Ostatnie godziny w pracy byłam tak umęczona, że miałam po prostu ochotę wyjść. Czułam się tak zdołowana, psychicznie zajechana, że najchętniej popłakałabym sobie albo siadła w samochód i ruszyła przed siebie, nie patrząc gdzie jadę. Wcześniej umówiłam się z kumpelą i choć wcale nie miałam ochoty na spotkanie pojechałam. Wygadałam się, było miło i już mi lepiej. Po plotkach pojechałyśmy na kawę i kawałek bezowego tortu, a później w ramach kolacji pół pizzy w pizza hut, chyba nie muszę mówić że na grubym:)
Jakoś nie żałuję, choć mam przeświadczenie, że zmarnowałam cały tydzień wyrzeczeń, czasem trzeba jakoś umilić sobie czas. Stresy, walentynki, sam szajs.
Zauważyłam, że spodnie zrobiły mi się luźniejsze i nie oznacza to że chciałam się "nagrodzić" ale dieta to nie wszystko prawda?
Jutro już będę grzeczna, w końcu w poniedziałek spotkanie z moją grupą wsparcia i będę musiała się ważyć i powiedzieć innym czy schudłam i wcale nie chce płacić za przybrane kg:)
Pozdrawiam was i przyjemności dziewczyny:)
Adriana82
17 lutego 2013, 16:42Trzymam kciuki za jutrzejsze spotkanie i ważenie, ta bułka z łososiem raczej krzywdy Ci nie zrobi :) Powiem Ci, że ja często pluję sobie w brodę, że gdybym była konsekwentna to już dawno osiągnęłabym cel i dużo więcej. Moja skóra wyglądałaby lepiej, bo obkurczona w młodszym wieku, ale cóż poradzić. Wczoraj już było i nie wróci, ale mamy dziś i jutro :)
Adriana82
16 lutego 2013, 16:22Jak tam sobota mija? :)
Adriana82
16 lutego 2013, 09:49Nie będzie wstydu :) Zrób sobie weekend np. jogurtowy - tylko z nimi nie przesadź. Do tego dużo wody, herbatek. Żołądek odpocznie a i na wadze może być mniej :) Trzymam kciuki!
Adriana82
15 lutego 2013, 23:14Ehhhh... pizza mnie nie rusza, ale taki torcik w dobrym towarzystwie to sama bym wciągnęła :) Nie dołuj się, nie rycz, bo ja tak teraz mam i to jest straszna lipa. Na dodatek tym czarnowidztwem sama się nakręcam i dołuję bardziej. Walentynki spędziłam na siłce haha. Trzymaj się do ważenia, ja wchodzę na to szklane ustrojstwo w niedzielę, trochę się boję, że nic nie schudnę :|
syrenkowa
15 lutego 2013, 23:07Raz kiedyś można ;) Nauczyłam się dawno temu, że jeden dzień słabości w obliczu kilku tygodni czy miesięcy naprawdę nie ma znaczenia... Albo odpokutujesz na "ścieżce zdrowia" :)))
izabela.jemielnica1
15 lutego 2013, 22:32Głowa do góry,będzie dobrze...Trzymaj się pozdrawiam