Piękny dziś był dzień - słoneczny i ciepły. Nawet w piecu nie napaliłam. Krzysiek oczyścił miejsce pod jeżynę bezkolcową. Ja miałam plewić chwasty wieloletnie na grządkach, ale zabrałam się za pisanie. Powstało opowiadanie... Czytałam też na portalu pisarskim teksty napisane dla przyszłych pisarzy w formie kursu. Kurs jest o tym jak pisać, jak przygotowywać swoje teksty do wydawnictwa itp. Wiele się nauczyłam i na niektóre sprawy otworzyły mi się oczy. Plewić pójdę jutro. Pogoda też ma być ładna...
Od poniedziałku zaczynam z powrotem dietę. Tym razem mam zamiar zobaczyć ósemkę z przodu. Oby jak najprędzej...
2 godziny z życia Renaty
Za dwie godziny przyjdzie Paweł. Pomyślała Renata, zamykając drzwi za ostatnią klientką. Tego dnia w jej sklepiku z rękodziełem, jak nigdy, drzwi się prawie nie zamykały. Była wykończona, zaczynała boleć ją głowa i od rana nic nie jadła. Nie zdążyła.
Z Pawłem spotykała się od czterech miesięcy i coraz bardziej się angażowała. Poznali się na targach rękodzieła, gdzie sprzedawała własnoręcznie wykonaną biżuterię. Szukał gustownego drobiazgu dla siostry. Kupił drewniane kolczyki malowane w pawie pióra i wziął wizytówkę. W sklepie zjawił się po kilku dniach. Wybrał komplet świeczników z motywem afrykańskim ozdobionych w technice decoupage. Rozmawiali przez chwilę. Nawet trochę dłużej niż chwilę, bo nawałnica nie pozwoliła mu opuścić sklepu. Opowiedział jej o mamie malującej obrazy i o siostrze - uczennicy liceum plastycznego. Od tego dnia zaczął czasem wpadać, aż Renata zdała sobie sprawę, że jest z tych wizyt zadowolona, że ich wyczekuje. Po miesiącu przedstawił się i zaprosił ją na kawę do pobliskiej kawiarenki. Nie odmówiła. Spędzili razem dwie cudowne godziny, a później jeszcze dwie u niej w mieszkaniu. Rozmawiali, śmiali się, aż zrobiło się późno i trzeba było powiedzieć sobie do widzenia. Umówili się na następny dzień i od tego czasu spotykali regularnie, kilka razy w tygodniu. Paweł czekał aż Renata zamknie sklepik i szli do niej. Ona z radością przygotowywała coś do jedzenia, a później rozmawiali do późnego wieczora, kochali się i cieszyli sobą. Poznawali się coraz lepiej. Z czasem rozstania stały się coraz cięższe do zniesienia, a samotne noce nie przynosiły odprężenia.
,,Dziś Paweł ma przyjść później niż zwykle. Zapowiedział też, że mam dla mnie niespodziankę". myślała Renata szczotkując gęste włosy w kolorze miodu.
Przed szóstą wpadła na chwilę, jej przyjaciółka Wanda. Przyniosła bukiet świeżych kwiatów ze swojego ogrodu i indyjski kadzidełka o zapachu wanilii.
- No i kiedy w końcu go poznam? - rzuciła od drzwi.
- Nie wiem. Na razie nigdzie nie wychodzimy i wystarczy nam własne towarzystwo - odpowiedziała Renata.
- Nigdzie? Coś ty. Może jest żonaty i nie chce się z tobą pokazywać - dorzuciła Wanda.
- Nie chyba nie. Wypluj te słowa. Z resztą przesiaduje u mnie całe popołudnia i wieczory, co by na to żona powiedziała - przeraziła się Renata.
- Jak bym była na twoim miejscu to bym go spytała wprost czy ma żonę. W końcu masz prawo to wiedzieć. Możesz przecież wiązać z nim jakieś plany skoro tak wam dobrze razem. Powinien to zrozumieć - dodała Wanda wychodząc.
- No nie wiem. Nie chcę go naciskać, ale z drugiej strony nie chcę się spotykać z żonatym facetem. Nie chcę być ta drugą. Nie chcę też budować swojego szczęścia na nieszczęściu innej kobiety - mruknęła Renata. Jeszcze to przemyślę.
- Tylko nie myśl zbyt długo skarbie i nie daj się oszukać. Czasem jesteś naiwna jak dziecko, a faceci potrafią być wredni - naciskała Wanda.
- Oj wiem, wiem - skończyła dyskusję Renata zamykając drzwi.
Paweł przyszedł tuż po dziewiętnastej z bukietem róż i zagadkowym uśmiechem. Na powitanie dłużej przytrzymał jej dłoń i wtulił twarz w jej włosy.
- Muszę ci coś powiedzieć - zaczął. Tylko wysłuchaj mnie proszę, do końca i nie denerwuj się - szepnął.
Zaczął mówić, a Renata słuchała bez słowa, jak zahipnotyzowana to blednąc to czerwieniąc się na przemian.
- No więc tak. Jestem żonaty - powiedział Paweł. Jeszcze. Z Ewą poznaliśmy się w liceum. Na ślub zdecydowaliśmy się po kilku latach bycia razem. To była bardziej przyjaźń niż miłość. Szybko zorientowaliśmy się, że popełniliśmy błąd. Zaczęły się awantury i ciche dni. Z przyjaźni nic nie pozostało. Potem przyszła obojętność, zimna i wroga. Po kilku latach oddaliliśmy się na tyle, że każde z nas zaczęło żyć swoim życiem. Ewa rzuciła się na głęboką wodę i zaczęła romansować z kolegą, a ja poświęciłem się pracy. Na szczęście dzieci nie mamy. O rozwodzie rozmawialiśmy nie raz, ale jakoś tak nam schodziło i żadne z nas o niego nie występowało. Do wczoraj. Efekt jest taki, że dziś złożyłem pozew o rozwód. Poczekasz na mnie jeszcze trochę? - spytał, przyciągając ją do siebie.
- Chyba tak. O ile dziś nie każesz mi spać samej i obiecasz mi, że nigdy więcej nie będziesz miał przede mną tajemnic – wymruczała Renata już spokojna, tuląc twarz do jego ramienia.
- Nie będziesz spała sama. Obiecuję. Od dziś się mnie już tak łatwo nie pozbędziesz – odpowiedział Paweł z ciepłym uśmiechem.
Tekst jeszcze nie wygładzony. Wstawiany na gorąco...
gilda1969
9 października 2014, 20:26:)) No to będzie ślub:)
Alianna
9 października 2014, 20:02Lekkie, łatwe i przyjemne, ale wygładzić faktycznie nieco trzeba :-)
mikusia1971
9 października 2014, 19:46Super te Twoje opowiadania, lubię poczytać wieczorami coś lekkiego i przyjemnego:) pozdrawiam
paniania1956
9 października 2014, 19:33Mozesz mi podac adres tego portalu pisarskiego? Dziekuje:)
araksol
9 października 2014, 19:39http://www.portal-pisarski.pl/
Nieznajoma52
9 października 2014, 19:30Sympatyczne te Twoje opowiadania. Miłego wieczoru i dalszych chwil natchnień ku naszemu pożytkowi.
araksol
9 października 2014, 19:40:)