Żarty się skończyły. Od dziś koniec ze słodyczami, alkoholem i białym pieczywem. Więcej ruchu - zwłaszcza brzuszków i tych tam podciągnięć nóżek.
Trzeba zlikwidować brzuch i już!
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 48028 |
Komentarzy: | 404 |
Założony: | 21 kwietnia 2010 |
Ostatni wpis: | 2 lipca 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Żarty się skończyły. Od dziś koniec ze słodyczami, alkoholem i białym pieczywem. Więcej ruchu - zwłaszcza brzuszków i tych tam podciągnięć nóżek.
Trzeba zlikwidować brzuch i już!
Dziś na śniadanie rogalik z nutellą. Jednak. Ale przecież nie bedę się od rana katować telewizją (patrz poprzednie wpisy).
Na drugie śniadanie owoce.
Ten tydzień jest krótszy, od jutra wypoczywam. Bardzo aktywnie:) Będę jeść różne smaczne ryby cudownie przygotowane przez Tego Jedynego. Nie będę biegać, ale i tak się zmęczę:)
Już nie mogę się doczekać!
Po powrocie na pewno będę chudsza;)
Trochę przypadkiem, a trochę z chęci eksperymentu zjadłam dziś na śniadanie sałatkę owocową. Słodko mi (jabłko, banan, mandarynka, kiwi), ale głodna jestem nadal. Jednak bez wypełniacza trudno przeżyć...
Może byłoby lepiej gdybym z tych owoców zrobiła koktajl? Podobno konsystencja pokarmów ma znaczenie dla odczuwania sytości. Spróbuję, tylko chyba najpierw zainwestuję w mikser z dzbankiem do koktajli :)
Ciekawe, że ostatnio naprawdę potrzebuję mniej słodyczy. Mam tu na myśli cukier, a nie słodkie pocałunki ukochanego ;)
Nie biegam. Cóż na to poradzę, że zarywam noce, w domu remont, w pracy nie wiem od czego zacząć.. A w szyby wali deszcz...
Odżywiam się jednak zdrowo, piję sporo wody, słabość do chałwy tłumię w miarę możliwości...
Jak się wyśpię, to pobiegnę. Obiecuję.
Nie pobiegłam z rana, bo dopadła mnie niemoc powstańcza, czyli wygłuszanie budzika co 9 minut.
W pracy szaleństwo, w perspektywie urlop, marne szanse nawet na spacer. Na szczęście mam ze sobą zdrową żywność - nieśmiertelna ciecierzyca bardzo chwalona przez doktor Gillian oraz maślanka. Muszę tylko zrozumieć te dziwne zasady łączenia i niełączenia:)
Mam też magnez w postaci czekolady mlecznej. Zdaje się, że nie obejdzie się bez wsparcia. Życie, zwłaszcza zawodowe, nie rozpieszcza...
Lazania pachnie w całym domu...
...ulubiona potrawa naszej rodziny, mięso wołowe, pomidory, makaron jajeczny, duużo czosnku, cebuli i marchewki. Tym razem sam beszamel bez żółtego sera.
Trzymajcie kciuki, żeby obyło się bez dokładek:)
Z tym, że dzisiejszy dzień to dzień to dzień nieodchudzania:)
Nie, żebym jakoś mega przesadzała, ale lody na deser po obiedzie oraz jagodzianka (mini, za to z bitą śmietaną) to może nie przestępstwo, ale dietetyczne wykroczenie. Na uspokojenie sumienia kupiłam książkę kucharską doktor Gillian McKeith (tej, która na oczach milionów widzów analizuje kał swoich pacjentów:).
Książki kucharskie mają jak wiadomo właściwości odchudzające.
...że kiedy leżę na kanapie i jem chałwę, to nic mnie nie boli, a kiedy biegam o poranku, to boli mnie wszystko? I to przez cały dzień? No jak to jest?
Śpieszę donieść, że dziś znów pobiegłam! Ciało mam jakieś takie twardsze (nie ma to jak siła autosugestii:)
Najważniejsze jest jednak to, że chce mi się rano zwlec, w ciagu dnia dwa razy pomyślę zanim sięgnę po dokladkę, słodycze juz tak nie kuszą. To prawda, że cukier uzależnia, ale wystarczy parę dni i łatwiej sobie odmówić napoleonki, chałwy czy nutelli. Oczywiście ja całkowicie nie rezygnuję ze słodyczy, ale już potrafię się zatrzymać zanim ujrzę dno słoiczka ;)
Miłego dnia!