Dziś pogoda się zmieniła i to bardzo. Po miłym chłodzie ani śladu nie ma. Szykuje się upał - słońce świeci mocno i powietrze jest nieruchome. Na niebie ani jednej chmurki. Jednak jest już sierpień co pomału zaczyna być widoczne. Wczoraj np.do mojej mamy wróciły myszy. Na razie są dwie. Wcześnie w tym roku. Teraz już tylko patrzeć, a zaczną się sejmiki bocianów i pierwsze odloty ptaków. Pomału i ja zaczynam przygotowywać się do jesieni. W przyszłym tygodniu chcę przywieźć węgiel. Mam też zamiar wyczyścić kominy w obu piecach. Czas już na to.
Dziś po południu trochę podziałam na dworze. Napiszę też kilka tekstów na portal z pożyczkami. Później może coś podziałam robótkowo...Napiszę też może kilka haiku, bo o upale jeszcze w tym roku nie pisałam...
Wczoraj obchodziłam Lammas. Była uczta czyli domowe bułki z cebulą i papryką, mizeria ze śmietaną, ziemniaki z chutney, kotleciki z kalarepy, powidła z jabłek oraz kompot z jabłek i rabarbaru. Prawie wszystko było z mojego ogrodu. Zjadłam sporo, bo jak święto to święto. Dziś niespodzianka - na wadze tylko 20 dkg więcej. Myślałam, że przytyję z 80 dkg. Jest dobrze...Dziś już ekscesów typu ziemniaki nie będzie.