Tak więc jak w tytule, powracam. Przybyło kilka centymetrów przez ten miesiąc obijaństwa. Trochę żałuję, bo mogłam poćwiczyć i trzymać dietę zleciało, by 2 kg było by lepiej, szczuplej a tak to muszę robić 2 razy tą samą robotę. No ale cóż za grzeszki się płaci.
Zainwestowałam w rolki, na których powoli uczę się jeździć, jednak strasznie wieje, i nie mogę się wybrać. Swoją drogą najbardziej przeraża mnie zjazd z górki obok mojego bloku. Dziwne, ale prawdziwe :)
Od wczoraj powróciłam o diety, wyznaczając sobie za cel 2 pary spodni. Jedne krótkie shorty w rozmiarze 36, jednak są z takiego materiału rozciągliwego, sztruks? chyba tak się nazywa. Natomiast drugą parą są spodnie 7/8 -galowe, z wysokim stanem. MOje marzenie, też w rozmiarze S. W większym rozmiarze moja pupa wyglądała jak świńska, więc kupiłam mniejsze -poczekają. Mam także spódniczkę ołówkową, rozmiar 38, brakuje mi 2-3 cm żeby była dobra. Dam radę. Będzie dobrze. Nie użalam, się nad sobą nie ma sensu. Biegnę na fit zakupy i jedziemy z koksem!
Ps. Jak telefon wróci z serwisu to zakładam Instagram incognito, gdzie będę wrzucała moje zdjęcia motywacyjne ;)
Ps2. Nadrabiam zaległe posty, i jestem pod wielkim wrażeniem Waszych osiągnięć <3