Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3865
Komentarzy: 53
Założony: 18 grudnia 2019
Ostatni wpis: 5 lutego 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
potyczki-jedzenioholiczki

kobieta, 44 lat, radzionków

160 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 lutego 2020 , Komentarze (5)

Jestem w ciągu.
Jem bez opamiętania.

Kiedy budzę się nazajutrz po obżarstwie, przysięgam sobie, że dziś już tak nie zrobię, ale kiedy przychodzi popołudnie, jest mi już wszystko jedno i chcę tylko jednego: słodkiego!
DUŻO SŁODKIEGO!

Inaczej umrę, rozpadnę się na miliard kawałków, zwariuję, oszaleję. To napięcie jest nie do wytrzymania.

Boże, błagam, jeśli istniejesz, pomóż mi i odbierz mi ten przymus obżarstwa!!!!!!

Gardzę sobą za to kim jestem, za brak silnej woli, za niesystematyczność...

Mi to nawet nie smakuje... Ale kiedy przychodzi wieczór, to COŚ we mnie wstępuje, rozum idzie spać, a ja MUSZĘ jeść DUŻO, co dzień to więcej...

Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie przytulił, przygarnął, wspierał, zabrał ode mnie ten przymus, zabrał ode mnie to jedzenie, zamknął mnie w klatce i karmił pomidorami... Ja już nie daję rady...

16 stycznia 2020 , Komentarze (6)

Miałam do wyboru spotkanie z przyjaciółmi albo rocznicowy wieczór z moim Facetem.

Wybrałam smętny wieczór z JEDZNIEM.
Zajebiście!

Zaczęło się od tego, że obudziłam się kompletnie bez energii. Cały dzień w pracy byłam bez energii i bez koncentracji. To jest okropne w sytuacji, kiedy twoja praca wymaga koncentracji i zaangażowania, a Ty jesteś bez sił do życia a co dopiero mówić o jakimkolwiek entuzjaźmie i kreatywności...

Wracając z pracy postanowiłam wstąpić do spożywczego. Tak, już wtedy wiedziałam, że się objem.

Oszukuję się, że jeszcze tylko dzisiaj, a od jutra to już koniec z obżarstwem. To jest iluzja uzależnionego umysłu. Sławetny mechanizm iluzji i zaprzeczeń. Identycznie robi alkoholik uzależniony od alkoholu.

U mnie u podstaw obżarstwa zawsze leży to okropne poczucie braku energii. To jest nie do zniesienia. Ten brak energii towarzyszy mi cały czas, ale czasami jest tak silny, że sobie z nim nie radzę. Chodzenie do pracy to mega wyzwanie. W domu mam pod opieką chorego członka rodziny. Zajęcie się nim po pracy to kolejne mega wyzwanie. I na tym moje możliwości się kończą. Ja nawet nie mam siły posprzątać. I nie mówię tutaj o myciu okien co miesiąc, tylko o zwyczajnym pozmywaniu naczyń albo posprzątaniu ze stołu.

Ale czasami to poczucie zmęczenia jest tak ogromne, że "zasypiam na stojąco", czuję się tak jak bym miała mega kaca, dopada mnie totalna mgła mózgowa, mój umysł nie potrafi funkcjonować a ja ledwo powłóczę nogami. I zawsze przy tym jestem mega głodna, ilekolwiek bym nie zjadła poprzedniego albo danego dnia.

Przewędrowałam już multum lekarzy, zrobiłam mnóstwo badań. I co? I nic!
Tyle że ta insulinooporność, zresztą niewielka...
Żeby nie było, u psychiatry też byłam. Depresji nie stwierdzono.

Jestem totalnie bezsilna wobec tego mechanizmu. Czasami jest mi z tym zmęczeniem tak bardzo źle, że nie mam ochoty już dalej żyć... Bo co to za życie, kiedy ciągle wleczesz się z nogi na nogę, nie masz energii, wszystko cię przerasta, nawet najprostsze czynności... O spełnianiu marzeń nie ma co marzyć z takim poziomem energii.
Z takim poziomem energii to szczytem marzeń jest pójść rano do pracy, po pracy zająć się chorym członkiem rodziny (jakieś 2 godziny), a wieczorem dołożyć do pieca. A jak jeszcze uda się pozmywać naczynia, oh, to wtedy jest wspaniały dzień!

Kiedyś potrafiłam w jeden dzień umyć okna w całym domu. Dziś nie potrafię posprzątać ze stołu.

Każdego dnia dziękuję Bogu, że nie pada śnieg, bo nie wiem jak dałabym radę jeszcze odśnieżać...


Eh, i uprzedzając komentarze, że przecież wspomniałam że mam Partnera... Facet ma swój dom, swoje życie, i nie rozwiązuje problemu zmęczenia przerzucenie na niego moich obowiązków typu pozmywanie naczyń czy dołożenie do pieca... Chłop pomaga jak może, ale tutaj problemem nie jest nadmiar obowiązków, tylko BRAK ENERGI...


12 stycznia 2020 , Komentarze (7)

Kocham fotografię.

Zabawne, ale kiedy robię zdjęcia, prawie nigdy nie bywam głodna. Wsiąkam w sesję i cały świat dookoła mnie przestaje istnieć. Chęć na niezdrowe żarcie też przestaje istnieć. W zasadzie na jakiekolwiek żarcie...

No więc dziś robiłam zdjęcia... I jak Bóg da, to jutro rano będę mogła odtrąbić czwarty dzień bez obżarstwa.

A póki co... TRZY DNI BEZ OBŻARSTWA ZA MNĄ!

10 stycznia 2020 , Komentarze (3)

Przyszłam z pracy. Natknęłam się na słodkie pozostałości przedwczorajszego obżarstwa. Poczułam lekką chęć powtórzenia tego przyjemnego doznania.. 

Zadzwoniłam do koleżanki, która również zmaga sie z otyłością. Pogadałyśmy o "naszych sprawach". Chęć na słodkie minęła.

Więź z drugą cierpiącą istotą jest BEZCENNA!

10 stycznia 2020 , Komentarze (5)

Przeżyłam wczorajszy dzień bez obżarstwa.

Ale w sumie jakie to ma znaczenie w świetle ostatnich moich zażarć? Ile razy jeszcze będę miała ten "pierwszy dzień bez obżarstwa"? Jaką wartość ma taki pojedynczy dzień, skoro pomiędzy tymi pojedynczymi dniami bez obżarstwa mam kolejne dni z obżarstwem...

* * * * * 

będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mnie na fb:  https://vitalia.pl/Potyczki-jedzenioholiczki-108016480720947/

9 stycznia 2020 , Komentarze (2)

Wczoraj ZNOWU ZAŻARŁAM.

Moja "kolacja" to:

- 200g kiełbasy

- 3 duże pączki (poprosiłam panią w sklepie, żeby zważyła: razem miały 333g)

- 6 budyniów "słodka chwila"

- ukradzione komuś z domowników 2 parówki plus pół słoika musztardy.

Poszłam spać z bolącym brzuchem. Obudziłam się z kacem.

Więcej grzechów nie pamiętam.

Już nawet pisząc co wczoraj zjadłam, mam ochotę to zjeść ponownie...

* * * * * 

będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mnie na fb:  https://vitalia.pl/Potyczki-jedzenioholiczki-108016480720947/

8 stycznia 2020 , Komentarze (5)

Zażarłam.
Popłynęłam jak ta lala...


Dietę mam przez mądrego dietetyka ułożoną. Jakieś 1850 kcal. 5 posiłków. Zwykle bywam na niej syta.
Wczoraj trzymałam się dzielnie cały dzień. Po kolacji też nawet syta byłam. Ale przed snem sam diabeł we mnie wstąpił... Dożarłam jakieś 2000kcal w 10 minut. W tym paczka ciastek ukradziona komuś z rodziny :(

Czuję się podle. Fizycznie i psychicznie.
Coś a'la kac...

7 stycznia 2020 , Komentarze (4)

Obudziłam się dzisiaj głodna i bez energii. Ciężko mi utrzymać stan bez podjadania. Zjadłam już cztery z dostępnych pięciu posiłków, a jeszcze nawet nie ma godziny 16.
I mam ochotę pier... to wszystko i najeść się dobroci aż po kokardy!

I z motywacją też mam problem... :(

6 stycznia 2020 , Komentarze (3)

Na sobotę miałam zaproszenie na urodziny znajomego. 

Ślunski łobiod w restauracji: tusty rosół ze nudlami,  kluski, modro kapusta i rolady. A do tego wielgachno torta i jeszcze na deser szarlotka ze lodami. 

Dość patowa sytuacja dla kogoś, kto raz że jest na diecie, a dwa, że jak raz zacznie jeść, to nie potrafi potem przestać jeść przez kilka (a nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt) dni...

Zadzwoniłam do restauracji i poprosiłam o zmianę menu tak, żeby pasowało do mojej aktualnej diety. Czego nie mieli, przyniosłam sobie z domu. Nie było żadnego problemu. Mało tego, kolega dostał rachunek  pomniejszony o moją porcję bo: "ta pani i tak część składników przyniosła swoich". ;) 

Takie rzeczy!

Często tak robię na urodzinach, zlotach etc. Dzwonię i proszę o korektę menu. Tylko raz mi odmówiono, raz musiałam dopłacić, ale w większości przypadków moje zmienione menu mieści się w cenie tego, co dostają inni uczestnicy imprezy. Czasem jest nawet taniej. A tym razem o dziwo dostałam wyżerkę za darmo.

Dlaczego o tym piszę? Bo część osób nie wie, że tak można. A można. A nawet trzeba! Nie ma się co wstydzić! 

Jak sami o siebie nie zadbamy, to nikt nie zadba!!! 

Ps na dłuższych, kilkudniowych imprezach sprawa kończy się tym, że często zaprzyjaźniam się z obsługą kuchni, dzięki czemu jestem bogatsza o nowe kontakty, nowych ludzi i... nowe przepisy.

A Wy jak sobie radzicie, kiedy jesteście na diecie, a dostajecie zaproszenie do restauracji na imprezę lub wyjazd?

3 stycznia 2020 , Komentarze (7)

Za mną pierwszy dzień bez obżarstwa!

Przede mną kolejne 24 godziny.

Proszę, bądźcie ze mną...

Jeśli chcesz mnie wesprzeć, polub moją stronę na facebooku: https://vitalia.pl/Potyczki-jedzenioholiczki...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.