podobno jadę za tydzień do Lubego. pożaliłabym się, ale regularnie czyta ten pamiętnik i wypomina mi pewne kwestie. z jednej strony nie mogę się doczekać spotkania, z drugiej niechętnie porzucam swój poukładany rytm dnia na rzecz kilkunastu dni kompletnego chaosu, również dietetycznego. bo on nie może zrozumieć, że ja potrzebuję jeść o stałych porach.
dziś.
śniadanie. duża kanapka z kiełbasą wiejską i papryką konserwową. coś jak dwie standardowe.
drugie śniadanie. kornflejksy z mlekiem "pierniczkowym".
obiad. makaron z przyprawą do makaronu według przepisu Nigelli L. z książki Nigellissima.
poko. podobno mandarynki.
cudownego piątku.
JustynaBrave
10 stycznia 2014, 15:59ja mój pamiętnik skrzętnie ukrywam przed moim Lubym :D to taki mój prywatny kącik :) po chaosie zawsze trudno się odnaleźć.. mam nadzieję, że sobie poradzisz!
grubelek1978
10 stycznia 2014, 11:18faktycznie! poproś by nie czyał... a skoro tak czyta to niech się dostosuje i pomoże Ci w tym byś podczas pobytu u niego mogła w miarę regularne prowadzić życie, w Twoim rytmie...pewnie wie ze to ważne tylko musisz mu to przypominać!