Oczywiście, że nie mięśnie tylko tłuszcz, ale efekty jakieś są patrz fot., od samego początku. Święta i jeszcze moje urodziny kolejna wymówka, to wizyta rodziny z Anglii też suto zastawiony stół i po co to nie wiem. I tak się jakoś porobiło, że jak się rzuciłam na jedzenie ta tak jakbym nigdy nie widziała takich pyszności. Dużo do pełna i słodko tłusto i tak było jakieś trzy tygodnie i efekty są od razu nie tak jak z odchudzaniem potrzeba czasu. Biegam, tego nie przestałam robić, hm biegam szumnie powiedziane na razie są to marszobiegi ale biegania już jest więcej jak chodzenie :).
Od dnia 6 maja podejmuje wyzwanie, spalanie na maxa na mojej siłowni biorę udział w rywalizacji przez okres 6 tygodni, kto najwięcej spali ten wygrywa, karnet, torbę i coś tam jeszcze (choć karnet mi do niczego nie jest potrzeby mam Multisporta od mojego ukochanego pracodawcy). Warunek trzy razy w tygodniu trzeba być na jakichkolwiek zajęciach dla mnie super Zumba i siłownia i motywacja do chodzenia na zajęcia, a bieganie w jakieś inne dni, bo zawsze mam wybór, albo siedzenie przed telewizorem albo ruszenie tyłka, brak czasu bardzo popularna i wyświechtana wymówka.
Przez ten czas wpisy raz w tygodni i pomiary, bez wchodzenia na wagę codziennie i nawet pięć razy dziennie, choć to też forma ruchu.
Moim celem jest 77 kg, chciałam tutaj 10 mniej wpisać ale bądźmy realistami, ma też być zdrowo.
Pomimo tej wpadki i tego, że przybrałam jestem bardzo zmotywowana. Po porażce wstań i walcz będziesz silniejsza i mam nadzieję mądrzejsza.