yes, I can
Wiecie co, wczoraj nie zjadłam tych mandarynek, bananów i królików wielkanocnych:) to plus:) ale gorsze jest to, że one nadal tam są i pewnie czekają na kolejną głodomorrę:) Ale cieszę się, że mi się udało:)
A i na maj mam już nowy pomysł na treningi:)
Głodno
Dziś mam dziwny dzień, powinnam już mieć @ a tu narazie cisza. Chyba dlatego ciągle jestem dziś głodna:( ale nie skusiłam się na żadne niezdrowe jedzenie, chociaż miałam przeogromną ochotę wejść do piekarni i kupić słodką bułę:) dlatego ciągle dziś jadłam, ale tak naprawdę nie wyszło chyba tego jakoś strasznie dużo. Chociaż czuję, że moja głodomorra znów daje o sobie znać:)
Dziś zdradziłam owsiankę z sałatką brokułową i parówkami, ale było pyszne:) na obiad też brokuły makaron i kawałek ryby. :)
Edit. I głodomorra została przegoniona za pomocą placków ziemniaczanych:( jak zaraz nie pójdę spać to zjem te wielkanocne zające, banany i mandarynki, które leżą w pokoju.
HELP
Padłam
Padłam, wstałam i piszę do Was. A oto dowód:
To część moich zwłok:) Pot się leje po plecach i po twarzy. MASAKRA. Pewnie chciałybyście wiedzieć co robiłam.? Proszę bardzo! ĆWICZYŁAM! tak tak dokładnie tak. Dawny kanapowy leń ćwiczy:)
A dokładnie to było tak:
105 przysiadów (6minut)+
Mel B trening brzucha+
Mel B abs+
Mel B pośladki+
Skalpel+
8 m Buns+
8 m Legs+
Bieg 15 minut+
200 podskoków na skakance (ok 10 minut)+
15 minut Bieg+
5 minut rozciąganie=
nie wiem ile w sumie:)
to był chyba ostatni raz kiedy tyle ćwiczę za jednym zamachem. Jak weszłam do domu to myślałam, że wyzionę ducha. Ale wiecie co? Jestem szczęśliwa:)
Jeszcze tydzień
Jeszcze tydzień został mi do ostatecznego ważenia/mierzenia i powiem Wam, że jestem podekscytowana i poddenerwowana. Kwiecień był/jest miesiącem intensywnych ćwiczeń. Walczę o swoje ciało, o swój brzuch i nogi. I chociaż widzę, że moje ciało się zmienia to trochę się obawiam, że mogę się rozczarować. Muszę się wziąć w garść i dać z siebie wszystko w tym tygodniu, żeby był piękny spadek. Ale jakby nie było to i tak nie zrezygnuję z walki o siebie i o swoje ciało. Widzę jak ono się zmienia i na pewno nie pozwolę żeby wróciło do poprzedniego stanu.
Przetrenowanie?
Oj chyba za bardzo przeforsowałam organizm. Bolą mnie dziś plecy i ręce ale to od wczorajszego kopania. Ale w ogóle czuję się jakaś osłabiona zniechęcona do ćwiczeń i tego wszystkiego. Dziś zjadłam 2 normalne posiłki, a reszta to same niepotrzebne śmieci: kawałek makowca, 2 kokosanki, gałkę lodów i piłam wino. I czuję się jak balon. Chyba woda się zatrzymuje bo za kilka dni @. Ostatnio też mam małe problemy z wypróżnianiem, tzn. ja naturalnie chodzę 2 razy dziennie, czasami więcej, a teraz byłam raz na 2 dni i ciągle czuję się tak, że niby mi się chce a nie mogę. Wiem, że to głupie tak wam o tym pisać, ale może przyczyną jest zbyt duża ilość błonnika. Czytałam, że tak może być, jak się przedobrzy. Druga opcja to za dużo zielonej herbaty. Kiedyś miałam tak, że ciągle mi się wydawało, że muszę się załatwić, a po prostu nie miałam czym. Odstawiłam zielonkę i się unormowało. Dziwny ten mój organizm.
Ćwiczenia na dziś zaliczone i 100 przysiadów z programu.
Skąd ja mam na to wszystko siłę???
Tyle dzisiaj zrobiłam, że szok.Oprócz tradycyjnego sobotniego sprzątania to przesadziłam dziś kwiatki wysprzątałam samochód i uwaga uwaga przygotowałam kawałek ziemi pod warzywa. Ale łopata była niestety silniejsza ode mnie, ręce mnie bolą strasznie i mam 3 odciski. Oprócz tego to oczywiście była godzina korków i ćwiczenia. Nie biegałam dziś, bo myślę że 5 dni w tygodniu będzie ok. Znalazłam nawet fajne ćw na yt 8 minute buns, legs. Angażują one właśnie w dużej mierze nogi i chyba będę je robić co 2 dni.
A teraz się pochwalę. Moje motywacyjne spodnie nadają się już do noszenia:) za kilka dni dam Wam ich fotkę. Ciesze się bardzo. Wygląda na to, że naprawdę chudnę, nie bardzo mogę w to uwierzyć ale takie chyba są fakty:) a te fakty bardzo mnie cieszą:)
Na wagę narazie nie wchodzę bo za 2-3 dni @ także na spokojnie na koniec kwietnia się zważę i zmierzę. Zaczęłam też ostatnio trochę więcej jeść. Gdzieś na forum przeczytałam, że jak się za mało je a za dużo ćwiczy to organizm magazynuje i się nie chudnie. A jak pisałam przez jakiś czas co jem to trochę było o tym, że za mało. Zobaczymy jak to będzie. Żebym sobie tylko za bardzo nie pofolgowała:) Trzymajcie kciukole jak i ja za Was i Wasze sukcesy i spadki:*
Aha i zapomniałam jeszcze dodać, że zaliczyłam wspaniałą kąpiel relaksacyjną, maseczkę na twarz, na włosy i zrobiłam peeling kawowy. Na prawdę dzień wykorzystany maksymalnie.
Weekend
Ale miałam zabiegane ostatnie 2 dni. Nie miałam czasu nic napisać Wam.
Chciałam Wam pokazać moje wczorajsze śniadanko. Stwierdziłam, że jednak bardziej nadaje się ono na kolację, po 2 godzinach byłam mega głodna
Kontynuuję bieganie, dziś to 3 dzień. Wczoraj biegałam rano w to piękne słoneczko i zobaczcie co znalazłam:
wygląda na to, że ta wiosna to już tak na poważnie przyszła do nas:
U mnie nadal pozytywnie, z dietą różnie ale ruch jest więc nie powinno być źle. Dzisiaj też się szykuje grzech, będziemy opijać zdane testy przez mojego mężunia:) jest co świętować więc trzeba:) Życzę wszystkim udanego weekendu i lecę poczytać co tam u Was i pobrzuszkować troszkę, papatki:)
Popłynęłam
Jak w tytule. Popłynęłam, ale moje kochane nie z jedzeniem oj nie nie nie tylko z ćwiczeniami. Do standardowego planu na środę który trwa 118 minut dorzuciłam jeszcze 10 minut na skakance i 20 minut biegu. Czyli razem 148 minut:) Pot się lał strumieniami:) ale jak to mówi Mel B boli, ale przyjemnie:)
Taka się dziś czułam ciężka jakaś i myślę sobie zważę się. Idę do wagi zła już trochę, że pewnie dużo będzie, wchodzę a tu 56,8kg czyli spadek:) fakt, że ten spadek trochę w czasie rozciągnięty, no ale spadek to spadek prawda????????
Mam dla Was trochę zdjątek mojego jedzenia, tak wpadłam na pomysł, że się podzielę.
śniadanie
lunch:)
to jest taka zupka z burakiem:)
obiad
to coś obok surówki to kotlety z mięsa mielonego i kaszy gryczanej:)
A na kolację było chrupkie pieczywo z serem białym pomidorem i ogórkiem, ale już nie zdążyłam zrobić zdjęcia bo szybko zjadłam:)
Mam nadzieję, że u Wam też jest super pozytywnie i wszystko idzie Wam ładnie pięknie zgodnie z planem.
Miłego i aktywnego wieczorku:)
Chyba wszystkich wycałuję:)
Nie będzie dietowo, ćwiczeniowo tylko ogólnie. Dzisiejszy dzień jest mega pozytywny, czuję się taka radosna, że ciągle się uśmiecham i mogłabym skakać. Ale po kolei. Wybrałam dziś na zajęcia spódnicę przed kolano i naprawdę nie mogłam napatrzeć się na moje nogi. Jak stałam przy przejściu dla pieszych to miałam wrażenie, że wszyscy patrzą na moje nogi:D ( tak wiem obsesja :)). W ogóle to ciągle się dziś przeglądam w lusterku i szczęka mi opada, że nie jest źle:)
Po zajęciach poszłam z koleżanką zjeść i tu poległam. Najbardziej dietetyczne wydało mi się risotto, ale nie było papryki i nie mogłam go zamówić. Więc padło na shoarmę, tak się objadłam, że od godziny 12,30 nic jeszcze nie zjadłam i nie mam zamiaru. Ciągle czuję pełny brzuch. :) ale nie martwię się tym wcale, bo jutro dodatkowo, wieczorem wybieram się pobiegać:). Takie spotkanie było mi potrzebne, porozmawiałyśmy sobie, miło spędziłyśmy czas.
A teraz najważniejsze. Nigdy o tym Wam nie pisałam, ale mój tata choruję na raka. W sumie jest to potwierdzone od końca stycznia.Nie wygląda to dobrze, bo miał powiększone węzły w śródpiersiu i trzy małe ogniska w móżdżku, płacie skroniowym i jeszcze w jednym miejscu w głowie. Dziś właśnie pojechał na IV cykl chemioterapii, a w tamtym tygodniu robione były badania, tomograf klatki piersiowej + w dół i rezonans głowy. I wiecie co? Chyba stał się cud. W głowie badanie nie wykryło żadnych podejrzanych zmian, węzły się cofnęły lub zmniejszyły i guz na płucu też się zmniejszył. Dlatego jestem dziś taka szczęśliwa, bo ta choroba to dla mnie duży stres. Mam nadzieję, że u Was też dziś pozytywnie i wiecie co? Nigdy się nie poddawajcie i nie przestawajcie wierzyć, że może być lepiej. Nie wolno tracić nadziei.
No dobra pokaże Wam mój brzuch
Oto mój brzuch po 2 tygodniach ćwiczeń. Wiem, że miało być porównanie za miesiąc ale nie mogę się doczekać więc daję na półmetku:)
przed
po
przed
po
przed
po
Czekam więc na Wasze opinie. Wiem, że zdjęcia są duże ale nie chcę dawać takich maluchów na których nic nie będzie widać:)
Edit. Na ten brzychol ćwiczę codziennie Mel B abs i 10 minutowy trening brzucha, co drugi dzień na zmianę skalpel i callanetics, i różne treningi cardio.
A wiecie jeszcze co? Ten brzuch jest sfotografowany po wczorajszym chipsowym szaleństwie wieczorową porą:D
Dziękuję za pozytywną ocenę i oświadczam, że nie spocznę na laurach:)