Dziś dłużej pospałam. Ma przyjechać brat Krzyśka, bo trzeba mu dać dokumenty z mieszkania w Warszawie. W przyszłym tygodniu muszą jechać do notariusza, bo Krzysiek musi dać bratu pełnomocnictwo. Brat już nie pracuje, to jakby trzeba było do Warszawy pojedzie.
Nauczyłam się gotować rosół dla Krzyśka i zupę pomidorową na piersiach kurzych.. Potrzebuję do tego zielonej pietruszki. Nie mam zapasów mrożonych i myślę by posadzić w doniczce kilka pietruszek, żeby puściły natkę. Ja natki dla siebie nie kupuję, bo nie lubię. Dla Krzyśka kupić mogę co dwa tygodnie gdy przyjeżdżają dostawcy warzyw. Ostatnio Krzysiek o te zupy sie upomina, a ja chcę mu sprawić przyjemność i gotuję. Jego mama gotowała tradycyjnie i Krzysiek za tym tęskni. Ja stawiam na eksperymenty. Je co ugotuję, ale czasem narzeka.
Ten osobno siedzący bojaźliwy kociak nie jest agresywny. Wchodzę do niego częściej i go głaskam. Bieda nie ma się gdzie schować i bardzo sie boi, miauczy. Strasznie mi go żal. Chciałabym mu nieba przychylić i ukoić lęki, ale jak. Nie rozumiem ludzi, którzy koty rozmnażają i później mają je w nosie. Te maluszki są zaniedbane. Powinny być głaskane, brane na ręce od małego to teraz lęków by nie było. Te dwa, które ci ludzie zdecydowali się sobie zostawić są bardziej oswojone. Ponoć je głaskają i nawet wpuszczają do domu. Te trzy co są u mnie żyły na boku, niepotrzebne. Ludzie mają jeszcze dwa psy w domu. Te kociaki wcale się psów nie boją. Mikuś obok szaleje, szczeka a one nawet nie drgną.
Wczoraj Krzysiek chciał mi dać batonika, ale nie wzięłam. Było mi jednak przykro i powiedziałam mu to. Wyszedł po raz pierwszy i wrócił gdy zjadł.
Mam teraz poważny problem i myśli wciąż koło niego krążą. To jakaś obsesja. Jestem postawiona pod ścianą i mam związane ręce, bo to nie zależy ode mnie. Ego narzuca mi lęki. Mam ponure myśli. Karty pokazują mi konieczność zajęcia się działalnością charytatywną. Radzą skupić się na pomocy innym i marzeniach, rozwoju, wnętrzu, a ja nie mam do tego głowy. Zrobiłam już wszystko co mogłam zrobić w tej sprawie na ten moment i bicie z myślami jest zbędne. Obsesja to chore zachowanie... Do niczego dobrego nie prowadzi.
Wczoraj było ciepło i byliśmy na spacerze zanim Krzysiek poszedł do pracy. Dziś też idziemy, ale jeszcze śnieg leży i po lesie się chodzić nie da. Trzeba bocznymi drogami.
krolowamargot1
26 stycznia 2025, 21:27Ja, tak jak Egipski Kot, nie ogarniam. Masz puste pomieszczenia, w których małe kotki mogłyby swobodnie się bawić, mogłabyś jes oswajać, nauczyć korzystać z kuwety, zabawić papierkiem na sznurku i kulkami z paragonów, a Ty z jakiegoś powodu uznałaś, że mają siedzieć w ciasnocie i być głaskane, kiedy Ty chcesz. Ja wiem, że chcesz dobrze, ale robisz to źle.
araksol
26 stycznia 2025, 21:33no zobaczymy. Jutro, albo we wtorek przeniosę do małego pomieszczenia gospodarczego z oknem...
annaewasedlak
26 stycznia 2025, 18:13Ja mam swoich 3 koty, 2 dzikie i jesienią gdy już zimno się zrobiło do kotłowni sprowadziła się kotka z 2 dzieci kocich.
araksol
26 stycznia 2025, 19:26no to też trochę jest...
barbra1976
26 stycznia 2025, 13:43Zrób mu ten rosół na udach, albo jeszcze lepiej z dodatkiem wołowiny. Umrze z rozkoszy.
araksol
26 stycznia 2025, 14:25no robi na piersiach. Udek nie chce...
barbra1976
26 stycznia 2025, 14:26Aaaa. Ok. Dla mnie piersi to najgorsza część kury, z rosołu nie do zjedzenia. Widocznie u niego w domu tak się robiło, skoro tak lubi.
araksol
26 stycznia 2025, 14:35udek nie lubi jeść. Piersi lubi...
izabela19681
26 stycznia 2025, 14:54Piersi to suche mięso, ale jeśli tak lubi, to gotuj tak aby mu smakowało.
araksol
26 stycznia 2025, 14:58no tak lubi...
megimoher
26 stycznia 2025, 13:20Koty normalnie powinny chodzić po domu i być z innymi kotami, wtedy się oswoją, bo te oswojone i pies je ośmielą, będą z nimi konkurować o smaczki, będą się z nimi bawić i zapominać o zagrożeniu. Warto je najpierw przebadać, żeby nie zaraziły czymś twoich kotów, ale jak najszybciej: badanie, odrobaczanie, szczepienie i socjalizacja.
araksol
26 stycznia 2025, 13:23tak wiem...
EgyptianCat
26 stycznia 2025, 14:49Agata, ponieważ delikatne uwagi zdają się do Ciebie nie docierać (niby wiesz, ale...), to ja pozwolę sobie napisać wprost. Męczysz okrutnie te kocie dzieci! Niszczysz im charaktery, co będzie miało negatywny wpływ na całe ich życie. Siedzą przerażone w klatce. Srają pod siebie. Nie mogą się bawić. Przecież to jest potworne! Już dawno powinny być odpchlone, odrobaczone, korzystać z kuwety, biegać, skakać i cieszyć się beztroskim życiem kociaka. Przypomnę - mam 4 maluchy i 14 dorosłych kotów. Młode zaczęły się załatwiać do kuwety po 2-3 dniach. Bawią się pięknie ze sobą, mają sznurki, małe maskotki, seler naciowy i kartony., Serce mi pęka jak na nie patrzę i myślę o tych maluchach, które więzisz w klatce, bo tak sobie wymyśliłaś. Zrób coś z tym Agata. Masz wielki dom. Obudź się proszę.
araksol
26 stycznia 2025, 14:52jutro im przygotuję pomieszczenie. Siedzi w nim 3 kociak. To je przeniosę...
EgyptianCat
26 stycznia 2025, 15:26🧡💙💚
megimoher
26 stycznia 2025, 20:53Egipski Kot ma 100% racji. One nie mają przed sobą lat dzieciństwa, one są małe tu i teraz. Teraz mają okno otwarte na oswajanie i socjalizację. Jeżeli nie wykorzystasz tego krótkiego momentu, to będą do końca życia dzikie, wycofane, lękowe. Poza tym traktujesz je przemocowo, zamiast podążać za ich potrzebami. Nic dziwnego, że masz w domu dzikie starsze koty, skoro tak traktujesz młode. W schronisku, w domu tymczasowym, w którym jest bardzo dużo kotów, bywa konieczność trzymania nowych w klatkach lub izolacji. U ciebie nic takiego traktowania zwierząt nie uzasadnia.
araksol
26 stycznia 2025, 21:27już jeden z klatki sie oswaja. Głaskam, biorę na ręce wielokrotnie w ciągu dnia. Dziś podszedł do mojej ręki gdy nakładałam jedzenie i zaczął jeść. Nóżki były wyprostowane i ogonek do góry. Gdyby był luzem tobym go nawet dotknąć nie była w stanie boby uciekał i chował moze pod kanapą. Wszyscy w fundacjach oswajają tak jak ja. One były luzem chowane i nie dotykane i dlatego oswojone nie są...
izabela19681
26 stycznia 2025, 12:04Spróbuj zabawiać kociaki, żeby miały trochę ruchu. Zamknięte w klatce tracą energię i popadają w depresję.
araksol
26 stycznia 2025, 12:08ale jak. Myślałam o zabawkach...
izabela19681
26 stycznia 2025, 12:14Zrób jakiekolwiek,typu papierki na sznurku, wędki itp itd. daj im też pudełka kartonowe aby mogły tam się chować. Toż masz koty od zawsze, chyba wiesz czym lubią się bawić.
araksol
26 stycznia 2025, 12:16ale klatka mała...
izabela19681
26 stycznia 2025, 12:18No to tym bardziej koty muszą być puszczane, aby móc rozprostować kości. A ten pusty pokój po Adrianie? Tam mogłabyś je wypuszczać.
araksol
26 stycznia 2025, 12:19a jak złapię? POkój duży...
izabela19681
26 stycznia 2025, 12:26Agata, tworzysz problemy tam gdzie ich nie ma. To jest pokój, pomieszczenie zamknięte więc sobie poradzisz, najlepiej sposobem, zabawką, smaczkiem. Posiedz tam trochę z nimi, niech Ciebie poznają, pobaw się z nimi, rzucaj im kuleczki, papierki do zabawy. Nie więź tych kociaków w za ciasnej klatce, zapewne transporterze To nieludzkie wręcz mimo chęci niesienia im pomocy.
araksol
26 stycznia 2025, 12:28to jest spora klatka-kenel. Specjalna taka. POsiedzą jeszcze kilka dni tylko. Chcę im podać leki i wypuszczę do pomieszczenia gospodarczego.
mysz9
26 stycznia 2025, 10:49Koty to bardzo wrażliwe zwierzęta, szkoda maluszka. Moi rodzice mają już osiem kotów, bo sąsiedzi nadal nie rozumieją, że jest prosty sposób na zahamowanie niechcianego rozmnażania. Niby cywilizacja idzie do przodu, ale ręce opadają :(
araksol
26 stycznia 2025, 11:04no niestety ludzie nadal niepotrzebnie rozmnażają...
EgyptianCat
26 stycznia 2025, 16:11W Panamie działa fundacja, która jeździ po całym kraju organizując weekendową sterylizację/kastrację za ułamek ceny (15$ zamiast 80$ u weta). Za każdym razem mają ok.1000 zoperowanych psów i kotów. To są nieprawdopodobne ilości, a mimo tego bezdomność zwierząt jest tu dużym (nie ogromnym, jak na tą część świata, ale dużym) problemem. Moi sąsiedzi niestety w tej kwestii są totalnymi ignorantami. Na szczęście okoliczne koty prędzej czy później do mnie przychodzą, bo przed domem zawsze jest susz w misce i wtedy je zabieram na zabieg. Nie pytam nikogo o zdanie. Z takimi ludźmi nie ma o czym gadać, trzeba zadbać o zwierzęta.
araksol
26 stycznia 2025, 16:26u nas też możliwe darmowe kastracje. Wystawiam jedzenie przed domem, ale wykastrować kota bez zgody właściciela bym się bała. Nie chcę kłopotów...
EgyptianCat
26 stycznia 2025, 16:37Ja mam to gdzieś. Żaden się słowem póki co nie odezwał, zakładam, że jest im wszystko jedno, byle się nie musieli fatygować i za to płacić. Jak już Ci pisałam, ktoś mi w grudniu podrzucił dwa maluchy i się o moje kłopoty nie martwił. Dobro zwierząt zawsze będzie dla mnie najważniejsze. Mogę o nie walczyć, jeśli trzeba.
araksol
26 stycznia 2025, 16:50teraz jest problem u sąsiadów, bo chyba mają koteczkę-siostrę maluchów, które są u mnie. Ponoć ma być kastracja, ale licho ich wie...
EgyptianCat
26 stycznia 2025, 17:15Oby była, bo jeśli nie, to znając życie będzie Twój problem, a nie ich. Ja się już nawet cieszę, że maluchy trafiły do mnie, bo przynajmniej nie muszę organizować akcji wyłapywania ich. Mogę na spokojnie je wykastrować i wysterylizować. Niestety nie wiem, co z ich matką, więc jest we mnie lęk, że za moment dostanę kolejne koty.
araksol
26 stycznia 2025, 17:24moja znajoma która pomaga mi z tymi maluchami jest zdecydowana nasłać na nich fundację jeśli nie wykastrują...
EgyptianCat
26 stycznia 2025, 18:05I bardzo słusznie.