Dzień trzeci
Znośny, choć głowa mi pęka (chyba przez pogodę).
Menu: jajecznica z 2 jaj, pomidor, pół papryki, jabłko, koktajl żurawinowy z otrębami, sok grejfrutowo- pomarańczowy wyciskany ze świeżych owoców, kuskus+ sałatka + pierś kurczaka w ziołach, 3 naleśniki z serem.
Jestem przed @ i moje ciało domaga się słodkiego. Postanowiłam je nieco oszukać. Kiedyś kupiłam liscie stewii, ale nie wiedziałam jak je wykorzystac i zalegały w szafce. Dziś zrobiłam z nich syrop, który można przechowywać lodówce nawet kilkanaście dni. Dodałam go dziś do nalesników i wyszło super.
Chodzi za mną kilka potraw: leczo, humus, kurczak w sosie curry z mlekiem kokosowm, grochówka, zupa-krem z dyni....Sporo tego, ale do zrealizowania:)Lubię jesień za bogactwo krajowych warzyw i owoców. Aż chce się gotowac!:)
Ps. W planach godzina na stacjonarnym.
Dzień drugi
Minął bezboleśnie:)
Menu: owsianka z suszonymi śliwkam i siemieniem lnianym, koktajl z kefiru, suszonej żurawiny i otrąb, ryż+surówka +wątróbka z cebulka i jabłkiem, rucola z oliwa bazyliową + 2 ,,deseczki" chleba chrupkiego z pasztetem sojowym z pomidorami.
Byłam dziś u przyjaciółki, która kocha buty. Przeliczyłyśmy wszystkie szpilki , botki na obcasie i kozaki. Wyszło tego..74 sztuki.Jestem w szoku! Podziwiam tez jej umiejetności upchania tego wszystkiego w małej kawalerce:)Pomysłowośc nie zna granic;)Ja mam tylko 9 par butów....:)
Nie było tak źle..
Wstałam rano z postanowieniem, że nie będę sie ważyć (mam obsesję codziennego ważenia się). Oficjalne ważenie nastąpi w niedzielę rano.
Juz wczoraj przemyślałam swoje całodzienne menu:
owsianka z siemieniem lnianym i sliwkami suszonymi, koktajl z kefiru, suszonej żurawiny i otrąb, mix sałat z oliwą + 2 chrupkie chlebki z pasztetem sojowym, piers z kurczaka w ziołach, kasza pęczak, sałatka z papryki i pomidorów. Oczywiscie nie zapomniałam o nawadnianiu się.
Nie czułam sie głodna, jedzenie mi smakowało. W planach godzinny trening na stacjonarnym.
Miarka się przebrała
75,2kg - tyle pokazała dziś waga. Najwyższa moja dotychczasowa waga.Od grudnia przybyło mnie 7kg. Nie, nie chwalę sie, wręcz przeciwnie - jest mi wstyd,że tak się zapuściłm. Zrobiłam sobie żywieniowrachunek sumienia i co tu kryć, błędów popełniłam przez ten czas mnóstwo. Czuję się źle, jest mi cięzko, boli mnie głowa, no i garderoba mnie wyraźnie uciska. Od czasu do czasu czuję przypływ motywacji i siły do podjęcia wysiłkui zawalczenia o lepsze zdrowie i ciało. Chciałabym ważyć 65 kg. Daję sobie na to czas do końca roku. Oby tym razem wytrwac, bo juz patrzeć a siebie nie mogę...
Skąd ten zastój?
Wczoraj treningu nie było. Rzadko boli mnie głowa, ale wczoraj umierałam...Ledwo co dotrwałam do końca długiego dnia w pracy, a po powrocie padłam jak kawka...Woda mi się zbiera w organiźmie, czuję sie opuchnięta.
Zastanawiam sie dlaczego?Do @jeszcze kawał czasu. Może to przez tę wode ten brak spadków?
Menu: 3 małe kromki chleba słonecznikowego z szynka, pomidorem i szczypiorkiem, mały banan, łyżeczka masła orzechowego, sałatka z kaszy jaglanej, cukini, oliwek, awokado, pomidorów suszonych i oliwy, fasolka po bretońsku, kromka ciemnego chleba.
Jeszcze nie tym razem
Czekałam na dzisiejszą zmiane paska, ale jeszcze nie tym razem:)Waga bez zmian. Weekendowy wyjazd do rodziny niewątpliwie miał na to wpływ, choć nie miałam wielkich ataków obżarstwa. No nic, trzeba próbować znowu i mieć nadzieję na podtrzymujący na duchu spadek:)
Dzis zamiast planowanego biegania wybieram godzinę rowerkowania. Pogoda jest paskudna.
Menu:2 kromki ciemnego chleba z szynką i pomidorem, 1 naleśnik z białym serem, zupa z zielonego groszku, awokado, kromka ciemnego chleba z szynką, sałatka z kapusty pekińskiej
kolejny dzień zmagań
Dziś biegało mi się nieco cięzej niż w środę wieczorem. Pozostaje przywyknąć:) Buty mnie zachwycają-swietnie amortyzują.Czuję się jak na resorach;)Chyba wolę jednak biegi wieczorowa pora. Wtedy mniej ludzi się kręci, nie jest tak ciasno, co mnie irytuje.
Menu:
3 małe kromki ciemnego chleba z masłem i serem żółtym, mały kubek kakao, koktajl (mano-banan, a jakże!;)Uzalezniłam się:), zupa jarzynowa, koktajl cd.,mix sałat z oliwa z oliwek i prażona dynią,, 2 jajka na twardo.
Dzis lub jutro rano wybieram sie na wies. Już cieszę się na myśl o dłubaniu w ogródku:)
Ps. Marze juz o powrocie zagubionej szóstki z przodu
Po pierwszym biegu
I po pierwszym biegu po 4 miesiecznej przerwie:)Trwał 30 minut. Buty zdały egzamin.Nie było tragicznie, odrobina kondycji zosłatała:)Jutro kolejna przebieżka:)
Plan jest taki: biegam 3 razy w tygodniu.
Menu: łyżka oleju lnianego, drink z 1 cytryny z ciepłą wodą plus owsianka z otrębami, rodzynkami i suszonymi sliwkami, koktaj mleczno-jogurtowy z mango i bananem, zupa-krem groszkowo-selerowa, koktajl mango-banan, mix sałat z oliwkami, pomidorami suszonymi, bazylią, oliwą i 2 łyzkami prazonych pestek słonecznika, dyni i sezamu, 2 plastry szynki.
Dobrego czwartku i duzych spadków!:)
Tylko menu
Dziś tylko menu: 2 kromki chleba razowego z100g białego sera zeszczypiorkiem i plaster szynki, koktajl mleczno-jogurtowy z bananem i mango, chakalaka (rodzaj gulaszu warzywnego na ostro),koktajl częśc 2, mix sałat z oliwą, pomidorami suszonymi, oliwkami i prażonymi pestkami dyni, slonecznika i ziarnami sezamu, 5suszonych śliwek.
Dzis biegam!:)
Pierwsze wyniki
Pora na podsumowanie pierwszego tygodniadiety. Najpierw waga. Ubyło mnie 1,6kg. Fakt, duzo, ale lwia część tej wagi to woda zalegajaca w organiźmie przez @ oraz treści pokarmowe.
Brzuch wraca na swoje miejsce;)Czuję się o niebo lepiej,lżej, mam więcej energii, znikają krostki spowodowane nadużywaniem słodyczy.
I najważniejsze...NIE CHODZIŁAM GŁODNA! Wprawdzie wymagało to nieco zachodu (przygotowanie pudełek do pracy z jedzeniem) i pilnowania regularnosci posiłków, ale było warto.
Buty do biegania zakupione, jutro pierwszy trening, bo do tej pory tylko spacery...
A teraz menu na dzisiaj:
2 kromki ciemnego chleba słoncznikowego z masłem i szynką, chakalaka i kasza jaglana, grejfrut, mix sałat z suszonymi pomidorami w oliwie posypany prażonymi pestkami słonecznika, dyni i sezamu, 2 kromki ciemnego chleba z szynka, kawałek papryki.