Joł piękne,
taki upał, że ledwo chodzę. Przed chwilą miałam egzamin, na szczęście Szanowny Pan Doktor dał to samo co w zeszłym roku, także luuuuuuuuuzik. Nie żebym się uczyć nie chciała, ale tak szczerze to mam tej uczelni dość, zwłaszcza że nienawidzę tego kierunku, który studiuje. Jednak moja uczelnia, ekonomiczna, dzięki Bogu, daje uniwersalne wykształcenie. Narazie byle wytrwać do Erazmusa. Obrona i pani Magister wyjeżdza z tego kraju na stałe. OBY
No, to spowiedz. Spieprzyłam. Na obiedzie rodzinnym zjadłam pizze, z serem, co prawda niewiele tego sera, ale trochę wyrzutów miałam. Na szczęście szybko się ogarnełam i brne do przodu.
A i jeszcze popiłam, jednak już wegańsko, bo pigwówkę z pepsi. Spróbujcie, albo może nie bo będziecie grube. HA HA - żart. Jak już grzeszyć, to chociaż żeby to dawało przyjemność. :P W każdym razie w smaku pyszne, alkoholu nie czuć, a siada :)
No więc nie ważyłam się, tz ostatnio jak wchodziłam na wagę było 63,3 ale hmm nie będę przesadzać - waga spadnie tak czy tak. Prawdopodobnie kolejny pomiar zrobię w niedzielę. O jest 1 punkt moich postanowień - będę ważyć się w niedzielę.
Oprócz tego łykam B12 i wit D, ale troche nieregularnie, muszę wybrać konkretny czas.
Aaaaaa i zaczynam zabawę z bańką chińską. Co dwa dni powiedzmy ;)
Jedzenie? Dalej wegańsko naturalnie, chyba muszę obciąć trochę tłuszcze. Jeśli chodzi o węglowodany chciałabym zachowywać proporcję 80/10/10 lub 90/5/5. Trocheę nie chce mi się bawić z liczeniem, może być to upierdliwe, czasochłonne i poprostu nie do obliczenia, biorąc pod uwagę fakt że często jem na mieście. Niestety nie umiem gotować za bardzo, a obok mnie jest wegański, niezbyt drogi bar, więc siłą rzeczy wygrywa lenistwo. Dzisiaj sobie przygruchałam kompozycję: szpinak z selerem i sezamem, warzywa w sosie kokosowym + sałatkę makaronową. Na wynos wziełam to :
sałatka z ziemniaczkow + buraczki, taki zestawik 6 zł więc taniocha.
W ogóle wszystkim z Krakowa polecam bar na Dietla, Momo. Kocham to jedzenie <3 Jadam tam prawie co drugi dzien lub codziennie i nigdy nie natrafiłam na coś niesmacznego. A przy okazji chwalą się, że ich produkty są ekologiczne. Mało tego to 5 min drogi, wspaniałym środkiem lokomocji jakim są moje stopy.
+ Małe bananowe zakupy:
Zapas wystarczy na uwaga uwaga, dzis i prawdopodobnie jutro. Mam jeszcze banany w szafce, łącznie 14. Ubiegając pytania. Tak jem od 5-10 bananów dziennie i odziwo chudne.
Więc plany na czerwiec:
1) Łykać B12 w poniedziałki, D natomiast w poniedziałki i czwartki.
2) Bieganie lub rower co drugi dzień.
3) Callanestic co drugi dzień.
4) Zadbać o paznokcie - odżywka + trzymanie rąk z dala od pyska ( okropne przyzwyczajenie, wiem.)
5) Bańka również co drugi dzień - ten sam co bieganie.
6) Zdać do diabła tą cholerną sesję.
7) Zrobić zakupy na wyprzedażach.
8) Ważenie w niedziele.
HAHA, smieszny ten plan :D
A Wy jak sie macie, uważacie że 8 bananów dziennie to dużo?
W ogóle przymierzam się do kupna cyfrówki. Moim celem jest stworzenie kanału na YT, erazmusowo, lifestylowego + weganskiego. Macie może jakieś propozycji sprzętu tak do 1800 zł?
Pozdrawiam ;)
emigrantka230
3 czerwca 2015, 22:50powodzenia z sesją i koniecznie daj link do kanału na yt jak już stworzysz:) (ps. ja też wróciłam po przerwie na 80/10/10 - oczywiście wegański high carb):))
weganska_zlosnica
6 czerwca 2015, 19:19Świetnie! Dopinguje w takim razie! Chętnie bym popatrzyła jak Ci idzie, ale niestety widzę, że zawiesiłaś pamiętnik. Co do kanału, pewnie zrobie promocje sobie na vitalli. :D
ggeisha
3 czerwca 2015, 15:54Według mnie jedzenie w barach nigdy Ci nie da 80/10/10. Tam jest zawsze bardzo dużo (stosunkowo) tłuszczu.
weganska_zlosnica
3 czerwca 2015, 15:57No i tu jest ten ból. Może wreszcie się ogarne i nauczę gotować ;)