Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Dziś od rana cały czas na nogach i cały czas zajęta.
Do pracy na drugą zmianę więc poranek w domu.
Oczywiście to że jestem w domu nie znaczy że sobie dłużej śpię i leniuchuję nie chcę, nie lubię nie potrafię.
Wstałam razem z mężem, jego do pracy wyprawiłam, sama wskoczyłam w ciuszki do ćwiczeń i zaliczyłam 30 minut orbiego i skalpel.
Baterie na cały dzień więc naładowałam.
Po ćwiczeniach kąpiel, suszenie i balsamowanie.
Następne w kolejności duszenia mięska na obiad, wstawienie pralki i ścieranie kurzów.
Oczywiście w między czasie powisiałam na telefonie bo i z mamą i z teściową i z przyjaciółką musowo było troszeczkę poplotkować.
Później miałam na głowie pana od pieca co. Trzeba było zrobić czyszczenie bo się piec wyłączał, a teraz przy tej pogodzie to już w domku bez ogrzewania nie za ciepło
Przed wyjściem do pracy jeszcze co na szybko zjadłam, w pracy na dzień dobry trzeba było poudawać że się pracuję. Teraz już szefowa poszła więc luzik.
Wczoraj skalpela nie było, ale za to była 60 minut orbirgo, 40 minut hula-hop i brzuszki.
Doszłam do wniosku że na razie przez miesiąc będę robiła co drugi dzień taki zestaw jak wczoraj, a co drugi dzień skalpel i na rozgrzewkę orbi.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.