Witam się pięknie czwartkowo, lubię czwartki, bo weekend tuż tuż. Remont w pokoju młodej chyli się ku końcowi. Jest zachwycona, już się cieszę na zakupy meblowe. Tak nieczęsto to robię, że frajda nie z tej ziemi. I fajnie tak zmieniać total wszystko, nie dywanik, czy narzutę lub biurko - po prostu wszystko:))) Niestety będę siedziała w remoncie do świąt prawie, bo jeszcze za kilka dni zaczynamy przedpokój, ale myślę, że tu już mniej kombinacji będzie i to już poleci w miarę. Chciałabym jeszcze zdążyć ogarnąć ładnie mieszkanko i ustroić. Ozdoby wyciągam i tak w wigilię lub ewentualnie dzień przed. Wtedy mnie to najbardziej cieszy, i tak się opatrzę po sklepach. Wczoraj widziałam piękny wąż świetlny ze słodkimi, dużymi na błękitno-biało świecącymi śnieżynkami, cudeńko niestety dosyć drogie, a moje wydatki ostatnio po prostu się nie kończą, a nie mam jeszcze prezentów.
Dieta ostatnio powiedzmy, że jest. Waga systematycznie, powolutku idzie w dół. Nie ćwiczę, bo boli kolano i bardzo szyja. Dwa masaże pleców mam za sobą, myślę, że jeszcze dwa i zacznie być lepiej, wczoraj byłam torturowana na tym łóżku, jak zaczęła mnie okładać po rozmasowaniu to tchu mi aż brakło i nie potrafiłam już nawet krzyczeć hehehe. Ale wiadomo jaki to ból u masażystki - po prostu strasznie przyjemny:)) Raz w roku muszę mieć serię masaży(ów?), w szyjnych kręgach mam zwyrodnienia i zwapnienia i coś tam jeszcze.
A przy okazji troszkę mi uda rozmasuje bańką chińską:) Takie brzydkie mam te udzisze...jakieś takie luźne i tłuste. Chociaż w ubraniu wyglądają całkiem całkiem, 5 cm. bym im odjęła to by było fajnie.
Kończę i miłego dnia życzę, bez grzechów:)).... (tych jedzeniowych;))