życiu! Nie ma takiej opcji , za dużo już osiągnęłam!

Pierwsza zmiana , a w sumie nie zmiana tylko powrót do tego czego się trzymałam jak zaczynałam.
Kolacja przed godziną 18. W moim przypadku dawało to efekt , chodzę spać wcześnie między 21-22 więc kładę się z lekkim żołądkiem.
Druga zmiana , ograniczam czasowo ćwiczenia.
Zostaje orbi i hula-hop i to też co drugi dzień.
Kiedyś tak ćwiczyłam , trzymałam dietę i miałam niezłe efekty. 
Po Chodakowskiej , owszem czuje efekty , ale mięśnie kryją się pod tłuszczykiem .
Waga spadnie wrócę do skalpela bo naprawdę polubiłam te ćwiczenia.

Jedzenia będę się starła bardziej urozmaicać.
Teraz dobra pora , zaczną się warzywa , owoce , będzie w czym wybierać.

Na razie na początek tyle. Zobaczymy czy to coś da. Jak nie za jakieś dwa tygodnie zaczną znowu kombinować. 

Motto na dziś
Określ, co sprawia, że dobrze się czujesz i zacznij robić tego więcej :)

Miłego dni życzę i niech nam kilogramy spadają.
       
*Dziękuję za wszystkie komentarze.


24 kwietnia 2013 , Komentarze (16)

Misie i Szproteczki moje Kolorowe.

Wtorek pod względem diety zaliczony wzorowo , ale bez ćwiczeń , brzucho jeszcze bolało i ogólnie czułam się nie ciekawie.

Dziś w domku rano jestem więc już aktywnie.
Rano nakarmiłam zakwas , teraz już mi ciasto wyrasta i za godzinkę będę mogła wrzucić chlebek do piekarnika. Mężowi bardzo domowy chlebuś przypasował i piekę już trzeci raz.
Podsmażyłam też udka z kurczaka i już za chwilkę skończą się dusić , też oczywiście dla męża. Chociaż jak obsmażam kurczaka to bez tłuszczu , więc jak mnie najdzie to kawałek będę mogła zjeść.
Oczywiście  wskoczyłam na orbiego i pochodziłam godzinkę.

Zaczynam szukać nowego sposobu na walkę z kilogramami.
Moja mż działa raczej stabilizująco i od jakichś dwóch miesięcy moja waga stoi jak zaczarowana , pomijając dni przed i na początku okresu kiedy pięknie leci do góry.

Szperałam wczoraj po necie.
Jestem w szoku ile głupich diet można znaleźć. Na co ludzie nie wpadną żeby zgubić chociaż kilka kilogramów. Szok.

Zaczynam bardziej uważnie wczytywać się w pamiętniki i sposoby Vitalijek.
Jak mi coś przypasuję i uznam że to może być dobre dla mnie będę eksperymentować.

Wiem że na każdego działa coś innego , to co u jednych daje ekstra efekty u innych nie powoduje nawet najmniejszych zmian.

Trzymajcie kciuki żeby waga w końcu ruszyła , bo jeszcze jeden miesiąc zastoju i jestem gotowa rzucić to w diabły!

Idziemy w stronę marzeń, a to zawsze jest dobra strona...

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
             Seksowne wysportowanie dziewczyny
*Dziękuję za wszystkie komentarze.


23 kwietnia 2013 , Komentarze (16)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Nareszcie koniec , ile można obchodzić imieniny. Trzy dni to stanowczo za dużo. 
Ciasta wszystkim smakowały , cieszę się. 
W domu nie wiele zostało dla męża , część rozdałam w pracy , po kawałku zawiozłam też teściowej

Dziś już normalnie.
Rano jestem w pracy , ale po południu postaram się poćwiczyć.
Małpa jeszcze nie odpuściła , a tak na prawdę to zaczęła mi dawać do wiwatu dopiero wczoraj i dziś w nocy. Pewnie tylko orbiego zaliczę , ale to mnie nie martwi.

Zaczynam szukać jakiegoś pomysłu na zmiany w diecie bo coś za długo waga mi w miejscu stoi. Moje MŻ przestaje działać.
Nie chcę jakieś konkretnej diety gdzie wszystko jest rozpisane co i o której jeść , u mnie się to nie sprawdza. 
Zastanawiam się nad jakimś oczyszczaniem organizmu , bo ostatnio nawet mimo lekkiego jedzenia czuje się ociężała.
Wszelkie pomysły mile widziane.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
       cudowne kobiece ciało
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

Małe sprostowanie , nie imprezowałam trzy dni jakoś ostro , po prostu  kawa i ciasto , ja po małym kawałeczku , bardziej karmiłam gości. Alkohol był tylko w sobotę i wczoraj odrobinka.

22 kwietnia 2013 , Komentarze (12)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Wczoraj dzień spędzony w kuchni.
Ciasta upieczone , przytargane do pracy. Mam nadzieję że będą smakować.

Wszystkie wypieki eksperymentalne , przepisy z netu.
Sernik na zimno , na spodzie z nuteli i sucharków. Mało słodki , lekki i delikatny
Stafanka , z blogu www.mojewypieki.com . Już pisałam o nim przy pieczeniu chleba i tu jeszcze raz muszę podziękować Magnolii za to że dzięki niej na ten blog trafiłam.
Ja przesmarowałam ciasto domowymi powidłami śliwkowymi.
Ostatnie ciasto najprostsze , kakaowo-kawowe na jogurcie

Lubię piec ciasta , roboty przy tym co nie miara , ale to zawsze coś innego jak takie z cukierni. 
Najbardziej jednak lubię w pieczeniu to że jak robię wszystko samodzielnie to potem już na jedzenie nie mam ochoty , owszem skosztuję troszkę przy robieniu , kremu czy innej masy , zjem kawałeczek po upieczeniu i tarczy , mam dość. Jak kupuję to mogę i pół blachy wsunąć.

Dziś ostatni dzień rozpusty.
Od jutra grzeczna jak anielica jestem.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
fajne ciałko
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

21 kwietnia 2013 , Komentarze (14)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś będzie krótko.
Miała być leniwa niedziela , ale na jutro do pracy muszę mieć jakieś ciasto więc piekę. 
Czekoladowo-kawowa babka już stygnie. Sernik na zimno tężeje w lodówce , wieczorkiem jeszcze zrobię stefankę. 
Tyle starczy. Niech jedzą i tyją , jak lubią.

Prawdziwe szczęście jest wtedy, kiedy śnisz o życiu, które masz - robisz we śnie to samo, co robisz co dnia, zamiast śnić o tym, co mogłabyś robić - gdzie indziej, z kim innym. 
-Jestem szczęśliwa
          

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.

          Niezły widok

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.