Właśnie zrobiłam cały zestaw Mel B i czuję się rewelacyjnie :D Od razu lepszy nastrój. Byłam u kosmetyczki, słoneczko świeci, a pozytywna energia wraca :D Będę w najbliższym czasie robić trochę dłuższe przerwy w pisaniu pamiętnika, bo mam masę na głowie, a naprawdę chcę zwiększyć ilość ćwiczeń. Wracam do 2 litrów wody dziennie (mimo ćwiczeń więcej nie dam rady. I tak się zmuszam) - co 2h szklanka wody. Od miesiąca piję rozcieńczony ocet jabłkowy przed każdym posiłkiem i chyba działa, bo bardzo poprawiły mi się cera i trawienie. Poza tym "faszeruję się" tranem i merz special, co też na pewno ma wpływ ;)
Dzisiejsze menu:
Banan z otrębami owsianymi, mlekiem i cynamonem + herbata zielona
2 kromki chleba schulstad fitness z niecałą łyżką masła orzechowego (rozsmarowałam sobie mniam <3) + jabłko
Jeszcze przede mną: kasza jaglana z warzywami na parze + jogurt naturalny
0,5 puszki tuńczyka w sosie własnym + kromka chleba schulstad + mieszanka: kiwi, małe jabłko, cynamon + herbata ziołowa
Jutro zupa z bobu z vitalii na obiad. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Do zobaczenie później;*
keisho
23 maja 2014, 17:07Kurczę muszę pomyśleć nad tym octem jabłkowym, bo dużo pozytywów się już naczytałam na jego temat:)
nicky13
21 maja 2014, 09:39Wowowow, mówisz, że zwiększyć ilość ćwiczeń? Już jest pięknie z tym ruchem, gratuluję i podziwiam! :))
jaskola20
21 maja 2014, 10:35myślałam o tym, żeby rano wstawać i iść na bieżnię na 30 minut, a MelB itd to wieczorkiem. Na razie jeszcze nie wcieliłam w życie ;D
reksio85
20 maja 2014, 22:22hmmm, może wrócę do octu bo mi się cera ostatnio pogorszyła. niezła myśl - dzięki za inspirację:) ściskam ciepło!
jaskola20
21 maja 2014, 18:39:)
Adrianna579
20 maja 2014, 16:14Ja dzisiaj przeplotłam trening Mel B z Tiffany na boczki, a teraz się zastanawiam czy nie iść pobiegać. Mam ocet jabłkowy w szafce, ale jego zapach mnie odpycha :<
jaskola20
20 maja 2014, 16:26Jeszcze nie ćwiczyłam z Tiffany, ale chyba spróbuję wkrótce. Trzeba urozmaicać :) Mnie też na początku odpychało, ale jestem w stanie to wypić. Teraz to już nawyk. 2 łyżki stołowe na szklankę wody. Jeśli masz siłę, to idź pobiegać ;D