Jestem już po badaniu, miałam stresa nie wiedzieć dlaczego:) Ale wyniki dopiero w środku następnego tygodnia. Dzisiaj miałam z mężem wyjeżdżać do znajomych poznanych na urlopie, tak się strasznie cieszyłam, a tu d***a bladaaa! Córa mocno się pochorowała, wysoka gorączka nadal występuje, nadal się z nią kłócę, proszę, wręcz błagam, żeby nie wychodziła jeszcze z domu.... Moje dziecię jest strasznie towarzyskie (nie wiem po kim, ja się spotykam ze zajomymi tylko kilka razy w tygodniu hihi), w każdym razie jest straszny problem, wczoraj się wydzierała, że ona już ma dość!! nie będzie już siedziała w domu!!! żyć jej się nie chce!!... i takie tam różne.... Jak ja przeżyję jej okres nastolactwa?? osiwieję :)) To my z wyjazdu zrezygnowaliśmy bo ona chora, a ta chce latać po mieście...no tak nie my to ona się będzie bawić. Tylko, że wczoraj prawie 40C gorączki jeszcze miała wieczorem i nie mogła przez chwilę oddychać...ma zapalenie krtani i tchawicy.
Dobra dosyć o małolacie niegrzecznej (kochanej strasznie).
U mnie waga wciąż tragiczna, nie będę się nawet wypowiadała. Ćwiczenia obecne. Język obcy obecny, więc ogólny bilans w porządku (poza wysokością wagi).
Dzisiaj mąż wyjeżdża, też dobrze, bo jakoś ostatnio warczymy na siebie, przyda się odpocząć, co prawda tylko jeden dzień i noc, ale zawsze zdążymy zatęsknić:)))
Życzę miłego piątku (choć te są miłe już z założenia i nazwy), chudnijcie i bawcie się!