Poranek w pracy. Niestety trzeba było popracować i wcześniej nie mogłam zajrzeć.
Zakwasy po skalpelu jeszcze nie zniknęły całkowicie, ale są już mniejsze.
Nie ma jednak opcji żebym nie ćwiczyła, jak już zaczęłam to się rozruszam, a potem z miesiąca na miesiąc będę się cieszyć coraz ładniejszym ciałem.
Zapomniałam się wam pochwalić jak wrobiłam męża.
Pisałam wam że w weekend miał imieniny, i z tej okazji postanowiłam go przekonać że dawanie daje większą radość niż otrzymywanie prezentów.
Oczywiście prezent dla niego miałam, ale udało mi się wmówić mu że największą radością dla niego będzie patrzeć jak ja się cieszę z nowych perfum.
I tak o to stałam się posiadaczką flakonika perfum Celin Dion
W planach na popołudnie jest oczywiście skalpel.
W sobotę imieninowy obiad u teściów i do świąt koniec z imprezami.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
holka
15 listopada 2013, 14:56Hahaha...z Ciebie to jest niezła "waraitka" ;)
gruszkin
15 listopada 2013, 04:59Dobry pomysł z tym dawaniem, zwłaszcza, że mój mąż ma za dwa tygodnie imieniny ;P Jak się rozkręcisz z Chodakowską to jeszcze zrobisz moje treningi....
vita69
14 listopada 2013, 13:21kocham zapachy Celinki!!! ale Ci się ufarciło:)))
fokaloka
14 listopada 2013, 13:03Dobry pomysł, ładnie go wkręciłaś w zakup perfum :)
Nowa30
14 listopada 2013, 13:00Jak ja lubie te perfumy,kiedyś zawsze brałam w perfumerii jak bylam jeszcze panną i bylo mnie na nie stać.
aeroplane
14 listopada 2013, 12:14haha dobry patent :))
Lela6
14 listopada 2013, 11:34Myśląca kobieta z Ciebie :)
Kore2013
14 listopada 2013, 11:23buziaki i miłego dnia
Joannaz78
14 listopada 2013, 11:22Spryciula z Ciebie:))
kala1212
14 listopada 2013, 11:14Ta perfumka jest śliczna Ty szproteczko Nasza kolorowa ;)) Pozdrawiam ;*