Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Małpa wczoraj już odpuściła i wieczorem mogłam spokojnie nadrobić a6w.
Poranek w pracy.
Po południu czeka mnie prasowanie, coś ostatnio unikałam żelazka i troszkę się nazbierało.
Oczywiście będzie też orbi i 31 dzień a6w.
Mały dowód na to że w odchudzanie trzeba włożyć jednak trochę wysiłku i samo nic się nie dzieje.
Jakiś tydzień temu przyszła do mnie do pracy znajoma. Uradowana od samego rana jak nie wiem na dzień dobry zakomunikowała mi:
- Schudłam 5 kg! Nic nie robiłam, zero diety, mało ruchu, a waga sama w dół poszła, a Ty się biedna tyle męczysz.
Pogratulowałam, chociaż po ciuchach za wielkiej różnicy nie zauważyłam.
Spotkałyśmy się ponownie wczoraj. Koleżanka uśmiecha się szeroko i pyta:
-Chwaliłam Ci się już że schudłam.
-Chwaliłaś.
-To teraz Ci wytłumaczę cud tego zjawiska.
Wczoraj rano stwierdziłam że trzeba jednaj zacząć się kontrolować i pilnować żeby ta waga za dużo do góry już nie poszła. Wiadomo jesienią i zimą łatwiej przytyć. Rano wyciągnęłam wagę, zważyłam się, pokazała to samo co ostatnio czyli 73. Ja cała szczęśliwa że nie dość że schudłam tak bez problemu udaje mi się wagę utrzymać, jak nigdy. Chowam to ustrojstwo pod komodę, patrzę a ona do tyłu o 5 kg cofnięta. Wyciągnęłam ją znowu na środek pokoju ustawiłam na 0 i moje piękne 73 zastąpiło 78!
Mnie zatkało, a ona zaczyna się śmiać.
- Najlepsze to że ja jak głupia latałam i wszystkim się chwaliłam, ba nawet czułam się chudsza i zgrabniejsza. Zastanawiało mnie tylko jedni dla czego nikt nie powiedział że widać te 5 kg mniej.
Net chodzi mi dziś jak muł, mam ochotę walnąć lapkiem o ścianę!
Miłego dnia życzę i niech na kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.