Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10321
Komentarzy: 65
Założony: 4 maja 2015
Ostatni wpis: 25 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
weganska_zlosnica

kobieta, 107 lat, Kraków

170 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Jestem z siebie dumna. Od początku nowego roku, trzymam się dzielnie z moim postanowieniem - czyli unikaniem słodyczy. Przez 3 tygodnie wpadły mi do buzi : 3 czekoladki, kilka landrynek i pare łyżeczek miodu. :)

Co jadłam głównie? Problem jest też taki, że łapały mnie jakieś boleści żołądka, po zjedzeniu czegokolwiek. Ostatnio przeszłam gastroskopię i okazuje się, że wszystko jest w porządku. Byłam w szoku. No cóż trzeba szukać przyczyny gdzieś indziej. Więc z tego powodu jadłam delikatnie: shake z bananami, owsianki, kasza jaglana, ryż, risotto, jogurty naturalne, itp. Ogólnie starałam się, jeść zdrowo w granicach 1800 cal. Zero mięsa, zero mleka, unikam nabiału. 

Aaa i jeszcze jedno. Zaczęłam regularnie pić siemię lniane. Jeszcze cieżko mi oceniać rezultaty ale : trawienie się na pewno poprawiło i wydaję mi się, że skóra mi się poprawiła. 

Starałam się ćwiczyć. Raz biegałam, z 6 razy zrobiłam skalpel, 2 razy ćwiczyłam callanestic. Waga spadała do ok. 63 kg. Powinnam aktualizować pasek, ale zrobię to jutro na czczo. W pasie zleciało około 6 cm. Szok. 

Dzisiaj ćwiczyłam shred 1 level. I Jillian do mnie najbardziej przemawia. Nie tak jak Ewka :" Dasz radę. Mam nadzieję, że jesteś ze mną" . Styl Jillian to: "TAAAAK, OD CHODZENIA PO SCHODACH SIE NIE CHUDNIE, MUSISZ ĆWICZYĆ". :D Aż strach się jej przeciwstawić :P

Więc dzisiaj był pierwszy trening, będę sobie tutaj notować czy zrobiłam trening czy nie :) Ale opcja nr 2 nie wchodzi w opcję. 

Gdy wrócę do Krakowa, zwrócę się do trenera personalnego z prośbą o rozpisanie treningu siłowego. Dziewczyny, czy faktycznie trening siłowy przynosi lepsze efekty? Najbardziej zależy mi na podniesieniu i napompowaniu pupy :) Jeśli któraś z Was jest z Krakowa, ćwiczy siłowo i uważa, że jej trener personalny jest super to proszę o namiary! :) 

6 stycznia 2016 , Komentarze (15)

Weganką to chyba już nie jestem i myślę, że raczej nie będę. 

Gotowanie czysto wegańskie sprawia mi za dużo trudności, kosztuje dużo czasu i nie mało pieniędzy. Także niestety muszę, się pogodzić - weganką nie będę. Muszę znaleźć złoty środek.


Weganizm jest dla mnie za trudny. Nie mam zamiaru omijac imprez w restauracjach, ponieważ nie jestem w stanie znaleźć sobie nic odpowiedniego w karcie. Pomimo tego, że w 100% zgadzam się z tym, że w jedzienie roślinne jest zbawienne dla człowieka, to jednak to za dużo mnie kosztuje. Mimo, że chcę opierać moją dietę na owocach i warzywach, to jajka, twaróg, ryby i w niewielkich ilościach kurczak bądz indyk mam zamiar wprowadzić spowrotem do mojej diety. Niestety jedzenie wegańskie, na dłuższą metę sprawiałoby mi więcej krzywdy niż pożytku. Zwłaszcza, że moje całe otoczenie je "normalnie". 


To niesamowite ja przez ostatnie 4 miesiące straciłam figurę, kondycję i dobre samopoczucie. Wzamian za to dostałam trądzik i złe samopoczucie. Przez 4 miesiące przytyłam 9kg. Jadłam bardzo dużo śmieciowego jedzenia. Wpadałam z skrajności w skrajność. Post Ewy Dąbrowskiej na zmiane z wcinaniem czekolady na obiad i kolację. Niestety to poprowadziło do rozregulowania metabolizmu i rozwalenia żoładka. Zaparcia i biegunki to standard. 


Nie chcę stawiać sobie celów nie do spełnienia np. będę jadła wegańsko. Bo nie będę. Mimo, że w ciągu 6- miesięcy, kiedy odzywiałam się zgodnie z tym stylem żywienia czułam się rewelacyjnie, to w życiu wiele mnie omijało. 


Moim celem noworocznym jest żyć zdrowo i schudnąc, ale nie tak tak jakby każdy dzień miał być okresem do "odwalenia", tylko normalnym pełnowartościowym życiem. Nie będę płakać, że w sałatce było jajko. Chciałabym, żeby żywienienie w moim życiu wyglądało tak lub podobnie:


1) Rano woda z dużą ilością cytryny lub/i imbiru. 

2) W najbliższym czasie 6 tygodni terapii z ziemią okrzemkową. 

2) Spożywanie siemienia lnianego. 

3) Na śniadanie owsianka, kasza jaglana z owocami, shake z bananów i zielenina itp.

4) Ogólnie dużo owoców i warzyw.

5) Ograniczenie chleba. 

6) Ograniczenie całkowite cukru ( niestety cukier to narkotyk i chcę go wyrzucić z mojego życia całkowicie. Jestem uzależniona. Poza tym jest wiele przepysznych deserów które można wykonac bez użycia cukru. m.in. moja ulubiona czekolada daktylowa lub po prostu zamiast cukru użyc ksylitolu.)

7) Suplementacja wit. C, D, B complex oraz magnezu. 

8) Ćwiczenia, narazie codzienny program Shred 3 codziennie, następnie inne programy do osiągnięcia wagi 55 kg. Potem 2,3 razy w tygodniu aktywność fizyczna. I powrócenie do tego co sprawiało mi przyjemność... czyli biegania. Mój rekord to 14 km, to zaledwie 7 km od  półmaratonu. Więc kolejnym celem będzie trenowanie do półmaratonu.

9) Do outu idą wszystkie półprodukty przetwarzane i modyfikowane. Uważam na wszystkie E453636. 

10) Unikam alkoholu. Ale to raczej nie będzie wyzwaniem.



BTW. Z dzisiejszego dnia czuje się usatysfakcjonowana. 

Sniadanie: owsianka z 1,5 banana + 2 łyżki siemienia lnianego

Przekąska : granat + 7,8 sliwek suszonych

Obiad : kasza gryczana + pieczen warzywna z sosem pomidorowym 

Kolacja: Powtórka z obiadu. 

I duzo wody :)

Aaaa i ćwiczyłam też. 1/30 shred zaliczony.

25 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Hejo piękne, 

Aaaa dieta poszła się ... No cóż, można było się spodziewać, że bedzie tak na wakacjach. Już na strefie bezcłowej miałam taką ochotę, że nie obyło się bez grzechów. W Rzymie pozwalałam sobie na dosłownie wszystko: pizza, spagetti, lody. Ale było wspaniale. W efekcie moich wojaży powstał filmik, który prezentuję Wam poniżej:

Oraz kilka zdjęć uwieczniajacych moją wagę 58kg:

Aaa było cudnie. Z wszystkich stolic jakich byłam, Rzym spodobał mi się najbardziej. I bajecznych ogrodów w Dobrzycach.

Teraz pora wrócić do życia i weganizmu. Obecnie przechodzę dietę oczyszczającą.

A za 6 dni Erasmus i witaj Norymbergo <3

21 lipca 2015 , Komentarze (4)

Hejo Piekne, 

Same pozytywy! Wreszcie przekroczyłam magiczną granicę, czyli 60kg. Jeszcze zostało jedynie 4,5 kg do osiągnięcia mojego celu. Ogromnie się cieszę. :)

Ale waga nie jest najważniejsza, najważniejsze i najcudowniejsze jest to, że ludzie zaczynają dostrzegać zmiany i mówią, że zmiana jest naprawdę spora. To mnie mobilizuje. A gdy patrze w lustro jestem zadowolona :). 

Wczoraj mnie wychwalono, że buzia schudła, że nogi zgrabne. Jezu. Coś niesamowitego. ;)

Niedługo szykują się zdjęcia porównawcze. :)

14 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Hejo, nie było mnie długo. Ale wybaczcie muszę sobie pomarudzić.

Jestem bardzo zła. Dostam okres, napuchłam i w ogóle beznadzieja. 1,5 tyg temu miałam w talli 69 cm, natomiast teraz 73 cm przez okres i czuje się jak bambaryła. Oprócz tego znowu zebrała mi się woda i pewnie ważę z 63 kg. Ogólnie moja wydolność kosmicznie spadła przez okres. Pare dni temu robiłam już ćwiczenia z Jillian na lekkiej zadyszce, natomiast dzisiaj po raz pierwszy miałam myśli - "wyłącz to diabelstwo". Ale nie wyłączyłam, więc to dzisiejszy mały sukces. 

Miałam zrobić 10 dniowy update shreda jutro, ale w tej sytuacji nie mam sensu. Wszystkie cyferki są przekłamane. Więc postanowiłam, że zrobie całkowity update z wymiarami na koniec 30 dnia. Ogólnie bardzo polubiłam Jillian, jej sposób motywacji do mnie przemawia. 

Jeśli chodzi o jedzenie to hmm, raz lepiej raz gorzej. Najgorzej jest jak wychodzę ze znajomymi i jeszcze piję alkohol. Wtedy nie jestem w stanie zapanować nad łakomstwem. Ale to i tak niebo a ziemia w porównaniu do moich wcześniejszych zaburzeń odżywiania. Wcześniej moje łakomstwo dotyczyło zjadania czekolady, chipsów, żelków za jednym razem. Natomiast teraz, wypominam sobie 10 chipsów czy 3 ciastka. Chociaż w sumie nie wypominam, zjadłam to zjadłam. Grunt to nie popadać w paranoje. 

Dzisiejsze śniadanie: shake z 5 bananów + mleko sojowe i kakao czyli standard. Na obiad będzie zapewne sałatka ziemnniaczana.

A co tam u Was? Też wam się tak woda zatrzymuje w ogranizmie podczas okresu?:(

6 czerwca 2015 , Komentarze (11)

Hej misie, 

Zawsze myslałam, że bieganie wystarczy. Że to najlepszy sport. Myślałam: męczę się, więc to znaczy że spalam dużo kalorii. I pewnie tak jest. 

Dzisiaj nie miałam czasu, żeby iść pobiegać. Rozglądając się po internecie trafiłam na zestaw ćwiczeń 30 Day Shred z Jillian Michaels i stwierdziłam:  "hmm spróbuję"! 

Ćwiczenia są mega! Są 3 części : na tętno, na mięśnie i cardio. Przy mojej aktywności fizycznej, czyli około 2 razy w tyg bieganie 10 km + callanestic lub squash umarłam.

Boże, po 25 min byłam czerwona jak burak, mokre miałam nawet łydki .TRAGEDIA Ale oprócz tego mega szczęśliwa, odprężona, właściwie idealnie do spania :P 

Więc podejmuje wyzwanie! :D Dzisiaj dzień 1. Boże daj mi siłę, żeby to ukończyć :P Po 30 dniach zamieszczę rezultaty <3 Proszę dajcie mi znać czy ktoś cwiczył, zmotywujcie mnie, każda wiadomość cenna na wagę złota <3.

Poza tym, dietowo bez zmian. Wczoraj zjadłam batona... Natomiast dzisiaj idealnie. 

A Wy jakie macie doświadczenia z tym zestawem ćwiczeń?

3 czerwca 2015 , Komentarze (6)

Joł piękne, 

taki upał, że ledwo chodzę. Przed chwilą miałam egzamin, na szczęście Szanowny Pan Doktor dał to samo co w zeszłym roku, także luuuuuuuuuzik. Nie żebym się uczyć nie chciała, ale tak szczerze  to mam tej uczelni dość, zwłaszcza że nienawidzę tego kierunku, który studiuje. Jednak moja uczelnia, ekonomiczna, dzięki Bogu, daje uniwersalne wykształcenie. Narazie byle wytrwać do Erazmusa. Obrona i pani Magister wyjeżdza z tego kraju na stałe. OBY


No, to spowiedz. Spieprzyłam. Na obiedzie rodzinnym zjadłam pizze, z serem, co prawda niewiele tego sera, ale trochę wyrzutów miałam. Na szczęście szybko się ogarnełam i brne do przodu. 


A i jeszcze popiłam, jednak już wegańsko, bo pigwówkę z pepsi. Spróbujcie, albo może nie bo będziecie grube. HA HA - żart. Jak już grzeszyć, to chociaż żeby to dawało przyjemność. :P W każdym razie w smaku pyszne, alkoholu nie czuć, a siada :)


No więc nie ważyłam się, tz ostatnio jak wchodziłam na wagę było 63,3 ale hmm nie będę przesadzać - waga spadnie tak czy tak. Prawdopodobnie kolejny pomiar zrobię w niedzielę. O jest 1 punkt moich postanowień - będę ważyć się w niedzielę. 


Oprócz tego łykam B12 i wit D, ale troche nieregularnie, muszę wybrać konkretny czas. 


Aaaaaa i zaczynam zabawę z bańką chińską. Co dwa dni powiedzmy ;) 


Jedzenie? Dalej wegańsko naturalnie, chyba muszę obciąć trochę tłuszcze. Jeśli chodzi o węglowodany chciałabym zachowywać proporcję 80/10/10 lub 90/5/5. Trocheę nie chce mi się bawić z liczeniem, może być to upierdliwe, czasochłonne i poprostu nie do obliczenia, biorąc pod uwagę fakt że często jem na mieście. Niestety nie umiem gotować za bardzo, a obok mnie jest wegański, niezbyt drogi bar, więc siłą rzeczy wygrywa lenistwo. Dzisiaj sobie przygruchałam kompozycję: szpinak z selerem i sezamem, warzywa w sosie kokosowym + sałatkę makaronową. Na wynos wziełam to :


sałatka z ziemniaczkow + buraczki, taki zestawik 6 zł więc taniocha. 

W ogóle wszystkim z Krakowa polecam bar na Dietla, Momo. Kocham to jedzenie <3 Jadam tam prawie co drugi dzien lub codziennie i nigdy nie natrafiłam na coś niesmacznego. A przy okazji chwalą się, że ich produkty są ekologiczne. Mało tego to 5 min drogi, wspaniałym środkiem lokomocji jakim są moje stopy. 

+ Małe bananowe zakupy:

Zapas wystarczy na uwaga uwaga, dzis i prawdopodobnie jutro. Mam jeszcze banany w szafce, łącznie 14. Ubiegając pytania. Tak jem od 5-10 bananów dziennie i odziwo chudne. 



Więc plany na czerwiec:

1) Łykać B12 w poniedziałki, D natomiast w poniedziałki i czwartki. 

2) Bieganie lub rower co drugi dzień. 

3) Callanestic co drugi dzień. 

4) Zadbać o paznokcie - odżywka + trzymanie rąk z dala od pyska ( okropne przyzwyczajenie, wiem.)

5) Bańka również co drugi dzień - ten sam co bieganie. 

6)  Zdać do diabła tą cholerną sesję.

7) Zrobić zakupy na wyprzedażach. 

8) Ważenie w niedziele.

HAHA, smieszny ten plan :D

A Wy jak sie macie, uważacie że 8 bananów dziennie to dużo?

W ogóle przymierzam się do kupna cyfrówki. Moim celem jest stworzenie kanału na YT, erazmusowo, lifestylowego + weganskiego. Macie może jakieś propozycji sprzętu tak do 1800 zł?

Pozdrawiam ;)

22 maja 2015 , Komentarze (8)

Hej laski,

Z gory przepraszam za brak polskich znakow - jestem w podrozy, a po przeczytaniu jednego komentarza pod ostatnim postem naszla mnie nieodparta chec, aby wytlumaczyc Wam dlaczego uwazam, ze ludzie sa istotami calkowicie roslinnymi. Wiem, ze temat ten jest kontrowersyjny prawie jak polityka czy religia, ale w koncu mamy wolnosc slowa ;). Nie chce nikogo krytykowac... chcialabym zebyscie odebraly ten post jako impuls do zastanowienia sie, czy na pewno to co do okola slyszymy o miesie na pewno jest prawda. Wiem, ze dla osob przekonanym o slusznosci jedzenia bialka i produktow odzwierzecych to istny kosmos, wiem to - bo tez tak myslalam. 

  • Zacznijmy od naszej budowy (artykuly naukowe oraz wydane publikacje na ten temat przedstawie w przyszlym poscie). W Brytyjskim Towarzystwie Naukowym przeprowadzono pewien eksteryment. Na sympozjum pokazano budowe ukladu trawiennego goryla, ktory jak wiadomo jest w 100% roslinozerny. Jakiez bylo zdumienie, gdy wszyscy uznali ze to budowa czlowieka... Budowa ukladu trawiennego sie niczym nie rozni. Nasze jelita sa okolo 12 razy dluzsze niz nasz tulow, co jest cecha istot roslinozernych. Wyobrazmy sobie, jaka droge musi pokonac mieso, ktore nie ma zadnego blonnika przez nasz przewod pokarmowy. Bedac tam x godzin, w 36,6 stopniach celcjusza, mieso gnije... nie chce w to w nikac, ale w skrocie toksyny przedostaja sie do krwi, powstaje tradzik i inne nieprzyjemne skutki. Uklad osobnkow miesozernych jest 3-5 razy dluzszy od tulowia - w rezultacie jedzenie przez nie przelatuje. Zwierzeta miesozrerne maja w zoladku kwasy - 20 razy silniejsze od nas, aby strawic to mieso. 
  • Nasze zeby... wiem, wiem nie jemy zwierzat zaraz po zlapaniu. Ale prawda jest taka, ze to, jaki mamy umysl i jak sie sami przystosowalismy do jedzenia miesa ma sie nijak do naszej budowy. Chcialabym zobaczyc jak ludzie wlasnymi pazurami i klami zabijaja i zjadaja konia albo nawet krolika. Chetnie zobaczylabym także 3 letnie dziecko, które mając garść malin i usmazonego kurczaka, zjadloby kurczaka. Charakterystyczne dla istot roslinozernych jest takie uzebienie jakie my mamy! Nasze zeby przystosowane sa zeby rozdrabniac jedzenie i wspomagac procesy trawienne. Zwierzęta mięsożerne mają zęby szpiczaste, które umożliwiają żucie - natomiast ułatwiają szarpanie i porcjowanie produktów.

  • Nasza psychologiczna natura tez jest argumentem. Człowiek nie czuje żadnej przyjemnosci w zagryzaniu, zabijaniu zwierzecia i piciu cieplej krwi. Na taki widok zbiera nas na wymioty... Mięso podane obróbce zmienia smak, zapach i efekt wizualny ;)

Pomyslmy o białku zwierzęcym... czy naprawde znacie kogos kto cierpi na niedobór białka? Czy krowa ma niedobór białka, gdyż je samą trawę? Warzywa mają wszystkie aminokwasy, które są potrzebne do stworzenia białka. Natomiast białko zwierzęce zagęstnia krew, odkładajac nadmiar w tetnicach. Podwyższa nam się liczba limfocytów (reakcja obronna organizmu). Białko zwierzęce wspomaga rozwój raka...

Aaaaaaaa, koniec tej naukowej części ;) - jestem już w domu, więc powiem co zjadłam:

  1. rano 9:00 shake z szklanki mleka sojowego, 6 bananów, 2 łyżek kakao
  2. drugie sniadanie : 150 g żurawiny suszonej + jablko + polowa opakowania wafli ryzowych sonko
  3. obiad: sałatka z kaszy jeczmiennej, ciecierzycy, pomidora, papryki, ogorka + odrobina oleju winogronowego + polowka cytryny
  4. podwieczorek : kanapka z bulki na zakwasie + awokado
  5. kolacja... hmm chyba zjem pieczone bataty :)

Pozdrawiam Was cieplutko, dziękuję tym którzy wytrwali do końca posta :) Jak juz wpomniałam, nie atakuje tylko argumentuje. ;) 

Jakies pytania, zastrzeżenia a może błędy? 

21 maja 2015 , Komentarze (13)

Elo laski.

Pierwszy wpis na nowym koncie - będzie fascynująco ;) 

Zmieniłam myślenie, diete, wszystko - prawie jak nowe życie. Serio. Tak się czuję. Jaka jest największa zmiana? A no taka, że nie ruszam niczego co pochodzi od zwierząt. Mianowicie przeszłam na dietę wegańską. I nie, nie z powodów etycznych. Zabrzmi to może nieco egoistycznie, ale głównym powodem było przede wszystkim zdrowie. Nie uznałabym siebie za osobniczkę niesamowicie współczującą, wojowniczkę i obrończynię praw zwierząt, twierdzącą że świnia to nasz przyjaciel i nie powinniśmy jej jeść... ( A tak w ogóle zdajecie sobie sprawę, że świnia jest inteligentniejsza niż 3-letnie dziecko?) Zrobiłam to dla siebie, drążyłam, drążyłam i wydrążyłam to że ludzie nie są mięsożerni! :D 

Pomimo, że mam wrażenie, że tu nie pasuje - wśród zagorzałych zwolenniczek diet białkowych - spróbuje! A nóż, którąś z Was zainspiruje do spróbowania tego na co zdecydowałam się. A przyrzekam... żałować nie będziecie.

Teraz śmieje się z zdań znajomych:

"A skąd bierzesz białko?" to jest ogólnie pytanie mistrz, szkoda że nie zapytaja się skąd słoń bierze białko. A może kupuje mleko od przyjaciółki żyrafy?

"Przecież umiar jest we wszystkim wskazany"

"Na bank narobisz sobie niedoborów"

"Ja bym tak nie mogła... uwielbiam mięso"

Ja też uwielbiałam... na tym etapie jest mi niedobrze jak tylko czuje ten specyficzny zapach. Po przestawieniu się na weganizm, zjadaniu niesamowitych ilości warzyw i owoców po prostu organizm nie chce tego co mu nie potrzebne do szczęścia. ;) Oczyszcza się, docenia nowe smaki, czerpie wszystkie wartości odżywcze. To niesamowite.  Stabilizuje się trawienie - wlaściwie przyspiesza swoje obroty. Poprawia się cera. I waga się zmniejsza... takk...

Mały update! Pierwszy :)

3 tygodnie ścisłej diety wegańskiej 

  • 2,5 kg wagi w dół, centymetry w dół
  • poprawa cery
  • nawilżenie skóry
  • stopniowe naprawianie metabolizmu i trawienia

A to wszystko bez uczucia głodu, z pochłanianiem niesamowitych ilości owoców ( około 8 dziennie bananów - tak STRASZLIWIE tuczących bananów, daktyli, warzyw, ryżu, kasz ) jedzeniem na noc i nieodmawianiem sobie niczego na co mam ochote. Zjadaniem 2200 kalorii! 

Tak strasznie się ciesze, że zaufałam... Moje ataki kompulsywne przeszły, bo jem kiedy chce... Wreszcie sie nie zadręczam tym co zjadłam. Lepiej sie czuje.. Biegam po 10 km, bez wiekszego wysiłku. Zaczynam się cieszyć, życiem i to po trzech tygodniach...

Nie chce atakować mięsożerców - pół roku temu odwiedzałam burgerownie z iskrami w oczach, myslac o zjedzeniu ociekajacego tluszczem burgera.Boli mnie tylko to, że jest tak ogromna propaganda na jedzienie mięsa i nabiału. Czysta machina produkująca pieniądze, tak jak koncerny z lekami. Mało tego okropnie okrutna. Wmawia się nam kłamstwa... Życze wam żebyście otworzyli oczy - tak jak ja. 

Poszerzmy swoje horyzonty, spróbujmy, sprawdzmy :

Mam milion myśli na sekunde, chciałam w tym poście ogarnać wszystko, napisać wam dlaczego, co i tak. Jednak o wszystkim co się wiąże z dietą roślinną można by napisać 10 książek. Jutro mam plan obalić pare mitów. HA

So:

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.