Miałam do wyboru spotkanie z przyjaciółmi albo rocznicowy wieczór z moim Facetem.
Wybrałam smętny wieczór z JEDZNIEM.
Zajebiście!
Zaczęło się od tego, że obudziłam się kompletnie bez energii. Cały dzień w pracy byłam bez energii i bez koncentracji. To jest okropne w sytuacji, kiedy twoja praca wymaga koncentracji i zaangażowania, a Ty jesteś bez sił do życia a co dopiero mówić o jakimkolwiek entuzjaźmie i kreatywności...
Wracając z pracy postanowiłam wstąpić do spożywczego. Tak, już wtedy wiedziałam, że się objem.
Oszukuję się, że jeszcze tylko dzisiaj, a od jutra to już koniec z obżarstwem. To jest iluzja uzależnionego umysłu. Sławetny mechanizm iluzji i zaprzeczeń. Identycznie robi alkoholik uzależniony od alkoholu.
U mnie u podstaw obżarstwa zawsze leży to okropne poczucie braku energii. To jest nie do zniesienia. Ten brak energii towarzyszy mi cały czas, ale czasami jest tak silny, że sobie z nim nie radzę. Chodzenie do pracy to mega wyzwanie. W domu mam pod opieką chorego członka rodziny. Zajęcie się nim po pracy to kolejne mega wyzwanie. I na tym moje możliwości się kończą. Ja nawet nie mam siły posprzątać. I nie mówię tutaj o myciu okien co miesiąc, tylko o zwyczajnym pozmywaniu naczyń albo posprzątaniu ze stołu.
Ale czasami to poczucie zmęczenia jest tak ogromne, że "zasypiam na stojąco", czuję się tak jak bym miała mega kaca, dopada mnie totalna mgła mózgowa, mój umysł nie potrafi funkcjonować a ja ledwo powłóczę nogami. I zawsze przy tym jestem mega głodna, ilekolwiek bym nie zjadła poprzedniego albo danego dnia.
Przewędrowałam już multum lekarzy, zrobiłam mnóstwo badań. I co? I nic!
Tyle że ta insulinooporność, zresztą niewielka...
Żeby nie było, u psychiatry też byłam. Depresji nie stwierdzono.
Jestem totalnie bezsilna wobec tego mechanizmu. Czasami jest mi z tym zmęczeniem tak bardzo źle, że nie mam ochoty już dalej żyć... Bo co to za życie, kiedy ciągle wleczesz się z nogi na nogę, nie masz energii, wszystko cię przerasta, nawet najprostsze czynności... O spełnianiu marzeń nie ma co marzyć z takim poziomem energii.
Z takim poziomem energii to szczytem marzeń jest pójść rano do pracy, po pracy zająć się chorym członkiem rodziny (jakieś 2 godziny), a wieczorem dołożyć do pieca. A jak jeszcze uda się pozmywać naczynia, oh, to wtedy jest wspaniały dzień!
Kiedyś potrafiłam w jeden dzień umyć okna w całym domu. Dziś nie potrafię posprzątać ze stołu.
Każdego dnia dziękuję Bogu, że nie pada śnieg, bo nie wiem jak dałabym radę jeszcze odśnieżać...
Eh, i uprzedzając komentarze, że przecież wspomniałam że mam Partnera... Facet ma swój dom, swoje życie, i nie rozwiązuje problemu zmęczenia przerzucenie na niego moich obowiązków typu pozmywanie naczyń czy dołożenie do pieca... Chłop pomaga jak może, ale tutaj problemem nie jest nadmiar obowiązków, tylko BRAK ENERGI...
psychodietetyczka.com.pl
17 stycznia 2020, 22:18Ja myślę że to zmęczenie psychiczne spowodowane nadmiarem obowiązków skoro nie jest to depresja. Robiłaś test Beck?
potyczki-jedzenioholiczki
5 lutego 2020, 13:52Dopiero dziś to czytam, nie było mnie tutaj 2 tygodnie. Jadłam... Zrobię sobie ten test i dam Ci znać...
Karampuk
16 stycznia 2020, 14:04a próbowałaś jakies witaminy suplementy ?
agazur57
16 stycznia 2020, 08:25Może wprowadź ruch na powietrzy. Albo przyjrzyj się swojemu stosunkowi do życia- może masz jakieś uporczywe myśli w stylu muszę, mam obowiązek, które wykańczają cię od środka?
potyczki-jedzenioholiczki
16 stycznia 2020, 16:47Muszę, mam obowiązek... pod opieką 84-letni ojciec, który jest osobą toksyczną, zawsze był toksyczny, nasza relacja była zawsze okropna, a teraz MUSZE, MAM OBOWIAZEK sie nim zajac. Nie mam rodzenstwa, sama z tym jestem. Pomagaja mi cudne panie opiekunki kiedy jestem w pracy, ale potem opieka spada na mnie. Caly czas wszystko musze dostosowywac do tej opieki. Chce gdzies sobie wyjsc wieczorem? Trzeba opiekunke kombinowac zeby dala kolacje! Chce na wakacje? Chwileczke... najpierw trzeba zalatwic opieke tatusiowi. Chce sobie w nocy pospac? A nic z tego! Tatus postanowil pospacerowac po domu i rozbil sobie glowe. Szycie glowy na pogotowiu do rana. A potem do pracy. I tak w kolko. Z tata ciagle problemy. Jak sie jedna choroba skonczy to zaczyna nastepna. Ciagle lekarze, lekarstwa, cala logistyka do ogarniecia: zeby zawsze byly opiekunki, lekarstwa, co jesc dla taty, w domu cieplo to wegiel trzeba kupic i do pieca dolozyc, samochod musi byc sprawny, snieg odsniezony, trawnik skoszony, pranie wyprane. Jeszcze czasem fotografia sie zajmuje... Bardzo mi ciazy ta opieka nad tata...
agazur57
16 stycznia 2020, 17:59To współczuje, rzeczywiście masz ciężko.