Dzisiaj mam fatalny dzień. Nie wyrobiłam się z pracą i nie poszłam do promotorki, a zostało tak mało czasu. A wczoraj siedziałam od rana do wieczora, ale po prostu wszystko szło źle. I do tego jadłam słodycze, gdy byłam u koleżanki. Do tego mam duży problem ze wstawaniem, mimo, że staram się kłaść wcześnie. Jeśli jakimś cudem mi się uda to chodzę jak zombie. Wczoraj i przedwczoraj nie ćwiczyłam. Nie poddam się, ale dzisiaj się boję jakoś. Boję się wszystkiego. Wiem, że to absurdalne, próbuję sobie przemówić do rozsądku, ale tak bardzo nie chcę wypaść z rytmu. Wiedziałam, że wcześniej czy później przyjdzie dzień utraty motywacji.
Do tego wszystkiego muszę mieć wycięte 2 znamiona (na plecach i oba w okolicy pach). Ze względu na ich lokalizację, mogę mieć trochę utrudnione wykonywanie ćwiczeń. Na pewno skupię się na nogach i takich ćwiczeniach na brzuch, żeby nie uszkodzić tych ran. Zapytam chirurga, jak to będzie wyglądało - podejrzewam, że tydzień i będzie spokój. Mimo to, zdenerwowałam się już. W ogóle płakać mi się chcę.
Miałam się nie stresować, tylko na luzie zmienić styl życia. Lubię wspierać ludzi i dawać dobre rady, a widzę, że to w praktyce wszystko jest trudniejsze. Wprawdzie nie mam teraz apetytu na słodycze, wracam normalnie do diety (teraz będę twardsza), ale ogarnęła mnie niemoc i brak wiary. Obiecuję, że jutro już nie będę się użalać nad sobą.
reksio85
16 maja 2014, 07:14zmęczenie i stres się kłania - najgorsza kombinacja. Przetrwasz na pewno i będzie tylko lepiej :)
nicky13
15 maja 2014, 14:07Pięknie Ci idzie! Każdy ma czasem zły dzień, ja miałam w ostatnich dniach nawet kilka - ale co tam! Byleby do przodu! Nie będziesz mogła chwilę ćwiczyć, albo będziesz musiała ćwiczyć inaczej - trudno. Nie zawsze będziemy w stanie ćwiczyć, czasem przyjdzie choroba, czasem co innego... Whatever, tu chodzi o zmianę stylu życia! Więc zmieniaj się na lepsze, walcz i nie poddawaj się - a efekty przyjdą. :)