Tak, bardzo długo do tego dojrzewałam.
Otworzyłam dzisiaj rano oczy.
Pierwsza myśl: kurde, ale wcześnie (mój zegar biologiczny nastawiony na godzinę 8, obudził mnie już o 6.40. Przez zmianę czasu zapewne)
Druga myśl: dobra, idę na tą siłownię
I zebrałam się ekspresem. O 7.20 już byłam na bieżni. No nie powiem, trochę mi się nudziło jak tak chodziłam pomimo muzyki która grała w słuchawkach.
Swoją drogą, może macie jakieś sprawdzone playlisty na spotify albo jakieś kawałki, które idealnie wejdą na siłownię?
Generalnie jeśli chodzi o wrażenia z pierwszego razu, to powiem tak: bardzo przyjemne odczucia, ludzi było niewiele. Faktem jest, że narazie tylko bieżnia. Ale jak się trochę rozruszam i nabiorę pewności siebie w tym miejscu, to zacznę podbijać kolejne przyrządy. Następna wizyta w środę 😊
I TO JEST RZECZYWIŚCIE PRAWDA! Teraz mam tyle energii że szok!
Ogólnie jakoś fajnie mi jest na tej diecie. Jedzonko pyszne, czasem wpadnie mi do głowy, żeby coś tam sobie spoza rozpiski wrzucić w brzuszek, ale odganiam te myśli. Nie są jakieś bardzo uciążliwe i ciężkie do zwalczenia te zachcianki
Mialam wylamanie z diety w niedzielę. Wtedy weszło winko, picka i czipsy. Wiem, źle. Ale wczoraj i dzisiaj już na dobrym torze.
Zeszło mi już 7 kg, tak jak i mojemu chłopakowi. Idziemy łeb w łeb. Krok 1 założony na zrzucenie 6 kg już za nami, a co za tym idzie zasłużyliśmy na zaplanowaną nagrodę - poszliśmy sobie wczoraj do kina na "Ostatniej nocy w Soho". Mi się film podobał. Uwielbiam takie klimaty i nie był to według mnie aż tak przewidywalny scenariusz jak to z reguły bywa. Oglądało się całkiem przyjemnie i szczerze mogę polecić :)
Kolejny, drugi krok, w moim procesie chudnięcia przy zrzuceniu 11 kg, czyli jak osiągnę 90,5 kg
Trzymajcie kciuki. Ja za Was też trzymam!
Pozdrawiam serdecznie!