15.02.2013
Uff.. w końcu w domu. W szkole całkiem spoko, tylko straszne nudy, ale tak to chyba każdemu maturzyście się wydaje heh..
A no więc byłam dzisiaj również na siłowni, ćwiczyłam 2,5 h, spaliłam 1300 kcal ;)
O dumie z siebie nie będę się rozpisywać bo wiadomo że jest wielka i nie do opisania.
14.02.2013
Od dzisiaj znów próbuję o siebie zadbać, mam nadzieję, że się uda. Do szkoły wzięłam trochę drobnych, nie wiem po co. Pod koniec lekcji zachciało mi się coś zjeść. Poszłam do sklepiku z nadzieją, że zastanę tam jeszcze jakąś bułkę, ale były same drożdżówki, pączki itp. Dosłownie przez 10 sekund zastanawiałam się czy wziąć to słodkie czy nie. Przemyślałam jednak to jak później będę żałować i wzięłam jabłko! ;) Teraz pisząc to jestem z siebie dumna. Po szkole byłam 1,5 h na siłowni, spaliłam prawie 900 kcal. Ale nie dużo brakowało bym nie poszła, ale bym była głupia. Teraz jestem zmęczona i wyczerpana ale było warto dla tego szczęśliwego uczucia. Na siłowni pełno ludzi, nie miałam już takiego wyboru w sprzętach, prawie wszystko pozajmowane, ale bieżnia, rowerek i inna moja ulubiona maszyna były na szczęście wolne ;) Tak sobie uświadomiłam, że wzrost liczby ludzi na siłce jest spowodowany tym, że zbliża się wiosna (choć niekoniecznie za oknem) i każdy chce zdjąć tą grubą zimową kurtkę i pokazać ładne i zgrabne ciało. Też tak chcę! I będę do tego dążyć! To tyle na dzisiaj, jutro też mam zamiar iść na siłownię i mam nadzieję że ten plan mi się powiedzie ;)
11,02,2013
I co tu pisać dużo, od moich pierwszych postanowień minęło jakieś 8 miesięcy, i ja zamiast schudnąć tylko tyję i to coraz więcej, od czerwca to już prawie 10 kg. Nienawidzę siebie za to co zrobiłam ze swoim ciałem. Będąc na diecie 2000 kcal warzyłam 2 lata temu 53 kg, teraz na tej samej ważę 64 czy 65 kg. Wszystko przez nieumiarkowane pożeranie tego co wpadło w ręce. Karnet na siłownię mam ale co z tego, skoro po 3 dniach mocnych ćwiczeń nażarłam się i wszystko poszło hen daleko. Przez to znów przytyłam i nie chce mi się iść na siłownie i od nowa walczyć. To ja grubaśna świnia niepotrafiąca się oprzeć widokowi jedzenia
21.10.2012
Wczoraj były moje 18. urodziny. Jestem już dorosła. Nie nawidzę siebie, nie nawidzę mojego ciała, nie nawidzę mojego życia, nie nawidzę świata.
Dzisiaj znowu beczę przez jedzenie. Tak, to jest choroba, nie umiem sobie sama z tym poradzić. Dzisiaj waga wskazuje już 61 kg. To od wakacji +4kg. Nieźle się zapuściłam, wiem. Ale ja naprawdę jestem chora, nie umiem sobie z tym poradzić. To jest silniejsze ode mnie.
13.10.2012
I waga znów wskazuje 59 kg. Wystarczyły 2 dni obżerania się. Jestem idiotką!
Od dzisiaj jestem na diecie- zero słodyczy, ziemniaków, tłuszczów i innych tuczących gówien
29.09.2012
Dzis to przeszlam sama siebie. Zjadlam ok. 4000 kcal, poszlam pobiegac ale co z tego, waga wskazuje znow 59 kg. Jejku, ogladam osoby ktore schudly ze 20 czy 30 kg. Zazdroszcze im motywacji, ja kurde nie umiem schudnac nawet 3 kg. Masakra
26.09.2012
Środa... Przez 4 dni ładnie biegałam i odżywiałam się ok. Dziś na obiad zjadłam 300g kurczaka gotowanego i 3 kawałki chleba z pomidorem i mortadelą. Później kilka ciastek i później znów kilka ciastek. Wzięłam Thermo Speeda ale nie chciało mi się iść biegać. Wiem, jestem głupia. Pewnie jutro waga wskaże więcej niż 57 kg. Jejku, gdybym mogła cofnąć czas i nie jeść tych ciastek i iść pobiegać. Mam nauczkę... Masakra ;((((
23.09.2012
To dziś niedziela. Tak rano myślałam żeby iść po kościele pobiegać. Ale jak po powrocie zobaczyłam wiatr jaki był silny to zrezygnowałam. Na obiad zjadłam 3 kawałki mięsa- 3 skrzydełka, ale to drób więc dużo białka miał, w dodatku pieczony woreczku, więc nie miał tak dużo tłuszczu. Po obiedzie trochę się pokręciłam po domu i od 12:30 do 15:30 spałam. Byłam po prostu zmęczona. Po przebudzeniu byłam głodna- zjadłam jogurt z płatkami i kilka ciastek (takich żółtych małych okrągłych- na pewno lepsze to niż placek). Chciałam iść pobiegać wieczorem ale wiatr był nadal silny. Byłam zawiedziona, że już drugi raz z kolei nie pójdę biegać. Ale poszłam wypuścić Bruna na dwór i poszłam zobaczyć przed dom wiatr był trochę duży ale było dosyć ciepło. Wzięłam Thermo Speeda i po 20 minutach poszłam biegać- wiatru już nie było, byłam zadowolona. Przebiegłam dziś 10 km- byłam szczęśliwa i dumna z siebie. Naprawdę jak się pójdzie pobiegać to po tym jest takie uczucie zajebiste, że się chce żyć!!!
22.09.2012
Dziś nie byłam biegać- tzn. miałam zamiar iść ale pod wieczór- tak mi wygodniej. Wcześniej chciałam iść z siostrą na rolki, ale dopiero co wyszłyśmy na schody to zaczął padać deszcz i padało do końca dnia, więc nici z rolek i z biegania. Jednak pomimo tego, że nie mogłam iść biegać, nie załamałam się. Jadłam normalne dania ale nie do wydętego brzucha, 2000 kcal, a nie ponad 3000. Wieczorem przechodziłam przez korytarz, widzę placki stoją- budyniowiec i jabłecznik. Już mi coś mówi: Weź jeden nie zaszkodzi i już mówię co tam wezmę. Ale udało mi się!!! Nie wzięłam, mówię sobie: Nie bierz! Jutro będziesz żałować! I nie wzięłam! Yeah!!! W ciągu dnia zrobiłam sobie parę razy po 20 brzuszków. Waga wróciła mi już do 58 kg. Jestem już spokojniejsza, oby tak dalej! ;)
Najważniejsze teraz jest nie poddawać się i nie zniechęcać- nawet jak bym nie daj Boże przytyła o 1 kg czy ile tam. Pfuu wypluwam słowo "przytyć". Od wczoraj naprawdę nie istnieje już ono w moim słowniku. Nie wiem co to znaczy "przytyć" i nie chcę wiedzieć. Teraz będę jeść zdrowo, nie obżerać się i ćwiczyć, a nie nażreć się, a potem żałować, że to zrobiłam. Nie nie nie!!! Co mi da jedzenie po nocach, jedzenie tłustych dań, słodyczy czy placków? Może to jest dobre w smaku, ale niedobre dla mojego ciała i szczęścia. Inni chcą to jeść- niech jedzą, ja nie będę, nie potrzebuję tego do szczęścia. No to na tyle ;))
21.09.2012
Moja motywacja:
![]()
Przez ostatnie kilka dni obżerałam się jak pojebana, ale mój mózg chyba w końcu zrozumiał że to jest prosta droga do otyłości. Nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, gdy zobaczyłam w spodniach z Croppa moje grube nogi. Chyba to mnie najbardziej zmotywowało. I do tego po nocnych atakach żarłoctwa przytyłam 1 kg, czyli waga wskazywała już 59 kg. Dzisiaj miałam zjeść tylko jogurt po szkole, ale jak mieliśmy lekcje w sali 12 czyli pod sklepikiem widziałam jak każdy kupuje coś do jedzenia i też sobie kupiłam drożdżówkę. Byłam bardzo głodna, bo wstałam przed 6:00 i nie jadłam nic do 10:30. Po szkole zjadłam miseczkę zupy wiśniowej i do tego ziemniaki smażone. Później byłam trochę zawiedziona, że tyle zjadłam a planowałam tylko jeden jogurt. Ale coś mnie zmobilizowało, wzięłam Thermo Speeda i poszłam biegać. Przebiegłam 8 km i potem poszłam jeszcze 40 minut na rower. Po powrocie do domu byłam mega spocona, ale MEGA szczęśliwa, że sama z siebie to zrobiłam, nikt mnie nie zmusił czy coś. Po prostu ja tego chciałam. Jakie to jest miłe uczucie. Najpierw ci się nie chce, ale po dokonaniu tego jestem szczęśliwa i dumna z siebie.