Jestem z siebie dumna:)
Muszę, po prostu muszę wam się pochwalić:). Ćwiczyłam teraz bfbm z jillian michaels i po jakiś 25 minutach już zaczęło mi brakować sił, zatrzymałam film usiadłam i narzekanie: nie nie dam rady, to i tak bezsensu nic nie da, nie pozbędę się kg, już miałam wyłączyć, ale zapaliła się czerwona lampka, Halo co to ma być?!!!!!!!!!!!!!!! Odsapnęłam trochę, napiłam się wody i heja dalej aż do 55 minuty. Tak więc dziś mam za sobą aż 75 minut treningu na spalanie tłuszczu:D i wiecie co??????????
JESTEM Z SIEBIE DUMNA, ŻE SIĘ NIE PODDAŁAM!
Aktywna sobota
Dzień przywitany owsianką z otrębami i jabłkiem i kawą, a na deser tabata z fitappy i ćwiczenia na brzuch z Mel. Później jeszcze bfbm z jillian i słodkie rozciąganie z Callan Pinckey. Tabata została przerzucona z wczorajszego dnia bo już nie miałam siły:) A teraz trzeba się zabierać za sprzątanie. I wiecie co chyba naprawdę ta wiosna już przyszła, bo piękne słoneczko świeci:) Miłego dnia Wam życzę i miliona spalonych kalorii:)
Ćwiczeniowa niemoc
Dziś jakoś mnie dopadło takie znużenia, nie mam siły ćwiczyć. Co prawda, już 50 minut za mną, ale jeszcze mam zaplanowane drugie tyle. I jeszcze na Vitalii pokazuje moją starą wagę a w pomiarach się wszystko zgadza, to pewnie dlatego, że ostatnio ciągle strona się muliła i coś się przestawiło. Ale los:( głupi ten dzień.
Przyłapana:)
Przebierałam się w pokoju i weszła moja siostra.
Ona: Teraz masz takie uda jak ja!
Ja: Co to znaczy? Chudsze, grubsze?
Ona: Schudły Ci:) hurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrra! :) = to już moja reakcja:)
A kiedyś powiedziała mi, że tyłek mi zmalał i jest nieproporcjonalny do ud. Więc chyba teraz wg jej oceny znów odzyskałam proporcje:)
Ps. Na koniec kwietnia Wam pokażę te udziska. I mam taki swój cel, żeby na koniec kwietnia na wadze było 56 kg, nie wiem czy się uda, muszę się pilnować:)
Trochę o wszystkim, podsumowania, przemyślenia,
bla bla bla :)
Dziś trochę zabiegany dzień, ale z kolei lubię jak mam wypełniony czas, bo tak to siedzę czytam Wasze pamiętniki a minuty uciekają:)
Na początek chciałam się odnieść do wczorajszego wpisu. To nie jest tak, że ja nic nie robię, a chciałabym efekty. Kiedyś tak było. Rzucałam się na ćwiczenia, dietę na tydzień i wkurzałam, że nie ma efektów. Teraz staram się być bardziej cierpliwa. Ćwiczę codziennie. Z dietą bywa różnie, czasami w 100% jest wszystko ok, czasami zjem za dużo. Cóż nie jestem robotem i zdarzają mi się wpadki. Staram się nie popadać w paranoję i wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi. Mój nowy styl niedługo będzie miał okrągłą 3 miesięczną rocznicę:) dobrze mi z tym, waga trochę spadła, czuję się lżej, mam więcej energii, szkoda mi czasu na siedzenie, wolę być w ruchu. Od 08.02 ćwiczę regularnie, na początku nie mogłam znaleźć dla siebie ćwiczeń, męczyłam się strasznie. A teraz po 2 miesiącach regularnych ćwiczeń? Otóż:
-moja sylwetka się zmienia,
- poprawiła mi się kondycja,
- mam więcej energii,
-wejście na 3 piętro na uczelni nie jest dla mnie wyzwaniem,
- mam lepszy tyłek,
- zaczynam zauważać zarys mięśni,
- jestem silniejsza fizycznie, bardziej wytrzymała.
Cieszę się z tych zmian ogromnie, wszystkie one są na plus. Ale nie zmieniło się we mnie to, że chciałabym wszystko już natychmiast, chociaż podświadomie wiem, że na wszystko potrzeba czasu. Stąd też mój wczorajszy wpis, odnośnie nóg. Ale tym razem się nie poddam. Nikt nie odbierze mi tego co już osiągnęłam i nie zabroni popychać się do przodu. I tego właśnie chcę i oczekuję od wszystkich, którzy mnie otaczają, dopingu, motywacji, napędzania do dalszego działania. Bo jak mówi Jillian Micheals, jeśli czujemy się wygodnie, tzn że nie pracujemy wystarczająco mocno. Jeśli nie będziemy się popychać do przodu nie osiągniemy celu.
Pomimo tego, że mam chwile zwątpienia, gdzie rzuciłabym to wszystko w diabły, to się nie poddaję. Jeżeli jedzeniowo upadnę jednego dnia, następnego wracam na właściwy tor. Wygram sama ze sobą i swoimi słabościami. A WY mi w tym pomożecie. Prawda?
WRRRRRRRRRRRRRr
Wiecie co jak nie schudnę z ud to chyba odgryzę ten tłuszcz. Już mam dość chcę w końcu szczupłe smukłe nogi, wystarczy, że są krótkie, więcej kar nie potrzeba. Naprawdę, ale niektóre z nas mają dobrze. Moja przyjaciółka np ograniczyła mocno jedzenie, je o stałych porach, od czasu do czasu skoczy na basen i co ją widzę to coraz chudsza. A ja? Co ze mną jest nie halo pytam się, że dzień w dzień pocę się i sapę i ledwo co tam widać. Jak się to nie zmieni to będę kopać, gryźć i bić. No dobra a teraz tę złość idę wyładować na tabacie.
kcal jogurtowe szaleństwo
jadąc do domu po zajęciach w busie jadłam jogurt. Co prawda nie liczę kalorii ale zawsze z ciekawością podglądam na etykiecie ile ma dana rzecz kcal. Doznałam szoku. Patrzę na ten jogurt a tam 444kcal w 100g! Zdębiałam. Matko kochana ja tyle zjadam, nic dziwnego, że tak wolno spadają kg. W trzęsącym busie zamiast 44 kcal wyczytałam 444kcal :) naprawdę byłam przerażona.
Wiosennie/ pochwalę się
Dziś już skalpel zaliczony, jeszcze trzeba znaleźć jakieś 80 minut na ćwiczenia i plan będzie wykonany. Ostatnio zajadam się pomidorami i ogórkami świeżymi, wiem że teraz to same konserwanty są w tym, ale już tak za mną chodziło takie inne jedzenie, że już dłużej nie mogłam się powstrzymać. Uwielbiam nowalijki i wg warzywa. Idę teraz wszamać ogórka albo owoc jakiś a później do przedszkola marsz. Taka piękna pogoda, że nawet humor mam lepszy:)
pewnie niektóre z Was wiedzą, że moim wyznacznikiem uciekających kg i cm są nie tylko waga i centymetr, ale też 2 pary spodni. Jedne stare, które ostatnio nosiłam w lo, a drugie nowe, które kupiłam mojej siostrze ale były za małe. zakładam dzisiaj Te pierwsze i wiecie co? Jeszcze trochę i znów będę mogła w nich chodzić, już nie pękają mi na tyłku. Te drugie z kolei nie dopinały się.Zakładam dzisiaj i się zapięły, z biedą co prawda, ale się zapięły. Więc w świetnym humorze stwierdziłam zobaczę jak waga. Wchodzę a tu spadek:) Chyba z dobrym humorem i nastawieniem rozpoczęłam nowy tydzień:) i Wam życzę tego samego:)
Co robić???
Chciałam Was prosić o pomoc. Moje kg spadają bardzo mozolnie, niecałe 2 kg miesięcznie. Może z jednej strony to lepiej, ale wkurza mnie to bo naprawdę staram się rozsądniej jeść, ćwiczę a tu jak mucha w smole to spada.. Fakt w trakcie tych 2 m-cy zdarzały mi się gorsze dni, kiedy podjadałam lub wpadło coś słodkiego. Może to to tak hamuje? Sama nie wiem. A może jest tak dlatego, że nie mam nadwagi jako takiej wg wskaźnika BMI. Zazwyczaj jem tak:
śniadanie owsianka z owocami/omlet/kanapki (jedno albo drugie, nie wszystko na raz:))
później owoc lub jogurt
obiad to co jest gotowane dla wszystkich, ale nie jem ziemniaków
kolacja jogurt naturalny z jakimś owocem i otrębami.
Nie wydaje mi się żeby to było dużo. Może za mało piję wody, więc mam zamiar zwiększyć ilość wypijanej wody i więcej warzyw. Zastanawiam się nad wykupieniem jakiejś diety na Vitalii żeby mieć lepsze spadki. Ale z drugiej strony to nie chce jakiś diet a później jojo. Sama już nie wiem. A Wy stosujecie jakieś specjalne diety, czy tylko mż? Doradźcie coś bo już mnie trafia.
Dziękuję
Dziękuję Wam naja, karmelkowa, musselkowa liliana za wsparcie. Pomogło mi to co napisałyście. Nie warto przekreślać wszystkiego co się już osiągnęło przez jakiś gorszy dzień. Mam nadzieję, że wy trzymacie się lepiej ode mnie:)