Dziękuje dziewczyny za wpisy, bardzo to było motywujące.
Dziś ciężki dzień, pracuje w dwóch miejscach i mam jutro ważne spotkanie z dyrektorem, o którym wam już wspominałam, a dziś dowiaduję się że w drugiej pracy oddelegowali mnie na jutro na inne spotkanie po moich godzinach pracy. Masakra, miałam ochotę się popłakać jak tłumaczyłam dlaczego mnie nie może być i że zgłaszałam to wcześniej i że była wyznaczona inna koleżanka. No po prostu masakra.
Jakoś dziwnie odzyskałam dziś wieczorem spokój, wiem że to spotkanie i tak jutro legnie w gruzach, ale chce je tylko przeżyć i mieć je za sobą.
Zapomniałam Wam się wczoraj przyznać, że zeżarłam całą czekoladę wczoraj, pocieszenie że choć była gorzka. Dziś dietowo ok. W pracy kumpela powiedziała mi dziś, że schudłam. Też widzę, że po tygodniu żołądek się zmniejszył i przestał wielką fałdą wylewać się znad spodni, ale to tylko kropla w morzu. Żałuje, że w zeszły poniedziałek jak zaczynałam nie weszłam dokładnie na wagę.
Znowu jestem chora. Dziewczyny co robić?? W sobotę traciłam głos, dziś czuje jakbym miała krew w przełyku. W styczniu miałam dwa tygodnie wolne i półtora tygodnia antybiotyk, przecież nie mogę znowu się rozłożyć. A z tego nadmiaru stresu, pracy i złego samopoczucia mój organizm niedomaga i wyraźnie daje mi to do zrozumienia...
Pozdrawiam buziaki