Było już dobrze od poprzedniego momentu, ale pewnie z braku motywacji, ciężkiej pracy się poddałam w walce z dietą i ćwiczeniami. I waga wróciła z nawiązką..
Ale teraz przy nowym starcie - nowe miasto, nowa praca - mam (jak na razie ) sporo motywacji i siły do realizowania zmian o jakich zawsze marzyłam. :)
Na początku pierwszym krokiem było wykupienie diety tutaj, zobaczymy - jakieś efekty są, ale przy mojej bezmięsnej diecie nie jest łatwo.. Muszę dużo kombinować, wymieniać i planować rozsądnie posiłki.
Na chwilę obecną jest tak:
Porównując poprzednie zdjęcia, jest lepiej :) Ale to jeszcze nie to czego bym chciała :)
Dlatego zabieram się do pracy - nad sobą - bo ponoć to najcięższa praca :)
Ostatnimi czasy nie mam w ogóle czasu! Niestety z tego względu opuszczam chwilowo V. Waga lekko wzrosła, pewnie przed okresem, ale cm spadają! Więc jest git! Jak wróci wszystko do ładu to pewnie tu wróce!
Dzisiaj już na spokojnie, ale i bardziej aktywnie! I w końcu dłuuugi weekend! Jakie macie plany? Bo ja wybieram się nad jeziorko! Więc nie będzie wpisów - dopiero po powrocie w niedziele.. Będę starała się jeść w "miarę" zdrowo i mało pić Z tym piciem to chyba nie wykonalne - ale zobaczymy!
Sałatka z makaronem, serkiem wiejskim, pomidorkiem, ogórkiem i szczypiorkiem.
Kanapka z serkiem twarogowym z przyprawami, sałata, pomidor i 2 mandarynki
Obiad: Żurek i dwa jajka
A potem to mi trochę poleciało...Nie chcę wpadać w paranoję, bo w sumie nie opycham się słodyczami, czy jakimiś fast-foodami... Ale tamte posiłki nie były planowane..
Więc z racji, że jadę nad to jezioro - zrobiłam sałatkę grecką - oczywiście przy krojeniu skubnęłam - to plaster pomidorka, to kilka oliwek.. Najlepsze jest to, że zaraz po obiedzie robiłam sałatke, a najadłam się tym żurkiem .. I jak już skończyłam robić sałatkę to zjadłam jej kilka łyżek. Nie wiem, czy jak sobie tak podjadam to mój mózg myśli, że nie jem? Nie wiem jak mam rozwiązać ten problem z podjadaniem :( Po sałatce od razu zrobiłam koktajl z truskawek, bo zaczynały się juz robić nie ciekawe.. i oczywiście też z 100-200 ml wypiłam.. I w sumie nie jest tragicznie, bo w sałatce same warzywa plus ser, a koktajl na mleku.. Ale męczy mnie to.
Dlatego też - to był mój koniec jedzenia na dziś.
Płyny - kilka herbat, dużo wody! Jest si - wypijam już około 2-3 litrów wody - więc jestem zadowolona! Nawet wam powiem, że teraz jak mój organizm przyzwyczaił się do takiej ilości płynów -to nie chodzę tak często do łazienki.. Bo na początku to było straszne..
Aktywność - Jak zwykle 20 km rowerkiem, dzisiaj trochę dywanówek, plus bieganie około 4km - ale spociłam się jak mysz! Dopiero zaczynam i robię na początek trochę biegu, trochę marszu - mam nadzieje, że pózniej będziej tylko lepiej. Chciałabym biegać 3 razy w tygodniu, ale jak to wyjdzie to też zobaczymy:) Buty są mega fajne! Oddychają, podeszwa fajnie wyprofilowana - moim zdaniem za tą cenę warto! Idę teraz was poczytać, trzymajcie się cieplutko i do niedzieli!
Jestem bardzo zadowolona! I bardzo szczęśliwa! :) A to dopiero początek! :)
Wczoraj nie miałam zbytnio czasu, żeby dodać notkę, ale zważyłam się z samego rana ^^ Normalnie aż piszczałam z radości. Małymi kroczkami i do przodu! :)
Więc jedzonko z wczoraj z pracy - jem zazwyczaj o tych samych porach jak chodzę do pracy - więc nie będę się teraz zbytnio rozpisywać - tym bardziej, że dzisiaj nie mam zbytnio znowu czasu..
Obiad: Ziemniaczki z sosem czosnkowym, steki z młodej kapusty i ogórki małosolne.
Kolacji nie jadłam, bo wróciłam z pracy o 18:30 - musiałam jeszcze pozałatwiać kilka spraw na mieście. Ale wieczorem wypiłam pół litra wina półsłodkiego z przyjaciółką <3 Siedziałyśmy do 1...A ja dzisiaj o 5:30 pobudka ... Ale dałam radę :D
Aktywność - oczywiście 20 km wleciało rowerkiem ! :)
A tutaj jedzonko z dzisiaj: śniadanie i jedzonko do pracy :)
i obiadek:
Makaron 3 kolory - z sosem z soczewicą, papryką, pomidorami i marchewką. :)
Aktywność 20 km rowerkiem - a jutro będę miała w końcu czas - to pójdę sobie pobiegać - zakupiłam buty (tak, te z Lidla) i jak chodziłam w nich po domu - to są mega wygodne! Podeszwa - nie za twarda nie za miekka - w sumie to moje pierwsze buty stricte do biegania i jestem zadowolona. :)
A teraz uciekam - wieczorem wpadne zobaczyć co u was!
Dzisiaj było ciężko - bo wstałam dopiero o 15! Ale od początku! Sobota - jedzeniowo wyszła średnio, ale i tak jestem z siebie dumna, bo na weselu nie tknęłam nic słodkiego! Szybkie streszczenie mojego menu:
Rano - standardowo - moja porcja płatków (stały mix) plus jogurt nat. i banan. Wstałam sobie przed 10 dopiero - więc o 13:00 jadłam już obiad. A był to przepyszny bakłażan faszerowany z papryką, suszonymi pomidorami, porem, kuskusem, serem i z natka pietruszki! Niebo w gębie - już wiem, że na stałe zagości do mojego menu. Zjadłam połówkę faszerowaną i 1/4 kolejnej - bo po prostu nie mogłam się powstrzymać.
Ale stwierdziłam, że jak idę na 14 na tą obsługę wesela - to pewnie zjem coś dopiero koło 17-18.
I dużo się nie pomyliłam!
Miałam chwilę, żeby zjeść dopiero o 17:30. A kolejnym posiłkiem była przepyszna potrawka! Zjadłam pełen talerz deserowy, gdzie jedną połowę zajmował groszek z marchewką, a drugą ryż z tym pysznym sosem potrawkowym!
(Pani kucharka powiedziała, że sos nie był robiony na mięsie - pozostało mi tylko jej zaufać w tej kwestii )
Oczywiście w międzyczasie cały czas biegałam z talerzami, półmiskami.. ^^' Następny posiłek zjadłam dopiero o 22 - krokiet z kapustą i grzybami z sosem czosnkowym, kolejny wpadł koło godziny 3 - pieczone ziemniaczki - też z sosem czosnkowym ^^' I biegałam od sali tanecznej do kuchni i z powrotem.
I piłam.
Bardzo dużo :>
....wody z cytryną ! :D
Wypiłam w ten wieczór chyba z 4 litry, jak nie więcej, ale przy takim ruchu to bardzo dobrze. Oczywiście na koniec byłam strasznie zmęczona - 15 h biegania dało w kość.
Dziś mam nawet zakwasy! /Uwaga!: W rękach!/
Jak kładłam się do łóżka - było już jasno! Nie ma się co dziwić - w końcu dochodziła już 6!
I pomimo zmęczenia i tego wszystkiego, naprawdę lubię to robić!
To było krótkie wyjaśnienie dlaczego wstałam dzisiaj o 15. ^^
Dzisiaj - jeszcze nie najlepiej, ale nie jest też tragicznie
Na śniadanie zjadłam obiad.
Resztę bakłażana z wczoraj, gotowaną młodą kapustkę i szparagi ♥ ! Starałam się wybrać te nie polane podsmażaną bułką tartą.. I zjadłam: - jak zwykle na deserowym talerzu w podziale pół na pół - szaragi : kapusta. Na drugim talerzu był bakłażan.
(Powiem, że to jedzenie na mniejszych talerzach u mnie naprawdę się sprawdza! Wcześniej potrafiłam wciągnąć cały taki duży talerz obiadowy np. spaghetti, czy ziemniaków z dodatkami.. A teraz wystarczy mi ten średni. )
Wypiłam kawę z rodzinką, odpoczęłam trochę. Potem jakoś 18-19 zrobiłam dla rodzinki sałatkę ziemniaczaną z cebulką, szczypiorkiem z sosem śmietanowo-jogurtowo-majonezowym. ^^ To był mój sposób na połączenie gustów smakowych wszystkich domowników - bo u nas każdy lubi z czymś innym - niestety kosztem mojej diety, ale niech im będzie. Najważniejsze, że wszystkim smakowało. ^^
Po tym posiłku - już tylko herbaty i woda smakowa - ta z cytryną i miętą.
Dopiero przy robieniu sobie śniadania do pracy na jutro - zjadłam dwa ogórki małosolne, uszczknęłam jeszcze trochę sałatki i z 5 szparagów - ale wpiszę to sobie w poczet ostatniego posiłku. :D
I tak oto szybciutko upłynął weekend..
Dzisiaj jeszcze wieczorem odwiedziłam przyjaciółkę - i tak już mamy prawie północ.. I dzień dziecka!
Niestety nie dałam rady zrobić zdjęć posiłków.. Ale jutro wszystko wraca do normy!
I jutro ważny dzień - ważenie i mierzenie!
Odwiedzę Was jutro kochane Vitalijki, bo dzisiaj padam już na pyszczek!
Dobrej nocki życzę i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka! (W końcu w każdym z nas jest zawsze jakaś cząstka dziecka. ^^')
Naprawdę zauważam, że ta Vitalia motywuje! I to dzięki Wam! Nie wiedziałam, że taka grupa wsparcia potrafi dać takiego kopa! Co do butów - opinie są podzielone - czytałam fora - i co osoba to inna opinia - pozostaje mi samej je wypróbować ^^ (o ile jeszcze w mojej mieścinie do poniedziałku się uchowają.. Bo jutro i w niedziele nie mam jak ich zakupić.. )
Dzisiaj też dobrze, trzymam się moich postanowień. :)
Start : szklanka wody z cytryną
Śniadanie 6:00 -4 łyż. owsianych, szkl. maślanki, pół banana, 1 nektarynka, 2 łyżki otrębów żytnich, po łyżeczce siemienia lnianego, pestek słonecznika i dyni
Przekąska - 9:30 -banan, kanapka z ciemnego żytniego chleba, pasta słonecznikowa czosnkowa (zamiast masła), sałata, jajko i dużooooo szczypiorku! ♥
II Śniadanie - 13:00 - brzoskwinia, połowa op. serka wiejskiego, pół ogórka, koperek i znowu szczypiorek ♥
Obiad - 16:00 - 4 młode ziemniaczki, Maminej roboty gzika, masło. (Nie mam pojęcia ile to miało kalorii, ale było pyszne! I dzięki temu bakłażana mam na jutro! )
Kolacja - 18:30 - jedna skibka ciemnego chleba z pastą, sałatą, żółtym serem wędzonym, pomidorem i oczywiście szczypiorkiem! 3 małe ogórki małosolone -takie malutkie, ale jednak.
Płyny - 4 kubki herbat w pracy, po obiedzie kawa z mlekiem, popołudniu zrobiłam sobie smakową wodę do picia, a mianowicie - 1,5 litra wody przelałam do dzbanka, pokroiłam cytrynę w plastry. Do tego ukradłam z ogródka całą łodygę świeżej mięty - i wszystkie listki uprzednia podarte wrzuciłam z cytryną do dzbanka! Jest pyszna! Już udało mi się połowę wypić .. a teraz latam co po chwilę do łazienki. ^^'
Aktywność - 1h jazdy rowerem i dzisiaj będzie 70 brzuszków, ot co!
Jutro niestety idę do pracy pomagać w obsłudze na weselu, więc nie wiem jak będzie z wpisem - najpewniej w niedziele dopiero tu wrócę. Ale jutro nie zamierzam popuszczać! Co prawda przez jutrzejszą pracę nie mam zbytnio zaplanowanej aktywności, ale myślę, że samo bieganie z talerzami przez całe wesele w zupełności wystarczy!
Dzisiaj dzień mi zniszczyła .... drzemka! Poszłam się na "chwilę" położyć koło 18... I wstałam o 21 .. Więc teraz będę buszować. Ale nie ma tego złego - przynajmniej przez drzemkę nic nie zjadłam. ^^' A dzisiaj dzień wyglądał dietkowo super:
II Śniadanie 9:30 banan, kanapka z ciemnego pieczywa, z sałatą, pomidorem i serem blue,
Przekąska - 13:00 sałatka z 0,5 opakowania serka wiejskiego, jajko, koperek, natka pietruszki, przyprawy i nektarynka
Obiad16:00 - makaron - co prawda zwykły, z sosem pomidorowym z groszkiem
Później to już drzemka XD
Kolacja - 21:30 - wypiłam szklankę koktajlu z maślanki, ogórka, czosnku, koperku i natki pietruszki - i przyznaje się bez bicia - spróbowałam farszu do jutrzejszych zapiekanych bakłażanów. ^^
Płyny: 4 kubki herbat, jedna kawa z mlekiem, mało wody :(
Aktywność: 20 km rowerkiem - około 1h :) dzisiaj odpuszczam brzuszki :P
Dzisiaj w Lidlu wystartowała promocja - bądź aktywny czy coś takiego - i widziałam całkiem fajne buty do biegania za 66 zł, co myślicie? Warto? Nie kupowałam takich rzeczy z Lidla i jestem ciekawa ich jakości :) a wyglądają tak:
W końcu chwila dla mnie! Dzisiaj miałam bardzo pracowity dzień, praca, szycie, udzielania korków, organizacja wyjazdu do Paryża.. Ale udało mi się tu wejść i zdać relację z mojego 3 dnia diety - dzisiaj już może mniej dietowo, ale powiedzmy, że zaliczyłam w środę moją słodką niedziele.. :P Ale obiecałam sobie, że będę przez minimum tydzień wypisywać wszystko co zjadłam - żeby zobaczyć jakie błędy popełniam -co prawda staram się pilnować, ale jak widać dzisiaj mi średnio wyszło, ale o tym niżej.
Więc tak:
Starter - szklanka wody z cytryną
Śniadanie - 6:00 - 2 łyzki pł. owsianych, 2 łyż. pł. orkiszowych, łyżka otrąb owsianych, słonecznik, siemie lniane, pestki dyni - po łyżeczce, szklanka maslanki i wkrojona brzoskwinia, a wyglądało to tak:
II Śniadanie 13:00 - kanapka z dwóch skibek żytniego pełnioziarnistego chleba, pasta słonecznikowo-czosnkowa, sałata, pomidor, ogórek, żółty ser i nektarynka
Obiad - 16:30 - sredni deserowy talerz - gulasz z soczewicy w sosie pomidorowym z warzywami na ostro - niestety brak zdjęcia:P
I uwaga teraz zaczyna się hardkor! Odwiedziłam dzisiaj jeszcze moją babcię - i nie wiedzieć czemu u babci zawsze puszczają mi jedzeniowe hamulce..
Wciągnęłam od 18 - 3 kawałki placka - na śmietanie z truskawkami i jeden jakiś czekoladowy, do tego pól paczki magic stars, i pol opakowania małych chipsow ... !!!
Brakuje mi słów - ile to jest kalorii :( I chyba na czas diety przestanę odwiedzać babcię - bo wizyty u niej zawsze się tak kończą dla mnie - nie pohamowany apetyt i wyrzuty sumienia :(
Po tym wypiłam już tylko kawę zbożową z mlekiem.. W niedziele miałam zjeść coś słodkiego, ale z racji dzisiejszego niepohamowanego łakomstwa - nie będzie słodkiej niedzieli.
Płyny - herbaty - już nie liczę - bo potrafię ich wypić 5-6 dziennie, więc nie ma sensu wypisywać :P ale dzisiaj mało wody.. a i wieczorkiem kawa zbożowa :)
Aktywność - 20 km jazdy rowerem - czyli jakieś 1 h :) + 60 brzuszków - wczoraj udało mi się zrobić trochę ćwiczen z mel b - brzuch i 50 brzuszków :D Co prawda dzisiaj przypłaciłam to zakwasami mięśni brzucha, ale jak widać mięśni prawie nie mam, skoro po 50 mam zakwasy
Mam nadzieję, że u was bez żadnych potknięć :) Dobranoc wszystkim i do jutra! :)
Jak na razie idzie super. Ale to dopiero drugi dzień XD Niestety wczoraj poza przejechaniem 20 km - nie udało mi się nic więcej poćwiczyć. Dzisiaj jestem nie przytomna, bo oglądałam nowy odcinek Orphan Black - i jestem po prostu rozłożona na łopatki z wrażenia nie mogłam spać w nocy Mam nadzieje, że nie skończą serii na 3 sezonach :P Ale teraz wracam do odchudzania :D
Start - szklanka wody z cytryną
Śniadanie - 6:00 - 2 łyż. płatków owsianych, 2 łyżki płatków orkiszowych, łyżeczka nasion słonecznika, dyni, siemienia lnianego. Szklanka mleka wymieszanego na pół z wodą, wkrojona nektarynka, łyżeczka cynamonu
Przekąska - 9:30 - 2 nektarynki, kanapka z żółtym serem, sałatą, pomidorem, szczypiorkiem i zamiast masła - pasta z czosnkiem i słonecznikiem
II Śniadanie 13:00 - sałatka - sałata lodowa, pomidor, ogórek, szczypiorek, czerwona cebula, ser z niebieską pleśnią, sos winegret
Obiad 16:00 - ziemniaki, soczewica w sosie pomidorowym z marchewką, porą, selerem i pietruszką, szparagi, które pochłonęłam w przerażającej ilości - strasznie je uwielbiam!
Kolacja 19:00 - Szklanka maślanki z zblendowaną połową ogórka, koperkiem, natką pietruszki i czosnkiem - do tego sól, pieprz.
Płyny - Kubek Yerby, i jeden Rooibos, doszla pu-erh i pokrzywa - staram się ograniczyć kawę do jednej popołudniu - zobaczymy jak długo wytrzymie :P nie wypiłam wcale kawy! Tylko trochę maślanki i z pół butelki wody! Jupi :D
Aktywność - 20 km jazdy rowerem, zaczynam robić trening z mel b ma brzuszki! :)
A teraz zdjęcia:
Moje śniadanie:
Wygląda w sumie na sporo, ale jest tego tyle ile wypisałam - a miseczka nie jest zbyt duża :P
Jedzonko do pracy:
Zdjęć pozostałych posiłków nie mam :( Jakoś mi głupio - jak całą rodziną jemy obiad - a ja mam robić zdjęcia swojemu talerzowi - rano nie mam tego problemu - reszta domowników śpi
Niby dietowo dobrze - ale jak szykowałam sobie na jutro jedzonko - to podjadam - to uszczknę z 3 oliwki, to plasterek sera - jak się od tego uwolnić? Do tego podjadłam sałatki - bo chciałam spróbować - a że mi zasmakowała - to zjadłam nie jedną łyżkę, a ze 3 ..
I wieczorem będą zdjęcia! Co prawda robione kiepskim aparatem, ale są :D Miłego dzionka Vitalijki!
Chyba wolę pisać jeden post - a wieczorem niż potem edytować :P Ale zobaczymy jeszcze w praniu jak to wyjdzie, czy w ogóle będę tutaj systematycznie zaglądać, dodawać posty itp.. I jak będzie waga lecieć.
Pierwszy dzień oficjalnej diety - zaliczam do udanych.
Śniadanko - około 6:45
2 łyżki płatków owsianych zwykłych, 2 łyżki płatków orkiszowych, łyżka otrąb żytnich, po łyżeczce nasion słonecznika, dyni, siemienia lnianego, 2 łyżeczki dżemu truskawkowego domowej roboty - z braku jakiekolwiek owocu w domu :( - 3/4 szklanki mleka - od sąsiadki codziennie od krówki - więc nie wiem ile ma % i dwie łyżki jogurtu naturalnego :)
Przekąska - około 10:00 nektarynki - 2 szt
II śniadanie - 13:30 - kanapka pełnoziarnistego chleba z pastą z słonecznika i czosnku /zamiast masła/, żółtym serem i pomidorem.
Obiad - 17:00 - ziemniaki - 3 sztuki średnie - domowy sos BBQ, warzywa na patelnie na ostro w sosie pomidorowym z fasolą, sałatka z sałaty lodowej, pomidora, ogórka, czerwonej cebuli, i kukurydzy. To wszystko pomieściłam na średnim talerzyku, takim deserowym.
Podwieczorek 19:00 - nektarynka
Kolacja - koło 21? - dopiero planuje - kanapka z chleba pełnoziarnistego z białym serem,ogórkiem, szczypiorkiem. /chyba, że nie będę głodna to sobie odpuszczę/
Płyny: 2 kawy, 3 herbaty - piję różne - Yerba, rooibos, ziołowe, pokrzywowe itp Do tego pół butelki 1,5 litrowej wody. I rano na czczo szklanka wody z cytryną Pewnie do tego dojdą jeszcze ze dwie szklanki herbat/wody, bo jest dopiero 19 :P
Aktywność - 20 km jazdy rowerem :)
Może uda mi się dzisiaj coś jeszcze poćwiczyć.
Dla motywacji :(skradzione z internetu)
Odczuwam brak wagi kuchennej, bo w sumie nie mam pojęcia ile na przykład zjadłam na obiad...
I z czasem - jak dorobię się aparatu - postaram się wstawiać więcej zdjęć :)
Buziaki - walczymy, nie śpimy! Tłuszcz sam się nie spali