Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą towarzyską, ale lubię od czasu do czasu spędzić trochę czasu sama: malować, obejrzeć film, czy poczytac dobrą książkę. Ale także podróże i fotografowanie pięknych miejsc. Wracam na vitalię, mam nadzieję, że tym razem z lepszym skutkiem;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17460
Komentarzy: 109
Założony: 25 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jaskola20

kobieta, 34 lat, Poznań

169 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Etap I - 78 kg Etap II - 69 kg Etap III - 61kg / płaski brzuch-smukłe uda-świetne samopoczucie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc. Przedwczoraj nie ćwiczyłam, bo była zajęta robieniem projektu  (koniec!)oraz magisterką, poza tym byłam nie w sosie i uznałam, że robię przerwę. Wczoraj też nie ćwiczyłam, bo absolutnie cały dzień byłam na uczelni (niestety nie miałam kiedy zjeść cokolwiek, zapomniałam wziąć II śniadanie,a na obiad nie miałam czasu pojechać), a wcześniej zarwałam nockę, więc możecie wyobrazić sobie moje zmęczenie -_-  Wróciłam do domu, zjadłam coś i poszłam się zdrzemnąć. Jak wstałam, zjadłam chyba z 5 ciastek owsianych z czekoladą xD 

A tutaj rano niespodzianka na wadze - 77,8 kg! :D Rozpoczynam etap drugi. Mam nadzieję, że ten nagły ubytek to nie kwestia utraty wody albo coś.... Dzisiaj wyspałam się porządnie i zaczęłam dzień jak zwykle, za chwilę zabieram się za sprzątanie - to chyba będzie mój dzisiejszy trening, bo potem czeka mnie kolejna długa noc.

Trzymajcie się! :**

11 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Hej! 

Dzisiaj jednak nie przyszedł czas na etap II. Na wadze rano nadal 78,2 :/ No ale liczę, że jednak waga niedługo "ruszy" w dół. Wysiłek daję mi dużo pozytywnej energii, jak zwykle ;D Pewnie was już zanudzam tymi tekstami xD Wczoraj bieganie - ponad 5 km! A dzisiaj 30 minut skakanki i o dziwo nie bolały mnie nogi tak jak za pierwszym razem. O wiele łatwiej mi się skakało niż ostatnio, mniej się męczyłam. W przyszłym tygodniu chyba podkręcę do 40 minut :) 

Dzisiaj zrobiłam pomiary. Niestety nie ma specjalnych efektów. Kolejny centymetr w udach w dół (łącznie już 7 cm!) natomiast brzuch, talia i biodra bez zmian -_-. To moja budowa typu jabłko. Nie wiem czy zostawić takie tempo jak teraz, czy zmniejszyć ilość kalorii. Tak mi jest dobrze, super się czuję - boję się, że będę rozdrażniona i w ogóle przesadzę. Staram się robić zarówno cardio jak i siłowe ćwiczenia. Sama nie wiem, chyba muszę być po prostu cierpliwa. Co myślicie?

Zabieram się za pracę magisterską :/ Już tak mało czasu zostało

:**

8 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Witam!

Chwilę mnie nie było. Dość ciężko znosiłam okres - na szczęście dobiegł końca. W tym czasie w ogóle nie ćwiczyłam, jednak nie przerwałam diety. Wczoraj tylko poszłam pobiegać i jest progres :D zamiast 30 minut - 40! i Już przebiegam 5 km :D Wcześniej 4,5 km ale w to wliczone "Cool Down". Teraz wytrzymałam do 5 km :D Jestem z siebie dumna :) Już od początku czułam, że lepiej mi się maszeruje i biegnie, jakby nogi mi się wzmocniły. Wydaję mi się, że to duża zasługa skakanki. Zakwasy nie opuszczały mnie przez dobrych parę dni. 

Dzisiaj na wadze już 78,2 :D Czuję, że jutro rozpoczynam II etap.

Niestety do końca miesiąca czeka mnie maraton intensywnej pracy, więc nie będę zbyt często robić wpisów. Trzymajcie się:**

1 czerwca 2014 , Komentarze (10)

Ostatnio moja playlista zaczyna mi się powolutku nudzić. Macie jakieś godne polecenia piosenki do biegania i skakania? :D

Dzisiaj rano zaobserwowałam kolejny spadek :D Już 79 kg, czyli jeszcze tylko 1kg do etapu drugiego. Poza tym dzień upływał mi dość nieciekawie. Nie opuszczał mnie zły nastrój. W sumie bez konkretnego powodu. I do tego cały czas apetyt. Podejrzewam, że to z powodu zbliżającego się okresu. Miałam dzisiaj zrobić cardio, ale nie ogarnęłam się, żeby iść wcześniej na siłownię, a zapomniałam, że dzisiaj czynna do 18. 

Wtedy wpadłam na pomysł - przecież mam skakankę! Tak dawno jej nie używałam -_-
No i zrobiłam sobie dosłownie 20-minutowy "trening". Za to bardzo intensywny. Miałam taką masakryczną zadyszkę i spociłam się jak świnia xD Ale humor od razu się poprawił. Skakanka na dobre u mnie zagości :D 

Pozdrawiam! 

31 maja 2014 , Komentarze (2)

Miałam pisać rzadko, ale chyba pozwolę sobie na te chwilę spędzoną tutaj. To daje mi motywację i w ogóle lubię pisać co udało mi się zrobić :) Poza tym pojawiły się pierwsze komplementy na temat moich zgubionych kilogramów, więc dostałam pozytywnej energii :)

Dzisiaj byłam z mamusią na zakupach. Kupiłam komplet bielizny w intimissimi. Już dawno nie kupiłam sobie nic takiego seksownego. Poza tym wcześniej nie mieściłam się w majtki L (w tym sklepie). Tym razem kupiłam właśnie eLki i okazało się, że pięknie leżą :D Stanik w komplecie. Może się później pochwalę zdjęciem xD

Na obiad - przepis znaleziony w necie - zupa z czerwonej soczewicy. Nazwałam ją sobie orientalna, bo ma dużo przypraw z kuchni hinduskiej i ma skomplikowaną nazwę. Przepyszna.Do tego pieczona pierś z kurczaka. Ja akurat miałam tylko soczewicę brązową w domu, więc z niej zrobiłam, ale myślę, że to niewielki błąd :D Przesyłam link do przepisu:

http://www.fitness-food.pl/blog/2014/zupa-mullingatawny/

Mel B przed chwilą zrobiona, jutro na 12 TBC i weekend pracy nad magisterką. Mam nadzieję, że uda mi się w niedzielę wyciągnąć kogoś na squasha. 

Lecę spać, bo jutro muszę wstać w miarę wcześnie. 

Dobranoc

29 maja 2014 , Komentarze (5)

Miałam dzisiaj nie robić wpisu, ale nie wytrzymałam, ponieważ....

Zważyłam się dzisiaj rano i zmierzyłam -> w końcu 7 z przodu i pewne spadki w obwodach :) Jestem baardzo zadowolona. Ale oficjalny drugi etap nastąpi przy 78kg. Porównam wtedy moje wymiary, jestem ciekawa czy będą takie same czy niższe, czy wyższe. Zapomniałam zmierzyć biceps i szyję, więc wymiary pozostawiam takie same. Jestem po śniadanku, lecę na bieżnię zaraz :) 

;**

28 maja 2014 , Komentarze (1)

Ostatnio trochę poszalałam przez 2 dni można powiedzieć. Był alkohol i obiad na mieście - rodzinny wypad do restauracji z okazji Dnia Mamy. Wzięłam makaron z halibutem i szpinakiem w sosie gorgonzola. Wprawdzie podejrzewam, że nie było to masakrycznie tuczące, poza tym tego dnia wstałam dopiero o 13.30 z powodu sporego kaca xD Ale nie tknełam nic do jedzenia przez całą imprezę - potem skutki picia na pusty żołądek. W każdym razie przez jakieś 3 dni nie ćwiczyłam w ogóle. Aha zapomniałam, zjadłam w Dzień Mamy Magnuma migdałowego - nie mogłam się powstrzymać. Absolutnie nie żałuję tej decyzji, bo idzie mi świetnie i zasłużyłam.

 Zważyłam się potem - nadal 80kg. Teraz trzymam się diety znowu - ostro ćwiczę. Nie opuszcza mnie dobry humor. Pomyślałam, że może to faktycznie czas, że waga zwalnia, bo większość ćwiczeń, które robię to trening siłowy. Dzisiaj miałam OGROMNE zakwasy. Nie mogłam podnieść się z łóżka - mimo 8 godzin snu, nadal byłam masakrycznie śpiąca i dalej spałam - czułam się po prostu pozbawiona energii. Postanowiłam przezwyciężyć ten stan i pójść na bieżnię wieczorem. 30 minut intensywnego (dla mnie ) interwału. Jak na razie przebiegam ok 4,5km. Chciałabym wytrzymywać do 5,5, żeby móc iść w teren i przebiec jezioro Malta, które podobno ma właśnie tyle. 

Możecie się śmiać, ale wpadłam w taki stan, że sport (zwłaszcza bieganie), mimo, że moja kondycja nie jest jeszcze dobra, to dla mnie swego rodzaju duchowe doświadczenie. To jest czas tylko i wyłącznie dla mnie. Kiedy pokonuję swoją słabość, kiedy jestem wściekła albo smutna, to dosłownie pozbywam się tych negatywnych emocji razem z potem. Kiedy po chwili kryzysu włączają się dodatkowe zapasy energii i biegnę szybciej. Kiedy nikt mi nie marudzi nad głową, nie gada do mnie, nie myślę o problemach i obowiązkach, kiedy mnie po prostu nie ma. I jak już skończę to czuję się niewiarygodnie odprężona, zadowolona i coraz silniejsza, bo widzę jak się zmieniam przede wszystkim psychicznie przez to całe "przedsięwzięcie" jakim jest zmiana stylu życia. Dobre samopoczucie to najlepsza nagroda jaką dostaję - po latach zmagań z osobistymi problemami. Nieważne ile schudnę - czuję, że teraz właśnie jest najlepszy etap mojego życia, bo jestem totalnie w zgodzie ze sobą.

Sorki za ten elaborat, ale musiałam się trochę uzewnętrznić :) 

Moja dietka bez zmian - wykupuję połowę warzywniaka, szczególnie z owoców: TRUSKAWKI! Poza tym owsianki, kasza jaglana i gryczana, warzywa i mięso gotowane na parze.Ogólnie nie przepadam za surowymi warzywami, uwielbiam gotowane i pieczone, ale postaram się to zmienić ;) 

Tymczasem idę spać. Trzymajcie się ciepło:** Wracam za jakiś tydzień

20 maja 2014 , Komentarze (8)

Właśnie zrobiłam cały zestaw Mel B i czuję się rewelacyjnie :D Od razu lepszy nastrój. Byłam u kosmetyczki, słoneczko świeci, a pozytywna energia wraca :D Będę w najbliższym czasie robić trochę dłuższe przerwy w pisaniu pamiętnika, bo mam masę na głowie, a naprawdę chcę zwiększyć ilość ćwiczeń. Wracam do 2 litrów wody dziennie (mimo ćwiczeń więcej nie dam rady. I tak się zmuszam) - co 2h szklanka wody. Od miesiąca piję rozcieńczony ocet jabłkowy przed każdym posiłkiem i chyba działa, bo bardzo poprawiły mi się cera i trawienie. Poza tym "faszeruję się" tranem i merz special, co też na pewno ma wpływ ;)

Dzisiejsze menu:
Banan z otrębami owsianymi, mlekiem i cynamonem + herbata zielona
2 kromki chleba schulstad fitness z niecałą łyżką masła orzechowego (rozsmarowałam sobie mniam <3) + jabłko
Jeszcze przede mną: kasza jaglana z warzywami na parze + jogurt naturalny
0,5 puszki tuńczyka w sosie własnym + kromka chleba schulstad + mieszanka: kiwi, małe jabłko, cynamon +  herbata ziołowa

Jutro zupa z bobu z vitalii na obiad. Zobaczymy co z tego wyjdzie :) 

Do zobaczenie później;*

19 maja 2014 , Komentarze (1)

Ostatnio trochę mi pod górkę. Co chwilę ktoś zaprasza mnie na imprezy, to na grilla. Nie jestem w stanie nie jeść, gdy impreza trwa do rana, a przecież nie wezmę ze sobą opakowań z kaszą i warzywami O_O no i alkohol. Trochę mnie to wkurzyło, że nie potrafię wyjść z każdej sytuacji tak jakbym chciała. Co tydzień ktoś ma urodziny i macha mi przed nosem kawałkiem tortu. Czy to aż takie trudne do zrozumienia, że się odchudzam? Ktoś się lepiej poczuje jak zjem ten tort? Ja mam za przeproszeniem w dupie, kto co je na imprezie.
W sobotę urodziny dobrej kumpeli. Muszę iść, nie będę jej ściemniać, że nie mogę. Ale zjem duży posiłek tuż przed wyjściem (plus kawa) i nikt mi nic nie wciśnie. 

Od dzisiaj zwiększam ilość ćwiczeń. To jedyna rzecz, która trzyma mnie w dobrym nastroju i motywuje jeszcze bardziej. Druga to kasza jaglana hehe ;D Pozazdrościłam, niektórym z was tych zdjęć potraw. Sama zacznę chyba robić, będzie tu bardziej kolorowo :D

Wstrzymuję się z ważeniem do odwołania.

Trzymajcie się! :**

15 maja 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj mam fatalny dzień. Nie wyrobiłam się z pracą i nie poszłam do promotorki, a zostało tak mało czasu. A wczoraj siedziałam od rana do wieczora, ale po prostu wszystko szło źle. I do tego jadłam słodycze, gdy byłam u koleżanki. Do tego mam duży problem ze wstawaniem, mimo, że staram się kłaść wcześnie. Jeśli jakimś cudem mi się uda to chodzę jak zombie. Wczoraj i przedwczoraj nie ćwiczyłam. Nie poddam się, ale dzisiaj się boję jakoś. Boję się wszystkiego. Wiem, że to absurdalne, próbuję sobie przemówić do rozsądku, ale tak bardzo nie chcę wypaść z rytmu. Wiedziałam, że wcześniej czy później przyjdzie dzień utraty motywacji. 

Do tego wszystkiego muszę mieć wycięte 2 znamiona (na plecach i oba w okolicy pach). Ze względu na ich lokalizację, mogę mieć trochę utrudnione wykonywanie ćwiczeń. Na pewno skupię się na nogach i takich ćwiczeniach na brzuch, żeby nie uszkodzić tych ran. Zapytam chirurga, jak to będzie wyglądało - podejrzewam, że tydzień i będzie spokój. Mimo to, zdenerwowałam się już. W ogóle płakać mi się chcę. 

Miałam się nie stresować, tylko na luzie zmienić styl życia. Lubię wspierać ludzi i dawać dobre rady, a widzę, że to w praktyce wszystko jest trudniejsze. Wprawdzie nie mam teraz apetytu na słodycze, wracam normalnie do diety (teraz będę twardsza), ale ogarnęła mnie niemoc i brak wiary. Obiecuję, że jutro już nie będę się użalać nad sobą. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.