dziś podsumowanie roku 2013 i plany na styczeń. tylko najpierw znajdę brudnopis...
dla umilenia oczekiwania menu.
śniadanie. napój cytrynowo - miodowy.
drugie śniadanie. kanapka z chleba pełnoziarnistego z pastą z awokado i prażonych pestek dyni.
obiad. spaghetti pełnoziarniste z ulubionym sosem z pora i groszku. samotny buraczek w plastrach.
poko. jogurt naturalny z łyżką rodzynek.
a teraz clou programu, czyli...
podsumowanie roku 2013.
schudłam tylko 19 kg. za to w biodrach straciłam aż 20 cm. te biodra bardziej mnie rajcują niż wynik na wadze.
kupiłam rowerek, karimatę, agrafkę. dostałam krokomierz.
w maju zeszłam poniżej 100 kg.
mam za sobą dwie średnio udane diety z gazety.
inwestycja roku: toster. nie ma to jak tostowany makowiec.
smak roku: szczypiorek. sypałam do wszystkiego, oprócz deserów.
porażka roku: półroczna oscylacja wokół 90 kg. nadal trwa.
styczeń.
styczeń zawsze był dla mnie dietetycznie trudnym miesiącem. drożejące z dnia na dzień świeże warzywa, przymus dojadania bogatych & rozmrażanych świątecznych resztek i ogólny dziwny marazm.
menu zaczęłam układać w połowie grudnia, żeby mieć czas na zgromadzenie zapasów i dograć szczegóły, żeby uniknąć kwiatków typu "otwórz puszkę brzoskwiń, weź jedną połówkę, a co zrobisz z resztą, nas już nie obchodzi" (zainteresowane wiedzą, do czego piję).
w tym roku chcę odkrywać nowe smaki i zachwycać się na nowo tymi dobrze znanymi, bo w zeszłym przespałam sezon letnio-jesienny.
smaki do odkrycia.
1. soczewica
2. szynka parmeńska
3. karambola
4. wasabi
plany.
1. zaliczać co najmniej cztery sesje na rowerku tygodniowo (sesja = minimum 30 minut).
2. oswoić mąkę żytnią pełnoziarnistą.
3. zrobić ciasto budyniowe według przepisu z bloga Dietetycznie Siostro!
4. przeprosić się z olejkiem do masażu i dopieszczać skórę na brzuchu dwa razy w tygodniu.
życzę samych sukcesów sobie i Wam, kochane Vitalijki.