No i dieta działa, bo zanotowałam kolejny spadek 40 dkg. Świetnie, ale żeby było jeszcze lepiej zainteresowałam się dietą 3D chili. Dieta ta polega między innymi na używaniu przypraw typu pieprz, papryka ostra, chili, carry, które wybitnie przyśpieszają przemianę materii oraz innych też pomocnych w diecie typu cynamon czy kardamon itp. Dieta jest bardzo smaczna, bo przyprawy wybitnie wpływają na smak przyrządzanych potraw. Ja do tej pory używałam sporo przypraw, ale raczej nie tych ostrych tylko np. majeranku, tymianku, bazylii, hyzopu czy cząbru. Muszę się więc przestawić i polubić ostre przyprawy, a może zacznę zrzucać wagę jeszcze szybciej, co by mnie wcale nie zmartwiło.Dzisiejsze menu: Jajecznica z piórkami cebuli, jogurt, kapusta czerwona plus 1 ziemniak, zupka cambridge, placuszki dukana.
Oprócz tego duża ,,porcja" medytacji i wizualizacji mojego szczupłego ciała.
Wczoraj po południu kończyłam obrazy i zaczęłam następny typu vedic art, ale zdjęć jeszcze nie mam, gdyż ze względu na pogodę nie mam ich jak zrobić.
Pogoda prawdziwie listopadowa: chłodno, ale nie zimno, ponuro, szaro i pada deszcz. Czekam na śnieg, który ponoć ma dziś poprószyć. Oby do wiosny...
Co będę robić po południu jeszcze nie bardzo wiem, gdyż ostatnio i tak robię co innego niż zaplanuję. Może coś namaluję, może napiszę, może poczytam i chyba zmienię pościel/zmienianą dwa dni temu/ bo dostał się na nią Pikuś z łapami ubabranymi w błocie...
Skrzyneczka jest gotowa. Wyszła całkiem, całkiem choć nie miałam zupełnie czym jej ozdobić, ponieważ cierpię na brak serwetek i papierów do decoupage. Zrobiłam składankę czyli trochę tego i trochę innego. Mogło być lepiej no, ale wyszło jak wyszło. Muszę wreszcie zrobić zakupy, bo następne dwie podobne skrzyneczki czekają...
Zdjęcie robione w domu, nie oddaje jej uroku, bo w rzeczywistości jest w kolorze brzoskwiniowym, cieniowana z dodatkiem brokatu...