Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Każdy dzień chcę przeżyć w pełni, z pasją i energią. Tę energię po części daje mi dbanie o siebie - właściwe odżywianie, praca nad wyglądem i charakterem. To pozwala maksymalnie cieszyć się życiem :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9169
Komentarzy: 74
Założony: 20 stycznia 2013
Ostatni wpis: 17 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
queer

kobieta, 30 lat, Wrocław

152 cm, 50.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Rzucić palenie raz na zawsze, schudnąć :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2017 , Komentarze (3)

Mniej więcej minął rok, odkąd postanowiłam wziąć się za siebie jakoś poważniej. Zaczęło mi się zmieniać w głowie, chwyciłam się pracy w zawodzie, zrobiłam dla siebie parę fajnych rzeczy. Jest coraz spokojniej i obawiam się, że zaczęła się już jakaś stabilizacja. Oto małe porównanie tego, do udało mi się wypracować w kwestii wyglądu. Tu ja, jako 21-latka:

A tu ja kilka tygodni temu - niebawem stuknie mi 23 rok życia:

Zauważyłam, że zaczęłam sobie odpuszczać - może właśnie dlatego postanowiłam podzielić się na Vitalii zdjęciami, by zmotywować się do utrzymania efektu, który osiągnęłam. 

Dostrzegłam też, jak wiele rzeczy musiałam się z szafy pozbyć. Przez te porządki moje zasoby ograniczyły się do tak absolutnego minimum, że jak tylko choroba mnie opuści, będę musiała wybrać się na poszukiwania czegoś ciekawego. I tu pojawia się moje postanowienie: przestać kupować za duże ciuchy. Przy moim oszałamiającym wzroście graniczy to z cudem, żeby znaleźć coś, co nie będzie wymagało poprawek krawieckich. Upatrzyłam sobie w Orsayu przepiękny płaszczyk i nawet nie chcę myśleć, że mógłby być kompletnie niedopasowany. 

Już przez dwa miesiące regularnie, dzień w dzień robię zdjęcia. Podjęłam się projektu #365 na jednym z portali fotograficznych i na razie dzielnie w nim trwam. Odkrywam na nowo swoją pasję, i kto wie, może uda mi się osiągnąć kiedyś poziom, o którym tak bardzo marzę. Widzę niewielki postęp, ale i tak największa zmiana dokonuje się w wierze we własne możliwości.

Dobrego dnia!

22 stycznia 2017 , Komentarze (13)

Dawno nie pisałam. Dawno nie jadłam tak, jak powinnam.

Ubiegły rok był naprawdę wyśmienity. Dojrzałam do wielu decyzji. Zrobiłam prawo jazdy, schudłam 13 kg, rozpoczęłam pracę w zawodzie i w czerwcu minie mi rok, obroniłam licencjat, poszłam na mgr, zapuściłam włosy, trochę pozmieniałam w swoim związku i zaczęłam chodzić na siłownię. Paradoksalnie, zrobienie tej ostatniej rzeczy dało mi najwięcej radości. Uważam, że to najlepiej wydana stówa w moim życiu. 

Podczas całej swojej edukacji na wf chodziłam tylko w klasach 1-3 szkoły podstawowej. Później doszły duże problemy z kręgosłupem, chory błędnik i mama wolała mnie wypisać, niż zostawiać pod opiekę średnio interesującej się uczniami nauczycielki. Dopiero teraz, kiedy faktycznie ktoś się mną porządnie zajął, wytłumaczył, odczułam prawdziwą satysfakcję. Robienie czegoś, z czym do tej pory miałam tak mały kontakt, wydało mi się tak egzotyczne i nieprawdopodobne, że zaczęłam się tym kompletnie jarać.

Ale od świąt jakoś ciężko mi wrócić do diety. Widzę, że schudłam już ładnie i powoli zaczynam się rozleniwiać. Nie chcę tego zatracić i nie chcę też pozostać tylko przy tej wadze. Widzę jeszcze trochę tłuszczu, widzę ciało nie do końca wymarzone. Docelowo chciałabym osiągnąć 43 kg, ale już 47 kg mnie zadowoli. Chcę iść do przodu!

Postanowiłam sobie, że ogarnę siebie, swoje życie i wygląd do 30 roku życia. Mam zatem 7 lat na zmiany. Chciałabym w tym czasie znaleźć lepszą pracę. Przede wszystkim to. Niestety, w obecnej ogrom pracy nie idzie w parze z dobrymi zarobkami. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to Wrocław, a nie małe miasteczko. Chciałabym się wyprowadzić od rodziców, najlepiej bliżej Wrocławia. Chciałabym schudnąć do końca i utrzymać wagę. Chciałabym poprawić cerę i włosy. Ograniczam kolorówkę, stosuję olejki, biorę biotebal. Kupiłam long 4 lashes na rzęsy. Staram się też doprowadzić dłonie i paznokcie do stanu "wizytówka". I zadbać o stopy u kosmetyczki, która naprawdę dobrze to robi. Chciałabym w tym czasie również wyjść za mąż, znaleźć fajne mieszkanie lub ewentualnie wybudować dom. Coś, nad czym aktualnie pracuję, czyli skompletować szafę pod kątem ubrań biznesowych. Pożegnać się z ubraniami, z których wyrosłam lub się znosiły. Nie łudzić się, że wykorzystam je "po domu". I powiązana z tym sprawa, czyli uzupełnić zestaw akcesoriów do torebki. Mam taki kaprys, aby wszystkie były do siebie ładnie dopasowane. Portfel, mały piórniczek, notes, tubka z kremem, kosmetyczka, długopisy. Wybrałam sobie trzy kolory: do tworzyw czerwony i granat, a do metali - złoty. Nad tym również pracuję w chwili obecnej. Staram się również przestać tyle kupować, co się tyczy kosmetyków. Wykorzystać wszystkie te, które już są. A później naprawdę nie latać na 49% w Ross i nie łudzić się, że dziesiąta paletka cieni jest mi koniecznie potrzebna. A co za tym idzie - oszczędzać pieniądze. Czyli kupować tylko to, co jest naprawdę potrzebne i dobre jakościowo. Mniej, ale lepiej. A za tym idzie oczywiście kupienie canonowskiego macro - wymarzonego obiektywu, który da mi mnóstwo radości i powrót do prawdziwej pasji. Wysypiać się i nie wierzyć w to, że jeśli będę na każde zawołanie znajomych, zbawię świat. Nie bawić się w chrystusowanie ani w matkoteresowanie. Krok po kroku: najpierw godzinę przed spaniem wyłączać fb, później godzinę przed spaniem wyłączać internet, aż wreszcie - wyłączać telefon. Mój promotor robi to już o godzinie 20. I wiecie co? Doskonale na tym wychodzi. Chcę również czytać więcej książek, ale nie beletrystyki. Stawiać na reportaże i dziedziny, które najbardziej mnie interesują i są pokrewne tym, którym się zajmuję. I coś, co może wydać się absurdalne pomiędzy takimi górnolotnymi wizjami, ale... zmienię operatora. Czekam tylko na koniec umowy, bo to barbarzyństwo mieć w 2017 roku tak wolny Internet. O ile telefony nigdy nie stanowiły dla mnie wyznacznika, o tyle ślimaczy transfer danych to coś, co mnie zwyczajnie irytuje. Taka zmiana pozwoli mi efektywniej wykorzystywać czas podróży - czytać wiadomości, przeglądać ulubione portale. No i oczywiście, chcę widzieć postępy na siłowni. 

A Wy macie postanowienia na najbliższe okrągłe urodziny?

28 maja 2016 , Komentarze (17)

Chyba nic nie daje takiej motywacji, jak zobaczyć, jak bardzo było się obrzydliwym jakiś rok temu :D Porównałam sobie siebie sprzed roku (lekko ponad 60 kg) i z teraz (53 kg). Chyba jednak nie chce mi się grzeszyć przeciwko diecie ;)

A poza tym jest całkiem w porządku. Trochę sobie poodpuszczałam, ale w granicach normy, tak, że nie powinno się negatywnie odbić na organizmie. W planach na przyszły tydzień mam sporo gotowania, wypad do second handu, pewnie jakieś zdjęcia i wreszcie wydrukowanie pracy licencjackiej.

I mieszkanie. Muszę rozglądnąć się za mieszkaniem.

Ha, i napaliłam się na kobaltową spódnicę: i tak, kupię sobie ją ;) 

9 maja 2016 , Komentarze (6)

Nareszcie poczułam wiosnę. Jakiś niesamowity przypływ mocy, który poczuł mój M, powoli przelewa się i na mnie. Ten aż promienieje, po cichu śmieję się, czy aby na pewno jego powrót do aktywności fizycznej i odchudzanie ma pobudki czysto estetyczne. W końcu pomyślałam sobie, że nawet jeśli motywacją jest inna kobieta, to się rozstaniemy, a tym lepiej, że będziemy lepiej wyglądać dla swoich przyszłych partnerów! Taki czarny humor mnie złapał. 

Poza tym bardzo w porządku. Jedzenie w szkole dość w porządku, wzięłam przez te dwa dni raz kurczaka i surówki, raz rybę i surówki, i jakoś z rana koktajl z czarnej porzeczki. Tego ostatniego nie powinnam, ale wolałam wybrać to, niż jakieś pieczywo.

Zrobiłam ostatnio quiche ze szpinakiem z książki South Beach, ale nie posmakowały mi do tego stopnia, że musiałam zacząć jeść je z surówką :) nie pasuje mi ten jajeczny posmak - zdecydowanie bardziej smakuje mi wersja niedietetyczna.

Ale jest motywacja! Czuję, że miło będzie wrócić do swojej dawnej pracy (nie zawodowo - jedynie w odwiedziny) i usłyszeć, że ładnie schudłam. Chcę też pokazać się rodzinie mojego M: taką okazją do spotkania ze wszystkimi będzie wesele we wrześniu :) Myślę, że do tego czasu spokojnie zdążę wyglądać o niebo lepiej :) Co prawda sukienkę już mam, ale na szczęście jest wiązana z tyłu, więc będzie regulacja na szerokość :) pozostaje mi jedynie ją skrócić.

Powracam do masażu bańką chińską. Odgrzebuję dziś rower. No i przefarbowałam włosy henną. Wyszły mi w sumie rude refleksy, zamiast całych włosów, ale chyba dokupię i poprawię. Czasem nie warto słuchać pań w sklepie, zwłaszcza, jak się ma takie gęste włosy :)

JEST MOC!

6 maja 2016 , Komentarze (11)

Powracam. Zaczynam drugi dzień SB i czuję się tym nieco podekscytowana. Myślałam, że spocznę na laurach, żem nieco gruba, więc machnę ręką. A jednak nie machnę. I to o rękę się wszystko rozchodzi. Bo chcę, by mnie poprosił. I ponownie - o rękę, a właściwie o ręce idzie. Byliśmy na sesji zdjęciowej i miał mnie podnieść. Widziałam, że było mu ciężko. W sumie facet 80 kg, ja 56. Ale mimo wszystko, oboje byliśmy lżejsi te dwa lata temu.

No i impuls. Na tyle silny, by powiedzieć dość jedzeniu ponad miarę. Los okazał mi się sprzymierzeńcem. Oblałam egzamin na prawko, trzeci z kolei. Wpadłam w rozpacz i nawet jedzenie mnie nie kusi. Choć zawsze zajadałam smutki. Do tego jeszcze się przeziębiłam, więc spokojnie czeka mnie odpoczynek od obżarstwa.

A taki piękny wschód słońca był.

18 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Dziś przeżyłam moment krytyczny. Od dawna mam myśli samobójcze i odkąd rzuciłam psychotropy, wszystko wróciło z całą swoją uciążliwością. Brzydzę się swojego ciała, na za dużo sobie pozwalałam, a do tego rozwaliłam metabolizm ostatnimi lekami. Stwierdziłam, że chociaż warto się dowiedzieć, ile ważę. Mym oczom ukazała się liczba 59.8 kg. Najwyższa waga, jaką miałam w swoim życiu. I o dziwo, nie pogłębiło to moich myśli. Wprost przeciwnie. Muszę żyć, dopóki osiągnę zdrową, dobrą dla mnie wagę. Najlepiej czułam się przy 47 kg, ale już 52 by mnie zadowoliło. Byle zejść z nadwagi. 

Ale przyjęłam tę wiadomość spokojnie. Bo przecież mam lustro i widzę, jak wyglądam. To była tylko informacja, a nie z informacją należy walczyć, a ze stanem zastanym.

Nie daję sobie limitu czasu. Zakładam tylko, że chcę chudnąć 1-1.5 kg na tydzień. Tak jest zdrowo i zazwyczaj takie było moje tempo, które nie powodowało jojo. Wiem tylko, że moja endokrynolog kazała mi schudnąć podczas ostatniej wizyty (w maju). Zapewne musiałam ważyć wtedy więcej, bo aktualnie spodnie, które wówczas się na mnie nie dopinały, wchodzą bez problemu. Nie wchodziłam na wagę i nieco żałuję, ale znając swoje ciało, to jakieś 2-3 kg. 

Będzie lepiej.

Ha! A mojemu M. szczęka z wrażenia opadnie, jak już ładnie schudnę. Nie jest ważne to, co kobieta ma na sobie, ale sposób, w jaki to z siebie zdejmuje :)

4 lipca 2014 , Skomentuj

Dlatego zróbmy coś już dziś. A przy tym, nie stresujmy się, że ktoś inny wygląda lepiej, ktoś gorzej. Jedyną osobą, do której możesz się porównywać, to Ty sama, sprzed kilku lat. 

2 lipca 2014 , Skomentuj

Nareszcie wymarzone i zasłużone wakacje. Mogę z czystym sumieniem przyznać, że już od roku nie palę! :) A od pół roku nie jem mięsa. Ze względów ideologicznych, dla ścisłości. 
A dziś czeka mnie pozytywna impreza u moich przyjaciół. Świętujemy zakończenie sesji :)
Plany? Dużo owoców, zielonej herbaty, wafli ryżowych, warzyw z ostrymi dipami i czerwonego wina :) Na szczęście uczestnicy imprezy mają podobne gusta, więc co do menu zgodziliśmy się jednogłośnie :)

Następny tydzień: wyjazd do Zakopanego, trochę biegania, fotografowania i rysowania, a w weekend randka z moim M.! :) Tryskam energią i uśmiecham się do słońca. Jest pięknie.

I chyba powinnam kupić okulary przeciwsłoneczne. Choć nie noszę. Ale podobają mi się wetknięte we włosy. :)

Mel B? <3

2 lipca 2013 , Komentarze (2)

Wreszcie czuję się dobrze w swoim ciele. :)

Na chwilę przed założeniem Vitalii prowadziłam dietę i ćwiczyłam, dlatego pasek nie jest miarodajny :) Właściwie od grudnia schudłam 7 kg. Równo 7. Może mało jak na taki okres, ale biorę pod uwagę, że praktycznie odbyło się to bez wysiłku, no i podczas matur kilka kg przybyło, ale zrzuciłam je :)

Jest moc!
Ostatni raz tyle ważyłam w gimnazjum ^^

5 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

...to, czego innym się nie chce, żeby jutro mieć to, czego inni pragną :)


Jest dobrze, jest pięknie.
Boże, jak ja za K. tęskniłam!
Aż mi się ryjek cieszy, że ludzie jednak wracają, że nigdy nie jest za późno na powrót pozytywnych uczuć, na przeprosiny bez słów, na wybaczenie, na życie.
Nie stracę nadziei. Nigdy.


Dietuję sie dosyć dobrze, przekonałam się, że waga nie gryzie, a moje ciało rozumie, że czasem trzeba przegiąć i nie mści się :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.