Grupy

O mnie

> ROK 2018 < - lat 30 - jeden mąż - trójka dzieci - praca - studia - otyłość ... coś mi nie pasuje do ideału, więc czas TO zmienić :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 135553
Komentarzy: 2626
Założony: 12 czerwca 2011
Ostatni wpis: 17 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
smoczyca1987

kobieta, 36 lat, Warszawa

170 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2018 , Komentarze (13)

Witam wszystkich :) Jak Wam minął dzień?

U mnie bardzo w porządku. Po pierwszym niesmaku, catering dietetyczny daje czadu na całego :D Po dzisiejszej fit fasolce po bretońsku czuję się pełna do tej chwili! :D Kurcze, szkoda, że nie jestem w stanie określić procesu produkcji niektórych potraw, bo z chęcią robiłabym takie samodzielnie :) Np. taki podwieczorek o nazwie "wegańskie RAW z kaszy jaglanej z daktylami" - już przeszukałam internet w poszukiwaniu odpowiednich przepisów!

Póki co trafiłam na coś takiego tutaj :) Moja wersja nie była stałej konsystencji, raczej przypominała budyń, ale i tak było pysze :) Jednak czuję, że takowe ciasto wyląduje na stole w lutym na 4. urodziny moich bliźniaków :) 

Bo tak się składa, że mam w domu alergika pokarmowego. Niestety ciągle nie wiemy na co, więc lekarz zalecił "profilaktycznie" odstawić mleko, jajka i gluten. Także możecie sobie wyobrazić jaką kreatywnością kulinarną musimy się posługiwać, by ogarnąć temat. Na szczęście walczymy z tym paskudztwem już ponad pół roku, więc wiele rzeczy i zamienników jest dla nas naturalnych :) Także powyższe ciasto będzie dla nas idealnym rozwiązaniem :)

Tak jak wspominałam w tytule, czwartek jest moim ostatnim dniem tygodnia, bo jutro mam cotygodniowe ważenie. Jestem bardzo ciekawa rezultatów. Tradycyjnie, jak każda odchudzająca się osoba, zastanawiam się czy czasem nie przytyłam, bo po dzisiejszym jedzeniu czuję się pełna po brzegi, a uczucie sytości ciągle nie kojarzy mi się z dietą ;) Logika jednak wskazuje, że ograniczenie spożywanych kalorii i dodatkowy ruch w tygodniu powinien przynieść oczekiwany efekt spadku wagi :)

Do napisania jutro i powodzenia :*

10 stycznia 2018 , Komentarze (15)

Witam wszystkich bardzo serdecznie :) Jak Wam minął dzień?

Jak wspominałam wczoraj, w dniu dzisiejszym byłam na rozmowie o pracę, która była dla mnie bardzo ważna i długo się do niej przygotowywałam. Jestem rasowym urzędasem, praca w administracji sprawia mi wiele przyjemności, więc możecie się domyślać, że aplikowałam do urzędu. I to nie byle jakiego, bo do Kancelarii Premiera :P Wyżej, to już pozostaje tylko Prezydent :P

Pierwszą częścią rekrutacji był test wiedzy, którego bałam się najbardziej. Na szczęście dostałam z niego minimum 70% punktów (tyle trzeba było mieć by go zaliczyć, ale jednocześnie nie podawali liczby punktów). Jak go zdałam, to wiedziałam, że jestem w domu. Rozmowa kwalifikacyjna poszła gładko, dałam z siebie wszystko i pewnie skakałabym z radości, gdyby nie jedno ALE.

ALE dotyczy tego, że określona w ofercie MOŻLIWOŚĆ pracy zmianowej jest CO DO ZASADY pracą zmianową, na którą w obecnej sytuacji nie mogę sobie pozwolić :( Moim priorytetem jest rodzina, więc praca musi się pod nią dopasować, a nie odwrotnie. Więc nawet jeśli zostanę wytypowana do przyjęcia na stanowisko, to będę zmuszona odmówić. Takie jest życie.

Nie mniej jednak jestem z siebie dumna, że spróbowałam i że dałam radę :) Wiem, że potrafię, wiem, że mam wiedzę i kwalifikacje do wymarzonej pracy :)

Przez ten cały galimatias byłam bardzo zestresowana, co wiązało się z wzmożonym apetytem (zawsze zajadam stres). Co więcej posiłki miałam nieco rozregulowane, więc to też wpłynęło na mały kryzys. I co prawda wpadło mi do brzucha kilka kęsów dodatkowego jedzenia, to jednak nie popłynęłam i kolejny dzień uważam dietetycznie za udany :)

Z ćwiczeniami już trochę gorzej - dzieci wróciły do domu, więc moja kolorowa rzeczywistość nie pozwoliła na spełnienie planu treningowego w 100%. W ramach aktywności do ćwiczeń zaliczyłam sprzątanie :P Szkoda, że to tak mało kalorii zjada ;)

Dzisiaj minął 10-ty dzień diety. WOW! :) Także jest już czym się chwalić, bo to nie "dopiero początek" a już kawał czasu się zmagamy ;)

Udanego czwartku :)

10 stycznia 2018, Skomentuj
sprzątanie,1359,35,242,4261,747,1515608308
Dodaj komentarz

9 stycznia 2018 , Komentarze (8)

Witam serdecznie :) Jak Wam minął dzień?

U mnie dietetycznie doskonale! Prowiant podstawiony pod drzwi, trzy główne posiłki znów pierwsza klasa (śniadanie - kanapki z twarożkiem; obiad - mielony, ziemniaczek/soczewica, ogórek kiszony; kolacja - miks sałat, dodatki, vinegret) a przekąski znów pozostawiały wiele do życzenia, chociaż cytrynowy kisiel bez cukru z żurawiną był całkiem ok :)

Jutro czeka mnie ważny dzień, bo idę na rozmowę kwalifikacyjną, to miejsca, o którym do tej pory nie śmiałam nawet marzyć! Przygotowuję się na tą rozmowę już od dobrego tygodnia i mam takiego stresa, że chyba ciężko mi będzie dzisiaj zasnąć. Całość zaczyna się o godz. 10:00. Najpierw mam test z wiedzy merytorycznej, a jeśli go zdam, to tego samego dnia odbywa się rozmowa kwalifikacyjna. Trzymajcie kciuki!!

Wszystkiego dietetycznego na jutro :*

8 stycznia 2018 , Komentarze (14)

Witam serdecznie na początku drugiego tygodnia naszych zmagań ze zbędnymi kilogramami! :) Czy dzisiaj macie taki sam zapał jak 1 stycznia? Bo ja mam i oby tak do szczęśliwego sukcesu :)

Uprzejmie donoszę, że w dniu dzisiejszym jestem po pierwszym dniu cateringu dietetycznego. Moje menu prezentowało się następująco:

śniadanie: jogurt naturalny z musem jabłkowym i domową granolą
II śniadanie: sałatka z czerwonej kapusty, komosy ryżowej i sera bałkańskiego
obiad: marynowana w imbirze pierś indyka na plastrach cukinii, brązowy ryż, surówka z marchewki i ananasa
podwieczorek: cytrusy z rodzynkami
kolacja: tajska zupa pomidorowa z mleczkiem kokosowym i cieciorką

Moje pierwsze odczucie - mało. Mało. MAŁO. BARDZO MAŁO. O ile trzy główne posiłki przypominały wielkością dania oferowane w restauracjach na wynos, to przekąski były faktycznie przekąskami. Przyznam szczerze, że zastanawiałam się, czy aby na pewno cokolwiek poczuję podczas ich spożywania...

W trakcie dnia najadałam się posiłkami (śniadanie ledwo zjadłam), jednak ich objętość jakby była wycyrklowana na nasycenie żołądka na 3 godziny. Każda minuta ponad harmonogram była męczarnią. Ba, obiad zjadłam po 2,5 godzinach od II śniadania. 

Podwieczorek to była masakra - nie dość ilość tragiczna (dwie cząstki pomarańczy, jedna cząstka grejfruta i garść rodzinek), to podanie było takie, że do pojemnika wrzucono tak jak ukrojono te cząstki wraz ze skórkami, a do tego rzucono samopas garść rodzynek. Ta się nie robi.

Na kolację czekałam jak na objawienie. Po 2 godzinach od podwieczorku było mi zimno, było mi słabo i byłam bardzo rozdrażniona. W efekcie, do przepysznej, rozgrzewającej tajskiej pomidorowej dołożyłam sobie resztkę ziemniaków z wczorajszego obiadu. Nie żałuję tej decyzji. Dzięki temu posiłkowi wróciła mi energia, dobry humor i zdecydowałam się zafundować sobie planową dawkę ćwiczeń, pomimo wcześniejszego niechcemisizmu i braku energii.

Mam nadzieję, że opisane wyżej przypadłości miną, gdy organizm przestawi się na właściwe tory. Uważam, że osobom, które dużo jadł dużo ciężej jest przestawić się na systematyczne, małe ilościowo jedzenie niż osobom, które w ciągu dnia nie jadały do wieczora a teraz musiałby wpychać w siebie śniadania. Jednak nigdy nie byłam po drugiej stronie barykady, więc moje rozważania w tym temacie są czysto teoretyczne :)

Mam nadzieję, że u Was też kolejny dzień pełen sukcesów :)

Powodzenia jutro :*

8 stycznia 2018, Skomentuj
fitness inny,3144,49,343,2451,0,1515438092
Dodaj komentarz

7 stycznia 2018 , Komentarze (27)

Witam serdecznie w niedziele popołudnie! :*

Jak wam mija weekend? Mam nadzieję, że spokojnie i rodzinnie. U nas, jak wspominałam w ostatnim wpisie było bardzo weselnie :) Wybawiłam się na początek roku, więc jest nadzieja, że cały czas w nowym roku będzie równie atrakcyjny :)

Muszę się pochwalić, że udało mi się zachować rozum podczas weselnej uczty. Zjadłam jeden gorący posiłek, a resztę dobrodziejstwa doprawiły przekąski. Wydawało mi się, że nie zjadłam dużo, ale mój żołądek był innego zdania. Na szczęście już dzisiaj wszystko wróciło do normy i liczę na to, że w przyszły piątek zanotuję kolejny spadek wagi :)

Mając ku temu okazję, udokumentowałam swój obecny rozmiar na zdjęciu. Dla motywacji i ku pamięci ;) 

Wesele w styczniu 2018 roku, waga 93kg, rozmiar 44.

Poniżej moja najszczuplejsza forma - wesele czerwiec 2013, waga 68kg, rozmiar 38

Moje serce krwawi, gdy patrzę jak było fajnie. Jednocześnie uśmiecham się do siebie, bo czuję, że pod koniec roku będę mogła pochwalić się równie wystrzałowym zdjęciem! :D i na pewno w dużo lepszej jakości ;)

Wy też staracie się motywować swoimi najlepszymi zdjęciami?

i pamiętajcie - od jutra zaczynam dietę pudełkową! Nie mogę się doczekać co zobaczę jutro pod drzwiami :D

6 stycznia 2018 , Komentarze (10)

Witam serdecznie w słoneczną sobotę :-) 

Na wstępie zaznaczam, że nadaję z telefonu i jeśli trafią się we wpisie słowa, które całkowicie nie będą pasowały do reszty wywodu to proszę zrzucić to na autokorektę i jechać dalej :-) Postaram sir uważać i jednocześnie dziękuję za wyrozumiałość :-) 

Wczorajsze zajęcia zumby były fantastyczne! Wybawiłam się na całego i już wieczorem tego samego dnia czułam efekty wzmożonego wysiłku. Okolo godziny szalenstwa uszczuplilo mnie o 540kcal - czyli jednego pączka... Gdy człowiek sobie zda sprawę ile wysiłku potrzeba by spalić dorobek kaloryczne, który tak łatwo wychodzi przez usta, to następnym razem głęboko się zastanowić przed skosztowaniem łakocia :-) 

A dziś bawię się na weselu! :-) Plany posiłkowe mam następujące - planuje zjeść tylko ciepłe posiłki i nie dojadać między nimi. Poza toastem za parę młoda nie planuje pić alkoholu - po pierwsze będziemy na weselu z dziećmi, więc wiadomo, a po drugie alkohol to dodatkowe puste kalorie a to mi nie jest potrzebne do szczęścia. Kac tym bardziej ;-) 

Udanego weekendu! Trzymajcie się dzielnie! ❤

5 stycznia 2018, Skomentuj
fitness zumba,8840,77,540,2973,5746,1515179460
Dodaj komentarz

4 stycznia 2018 , Komentarze (8)

Witam serdecznie! Jak minął dzionek?

U mnie standard - praca, dom, trochę relaksu, nauka i pewnie w niedługim czasie odpoczynek. Trzeba korzystać z chwili relaksu, gdy dzieci nie ma w domu, bo od poniedziałku wracamy do codzienności :)

Jutro wielki dzień - pierwsze kontrole ważenie w tym roku. Nieważne ile, ważne by było mniej. Poza tym jutro będę świętować powrót do zajęcia zumby <3 Zajęcia co do zasady trwają 90 minut, ale coś czuję, że dla mnie 45 minut to będzie wszystko czym będę mogła zawojować... Tym większa będzie dla mnie radość, gdy uda mi się doprowadzić organizm do formy, w której będę mogła skakać przed całe zajęcia. Nie mogę się doczekać tego momentu! :D

Ktoś chętny na zabawę? :)

Powodzenia jutro :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.