Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ognik1958

mężczyzna, 67 lat, Gdańsk

178 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2025 , Skomentuj




Waga utrzymana 74,6 kg czyli w zakładanej normie ufff 

Drobne korekty tabeli upraszczające czytelność przekazu powodzenia👍👍👍

1 Zaczynamy zliczanie od niedzieli by...podsumowania robić w dniu wolnym od pracy i zabiegania w następną niedziele

2 Podsumowania robimy w kolejnych tygodniach z wyliczeniami narastająco osiągnieć rocznych po wszystkich tygodniach


Tabela wypełniania czynników tygodnia 19-25 maj b.r.


CzynnikiMoja normaniedz.pon.wt.śr.czw.Pt.sob.
jadło*<1800
kcal/d
111.1111.
post przer.**8/1611111


1
ćwiczenia***>400
kcal/d

11111
sen7-9h11
1111
nawodnie****2,6l/d111111
utrzymanie wagi74 +/- 1kg11111

1

1
sumy punktów dnia/maxmax dziennie 
6 pt.
5/66/65/64/65/64/66/6
proc.wynik  bieżącego
tygodnia=
73%proc.wynik bieżącego roczku=78%



Objaśnienia do tabeli

*jadło ustanawiamy poziom kaloryczności   by był deficyt po kal. jadła -PPM x 1,4- kal. ćwiczeń by było tego u mnie na stabilizacji  -500 kcal ale jak chcemy   np.  redukować tygodniowo  1 kg musi być deficytu więcej np  -1000 kcal co  tygodniowo  powinno dawać redukcje 1 kg na wadze

PPM-Podstawowa Przemiana Materii liczymy na piechotę ze wzoru Harrisa Benedicta lub z kalkulatora na PPM na Internecie na podstawie twojego  wieku wagi płci i wzrostu

** post -8/14 tj. jadło spożywamy  w 8 godzinach a resztę doby pościmy

*** ćwiczenia tak by dawały spalenie kcal   w zestawieniu z kal. jedzenia deficyt  j.w 

**** nawodnienie -co najmniej te 0,035 x waga liczonych  w litrach

A tera ciut wiedzy bo tego.... nigdy mało 

Czemu masa ciała rośnie?

W utrzymaniu idealnej sylwetki przeszkadza nam głównie źle dobrana dieta lub po prostu przejadanie się. Dużą rolę w odchudzaniu odgrywa podjadanie produktów, które bardzo lubisz — często sięgasz po lody? Czy nagradzasz się za sukcesy ulubionym jedzeniem? A może zajadasz stresy? Jeśli na jedno z pytań twoja odpowiedź jest twierdząca, koniecznie poznaj sposoby na radzenie sobie z tym.

Do przyczyn, które mogą mieć znaczenie podczas rosnącej masy ciała po 40. roku życia, możemy zaliczyć między innymi:

  • nieodpowiednie nawodnienie
  • niewystarczającą ilość i jakość snu
  • brak aktywności fizycznej
  • dużą ilość tłuszczu lub cukrów prostych w diecie
  • zbyt małą lub zbyt dużą liczbę posiłków w ciągu dnia
  • nieprzemyślane próby odchudzania się
  • przyjmowanie leków hormonalnych
  • nadużywanie alkoholu
  • palenie papierosów
  • zmiany hormonalne towarzyszące klimakterium
  • zajadanie stresu i niepowodzeń 

Dieta po czterdziestce co jeść a czego unikać

Najlepszym sposobem na zadbanie o swoją masę ciała jest wprowadzenie zmian w żywieniu. Nie muszą być one bardzo restrykcyjne i wymagające, warto zacząć od małych kroków. Jeśli rzucisz się na głęboką wodę w odchudzaniu, twoja redukcja może zakończyć się fiaskiem. Jeśli chcesz się odchudzić — koniecznie zastosuj deficyt kaloryczny. Przy bilansowaniu posiłków zwróć uwagę na ich ilość i jakość — zrezygnuj z tłustego mięsa, słodyczy i wysoko przetworzonych przekąsek.

Dużą uwagę zwróć na spożycie warzyw i owoców w diecie. Poza niską kalorycznością (głównie mowa tu o warzywach) dostarczą one do twojego organizmu spore ilości składników mineralnych oraz witamin. Na bazie warzyw przygotujesz pyszne i pełnowartościowe posiłki. Odrobina ugotowanej kaszy, feta i warzywa — kolacja idealna! Naucz się komponować posiłki, w których znajdą się węglowodany, białko i tłuszcze (do sałatek wybierz oliwę z oliwek lub olej rzepakowy).

Po czterdziestce warto również zadbać o odpowiednią podaż przeciwutleniaczy (głównie witaminy A), które wpłyną na wygląd włosów, skóry oraz paznokci. Witaminę A znajdziesz w nabiale, papryce, zielonych warzywach lub w marchwi. Dodatkowo zwróć uwagę na obecność produktów bogatych w witaminy z grupy B — znajdziesz je np. w pieczywie razowym, gruboziarnistych kaszach lub orzechach.

W diecie stawiaj głównie na produkty nieprzetworzone. Ogranicz do minimum spożywanie produktów i dań gotowych, zupek w proszku czy parówek z kiepskim składem. Jeśli lubisz produkty typu fast food, to nie musisz z nich rezygnować, jednak spożywaj je z umiarem i głową — raz na jakiś czas.

Aktywność fizyczna — czy warto?

Aktywność fizyczna w odchudzaniu również ma znaczenie. Wspomaga w generowaniu dodatkowego deficytu energetycznego oraz pozytywnie wpływa na samopoczucie. Jeśli nie masz czasu na codzienną aktywność fizyczną, koniecznie zacznij od wprowadzenia małych zmian. Dojeżdżasz do pracy autobusem? Wysiądź jeden lub dwa przystanki wcześniej i się przejdź. Mieszkasz w bloku z windą? Koniecznie wybierz schody. Małe zmiany pomogą ci zbudować trwałe nawyki na wiele lat.

Masz możliwość wprowadzenia treningów do swojej codzienności? Koniecznie postaw na aktywność, która sprawia ci przyjemność. Jeśli nie lubisz jazdy na rowerze, wypróbuj rolki. Baw się i testuj, która z aktywności jest dla ciebie odpowiednia. Nie katuj się bez przerwy wyczerpującymi treningami, które wyciskają siódme poty, a nie są zbyt atrakcyjne. Dobrze dobrana aktywność zostanie z tobą na dłużej.😊



powodzenia😊

20 maja 2025 , Komentarze (1)

Codzienne chody do pracy z kapcia no i dietka realizowana nie mówiąc już o przestrzeganiu czynników wpływających co przekłada sie na...utrzymanie wagi z niewielkimi wahaniami 

+/- 1 kg  czego i Wam po osiągnieciu Waszych docelowych celów  życzę 


Tabela III tygodnia maja z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub jak u mnie pomocna w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*😀😀😀😀😀

😀

post 16/8 h/d😀😀😀😀😀😀

ćw.**>400kcal./d😀😀😀😀😀😀
sen 7-9 h/d
😀😀😀😀
nawodnie 2,6 l/d***😀😀
😀😀😀
waga 74
+/- 1 kg****
😀😀😀😀😀😀

😀

zaliczenia punktów dzienne55

5

5445


zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień maja =35 punktów

- drugi tydzień maja =34 punkty

-trzeci tydzień maja=33 punkty

-czwarty tydzień maja=

-całościowo kwiecień=138 punkty

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

-całościowo średniomiesięcznie w bieżącym roczku=34 punkty

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. Vera Fit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadło -CPM statyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień wystarczające przy mojej stabilizacji

nawodnienie*** wg wzoru 0,035xwaga=0,035x74=2,6l

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na

12 maja 2025 , Komentarze (1)

Tabela II tygodnia maja z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub jak u mnie pomocna w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*😀😀😀😀
😀

😀

post 16/8 h/d😀😀😀😀😀😀

ćw.**>400kcal./d😀😀😀😀😀😀
sen 7-9 h/d😀😀😀😀😀
nawodnie 2,6 l/d***😀😀😀😀😀
waga 74
+/- 1 kg****
😀😀😀😀😀😀

😀

zaliczenia punktów dzienne65

5

5454


zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień maja =35 punktów

- drugi tydzień maja =34 punkty

-trzeci tydzień maja=

-czwarty tydzień maja=

-całościowo kwiecień=138 punkty

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

-całościowo średniomiesięcznie w bieżącym roczku=34 punkty

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadło -CPM statyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień wystarczające przy mojej stabilizacji

nawodnienie*** wg wzoru 0,035xwaga=0,035x74=2,6l

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na

8 maja 2025 , Skomentuj


Hmm ... niewielki spadek w ramach tolerancji +/- 1 kg


Tabela II tygodnia maja z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub jak u mnie pomocna w utrzymaniu właściwej wagi )


Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*😀😀😀

post 16/8 h/d😀😀😀

ćw.**>400kcal./d😀😀😀



sen 7-9 h/d😀😀


nawodnie 2,6 l/d***😀😀



waga 74
+/- 1 kg****
😀😀😀


zaliczenia punktów dzienne65

5






zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień maja =35 punktów

- drugi tydzień maja =

-trzeci tydzień maja=

-czwarty tydzień maja=

-całościowo kwiecień=138 punkty

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

-całościowo średniomiesięcznie w bieżącym roczku=34 punkty

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadło -CPM statyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień wystarczające przy mojej stabilizacji

nawodnienie*** wg wzoru 0,035xwaga=0,035x74=2,6l

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizmu

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikro detali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworowość, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.


0




6 maja 2025 , Komentarze (2)

Waga na dziś ....utrzymana norma na poziomie 74, kg /- 1 kg... bingo!!!🙂🙂🙂

Tabela II tygodnia maja z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub jak u mnie pomocna w utrzymaniu właściwej wagi )


Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*😀




post 16/8 h/d😀



ćw.**>400kcal./d😀




sen 7-9 h/d😀




nawodnie 2,6 l/d😀





waga 74 +/- 1 kg***😀





zaliczenia punktów dzienne6







zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień maja =35 punktów

- drugi tydzień maja =

-trzeci tydzień maja=

-czwarty tydzień maja=

-całościowo kwiecień=138 punkty

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

-całościowo średniomiesięcznie w bieżącym roczku=34 punkty

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadło -CPM statyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień wystarczające przy mojej stabilizacji

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizmu

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikro detali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworzoność, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.

*<>

5 maja 2025 , Skomentuj


Waga na dziś ....utrzymana norma na poziomie 74, kg +/- 1 kg... bingo!!!🙂🙂🙂




Tabela I tygodnia maja z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub jak u mnie  pomocna w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*😀😀😀😀😀😀

😀

post 16/8 h/d😀😀😀😀😀

ćw.**>400kcal./d😀
😀😀😀
😀
sen 7-9 h/d😀😀
😀😀
nawodnie 2,6 l/d😀😀
😀😀😀😀
waga 74 +/- 1 kg***😀😀😀😀😀😀

😀

zaliczenia punktów dzienne56

5

5455


zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień maja =35 punktów

- drugi tydzień maja =

-trzeci tydzień maja=

-czwarty tydzień maja=

-całościowo kwiecień=138 punkty

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

-całościowo średniomiesięcznie  w bieżącym roczku=34 punkty

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadło -CPM statyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień wystarczające przy mojej stabilizacji

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizmu

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikro detali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworzoność, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.


*<>

28 kwietnia 2025 , Skomentuj

hmm,,waga oscyluje wokół  74 kg i jest  raz  więcej raz mniej ale.... wszystko w przedziale +/- 1 kg

Tabela IV tygodnia kwietnia z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*:😀😀😀😀

😀

post 16/8 h/d:😀😀😀😀😀


ćw.**>400kcal./d:😀😀😀😀😀
😀
sen 7-9 h/d:😀
😀😀😀
nawodnie 2,6 l/d:😀😀
😀😀😀😀
waga 74 +/- 1 kg***😀😀😀😀😀😀

😀

zaliczenia punktów dzienne36

4

6545

zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień kwietnia =37 punktów

- drugi tydzień kwietnia =36 punktów

-trzeci tydzień kwietnia=32 punktów

-czwarty tydzień kwietnia=33 punktów

-całościowo kwiecień=

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadło -CPM statyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień wystarczające  przy mojej stabilizacji

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizmu

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikrodetali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworzoność, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.


24 kwietnia 2025 , Skomentuj


Tabela IV tygodnia kwietnia z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*:😀😀

post 16/8 h/d:😀😀


ćw.**>400kcal./d:😀😀😀

sen 7-9 h/d:
😀


nawodnie 2,6 l/d:😀😀



waga 74 +/- 1 kg***😀😀😀


zaliczenia punktów dzienne36

4





zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień kwietnia =37 punktów

- drugi tydzień kwietnia =36 punktów

-trzeci tydzień kwietnia=32 punktów

-czwarty tydzień kwietnia=

-całościowo kwiecień=

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadlo -CPM satatyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień przy mojej stabilizacji

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizmu

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikrodetali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworzoność, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.


23 kwietnia 2025 , Skomentuj

Tabela IV tygodnia kwietnia z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*:😀


post 16/8 h/d:😀



ćw.**>400kcal./d:😀😀


sen 7-9 h/d:
😀


nawodnie 2,6 l/d:😀😀



waga 74 +/- 1 kg***😀😀




zaliczenia punktów dzienne36







zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień kwietnia =37 punktów

- drugi tydzień kwietnia =36 punktów

-trzeci tydzień kwietnia=32 punktów

-czwarty tydzień kwietnia=

-całościowo kwiecień=

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadlo -CPM satatyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień przy mojej stabilizacji

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizmu

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikrodetali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworzoność, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.


21 kwietnia 2025 , Skomentuj


Tabela III tygodnia kwietnia z wypełniania czynników sprzyjających chudnięciu ( lub w utrzymaniu właściwej wagi )

Czynniki wpływające

chudnięciu

Pn.Wt.Śr.Czw.Pt.Sob.Nd.
jadło<1800kcal/d*:😀😀😀😀😀

post 16/8 h/d:😀😀😀😀😀

ćw.**>400kcal./d:😀😀😀😀😀
sen 7-9 h/d:😀😀😀😀😀
nawodnie 2,6 l/d:😀😀😀😀😀
waga 74 +/- 1 kg***😀😀😀😀😀😀

😀

zaliczenia punktów dzienne55

5

4544

zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień kwietnia =37 punktów



zliczanie narastająco :- pierwszy tydzień kwietnia =37 punktów

- drugi tydzień kwietnia =36 punktów

-trzeci tydzień kwietnia=32 punktów

-czwarty tydzień kwietnia=

-całościowo kwiecień=

- całościowo maj=

-całościowo czerwiec=

jadło* z przestrzeganiem aby znalazło sie 500 gr warzyw i owoców i co najmniej 60 gr czystego białka oraz z suplementami na brak łaknienia np. VeraFit a na trawienie SEMA LAB

ćw**- ćwiczenia dobierany tak aby deficyt = jadlo -CPM satatyczne -ćw. był mniejszy niż 500kcal/dzień przy mojej stabilizacji

waga*** to... pilnowanie sie utrzymania stałej docelowej wagi ale można też jak jest takowa potrzeba ...wyznaczenie sobie wartości stałej redukcji w wyznaczanym sobie tempie np. 1 kg na tydzień

Tabela: Porównanie produktów i ich wpływ na spalanie tłuszczu

ProduktCzęsty problemEfekt metabolicznyLepsza alternatywa
Napoje „zero”Słodziki zakłócają sytośćZwiększona ochota na jedzenieWoda z cytryną, herbata bez dodatków
Batony proteinowe z marketuWysoki stopień przetworzeniaRozregulowanie gospodarki cukrowejNaturalne źródła białka: jajka, twaróg
Pieczywo pełnoziarnisteSzybki wzrost insulinyBlokowanie lipolizyKomosa ryżowa, kasza gryczana
Oleje roślinne rafinowanePrzewaga omega-6Stan zapalny, osłabienie wrażliwości na insulinęOliwa extra virgin, olej kokosowy
Jogurty owocowe „light”Ukryte cukry i skrobiaSkoki glukozy, nasilenie apetytuJogurt naturalny z owocami i orzechami
Płatki śniadaniowe „fit”Przetworzone zboża, słodzone ekstraktySpadek energii po 1–2 godzinachOwsianka na wodzie z dodatkami naturalnymi
Soki owocowe 100%Brak błonnika, wysoka zawartość fruktozyWzrost tłuszczu trzewnegoŚwieży owoc z wodą
Dania gotowe „dietetyczne”Konserwanty, stabilizatory, ukryte cukryObciążenie układu trawiennegoGotowanie samodzielne, świeże produkty
Sosy typu „zero kcal”Sztuczne zagęstniki, aromatyZaburzenia sytości, wpływ na mikrobiomPrzyprawy naturalne, domowe dressingi
Mleko roślinne smakoweSyropy, dodatki aromatyzująceDodatkowe kalorie, efekt insulinowyNiesłodzone mleko roślinne lub woda

1. Napoje „zero kalorii” – oszustwo dla mózgu i metabolizm

Mimo że zawierają znikome ilości kalorii, napoje typu „light” lub „zero” nie są dobre dla metabolizmu. Słodziki, takie jak aspartam, sukraloza czy acesulfam K, mogą prowadzić do zaburzeń sytości. Organizm rejestruje słodki smak, ale nie dostaje energii, przez co zwiększa się ochota na jedzenie. To błędne koło.

Dodatkowo część badań wskazuje, że regularne spożywanie sztucznych słodzików wpływa negatywnie na mikrobiom jelitowy, co z kolei może pogarszać wrażliwość na insulinę. A gdy wrażliwość na insulinę spada, spalanie tłuszczu zostaje mocno zahamowane. Mówiąc prosto: organizm trzyma się tłuszczu, bo nie ma sygnału, żeby go „odpalić”.

Warto przeczytać: Ile kalorii spalam podczas godzinnego spaceru?

2. Produkty „fit” z supermarketu – etykieta to nie to samo co jakość

Chwycisz batonik z napisem „protein bar” lub granolę „bez cukru”, bo wygląda zdrowo. Niestety – spora część tzw. zdrowych produktów przetworzonych jest zaprojektowana marketingowo, a nie funkcjonalnie. Słodziki, maltitole, dekstroza, rafinowane oleje, mleko w proszku – wszystko to znajdziesz w „fit” produktach.

Mimo że kaloryczność może nie być niska, taki miks składników może zakłócać równowagę hormonalną i utrzymywać wysoki poziom glukozy we krwi. Poziom cukru nie musi skakać jak po ciastkach, ale efekt metaboliczny może być podobny: organizm skupia się na magazynowaniu, nie na spalaniu.

Warto przeczytać: Dlaczego ciągle masz ochotę na słodycze? 4 przyczyny i rozwiązania

3. Pieczywo – nawet pełnoziarniste, jeśli masz cel redukcyjny

Tu sprawa jest prosta. Chleb to produkt o wysokim indeksie glikemicznym, nawet jeśli jest „ciemny”. Często ciemny kolor pochodzi z dodatku karmelu, a nie z mąki z pełnego przemiału. Nawet pełnoziarniste pieczywo zawiera duże ilości węglowodanów, które szybko podnoszą poziom insuliny. A insulina jest jednym z głównych hormonów blokujących lipolizę, czyli proces spalania tłuszczu.

Nie chodzi o to, by całkowicie eliminować węglowodany, ale warto wiedzieć, że regularne spożywanie pieczywa – szczególnie w śniadaniach – przesuwa metabolizm na tor „magazynowania”, a nie „spalania”.

4. Oleje roślinne rafinowane – cichy wróg hormonów

Słonecznikowy, rzepakowy, sojowy – to oleje, które królują w kuchniach, niestety często nieświadomie. Problemem nie jest sama kaloryczność, ale proporcje kwasów tłuszczowych. Rafinowane oleje roślinne mają wysoki poziom kwasów omega-6, które w nadmiarze wywołują stan zapalny w organizmie. Przewlekły stan zapalny wpływa negatywnie na leptynę i insulinę – dwa kluczowe hormony w kontekście spalania tłuszczu.

Zamiast tego warto sięgać po oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej kokosowy lub masło klarowane. Te tłuszcze mają stabilniejszy wpływ na gospodarkę hormonalną i wspierają termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła, który zużywa energię (czytaj: spala kalorie).

5. Jogurty owocowe „light” – cukier pod przykrywką

Jogurt sam w sobie może być świetnym źródłem białka i probiotyków. Problem zaczyna się wtedy, gdy sięgamy po wersje „owocowe”, „light” lub „fit”. W praktyce takie produkty to często słodkie desery udające zdrową przekąskę. Zawierają cukry proste, skrobię modyfikowaną, aromaty, a często też zagęstniki, które mogą wpływać na uczucie głodu i zaburzać pracę jelit.

Fruktoza – cukier obecny w owocach i często dodawany do jogurtów w formie syropów – szczególnie silnie wpływa na odkładanie tłuszczu trzewnego, który jest najgroźniejszy metabolicznie. To ten tłuszcz, który otacza narządy wewnętrzne i sprzyja stanom zapalnym. Dlatego jogurt owocowy z marketu może wyglądać niewinnie, ale sabotuje Twój cel.

Warto przeczytać jeszcze: Tłuszcz na brzuchu nie znika? Może problemem jest ten powód!

Dlaczego to takie ważne?

Spalanie tłuszczu to proces złożony, którego nie da się sprowadzić wyłącznie do liczenia kalorii. Nasz organizm nie działa jak kalkulator. Reaguje na sygnały hormonalne, rytm dobowy, poziom stresu, jakość snu i oczywiście na to, co jemy. Nawet jeśli jesteś w deficycie kalorycznym, ale regularnie sięgasz po produkty zaburzające gospodarkę hormonalną, ciało może uparcie trzymać się tkanki tłuszczowej.

Insulina, leptyna, grelina, kortyzol – to tylko kilka hormonów, które decydują, czy organizm spala tłuszcz, czy go odkłada. Jeśli poziom insuliny jest stale podwyższony, spalanie tłuszczu zostaje praktycznie zablokowane. Z kolei rozregulowanie leptyny prowadzi do sytuacji, w której mózg nie odczytuje sygnałów sytości – jesz więcej, nawet jeśli nie jesteś głodny. Dodatkowo produkty przetworzone i słodziki mają negatywny wpływ na mikrobiom jelitowy, który reguluje m.in. wchłanianie składników odżywczych i odpowiedź immunologiczną.

W praktyce oznacza to, że ciało może reagować na jedzenie jak na „złe informacje” – zamiast pobudzać metabolizm, wycisza go. Dlatego nawet niewielkie ilości produktów „zakłócających” codzienny rytm metaboliczny mogą przesądzać o tym, czy tłuszcz będzie spalany, czy zostanie „zabezpieczony na potem”. To właśnie dlatego osoby, które robią wszystko „poprawnie”, mogą nie widzieć efektów – pomijają rolę tych mikrodetali. A to one, sumując się dzień po dniu, decydują o rezultatach. Trening może być na medal, ale jeśli jednocześnie codziennie dostarczasz ciału sprzeczne sygnały, organizm po prostu nie odpali procesu lipolizy.

Co jeść zamiast?

Nie chodzi o to, żeby popaść w paranoję i bać się każdego opakowania z marketu, ale o to, by nauczyć się wybierać produkty wspierające organizm. Zamiana nie musi być skomplikowana. Najczęściej wystarczy wrócić do podstaw. Jeśli zwykle sięgasz po sklepowy jogurt owocowy, zamień go na jogurt naturalny z dodatkiem świeżych jagód i garścią orzechów.

Zamiast batonika proteinowego z 20 składnikami, których nie jesteś w stanie wymówić – ugotuj jajko na twardo i dołóż kilka migdałów. W miejsce sosu „zero kalorii” pełnego zagęstników i sztucznych słodzików, przygotuj dressing z oliwy, soku z cytryny, odrobiny musztardy i przypraw. Ciało działa najlepiej, gdy dostaje to, co zna – naturalne składniki, niska przetworzoność, prostota.

To nie tylko wspiera trawienie, ale przede wszystkim przywraca wrażliwość insulinową, reguluje poziom glukozy we krwi i daje stabilną energię. Produkty niskoprzetworzone rzadziej wywołują napady głodu, bo nie stymulują gwałtownych skoków cukru. Dzięki temu jesteś w stanie jeść mniej bez poczucia wyrzeczeń. Spalanie tłuszczu nie powinno być karą – powinno być naturalną konsekwencją dobrze skomponowanej diety.

Efekt domina: od jednego produktu do zaburzonej gospodarki hormonalnej

Największy problem z pozornie zdrowymi produktami polega na tym, że działają niepozornie, ale stale. Kiedy codziennie zaczynasz dzień od jogurtu „fit” z granolą i popijasz to sokiem, dajesz organizmowi mocny sygnał: „dostarczono cukier, podnieś insulinę”. To jeszcze nie tragedia – ale jeśli później zjesz batonik proteinowy, obiad z gotowego pudełka, kolację z sosem „zero”, to jesteś w ciągłym trybie spożywania produktów, które rozregulowują biochemię.

Organizm nie dostaje chwili, by wejść w tryb spalania. Brakuje mu „okien”, w których mógłby skupić się na naprawie, oczyszczaniu i aktywacji procesów katabolicznych. Mikrozakłócenia pojawiające się kilka razy dziennie mogą prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a ten jest wrogiem nr 1, jeśli chodzi o skuteczną redukcję. Do tego dochodzi zaburzona praca jelit, zmęczony układ trawienny i rozchwiane hormony.

Wszystko to sprawia, że zamiast efektywnego spalania tłuszczu, ciało zaczyna się „bronić” – magazynuje, zatrzymuje wodę, obniża tempo metabolizmu. W efekcie tyjesz mimo że jesz „zdrowo”. To nie jest efekt lenistwa czy braku silnej woli – to po prostu efekt kumulacji niewłaściwych wyborów. Dlatego tak ważne jest, by zrozumieć ten efekt domina i przerwać go jak najszybciej.

Trudna prawda: czasem mniej znaczy więcej

Wielu ludzi wierzy, że kluczem do sukcesu w redukcji jest robienie „więcej” – więcej cardio, więcej ćwiczeń, bardziej restrykcyjna dieta, jeszcze więcej suplementów. Ale prawda jest taka, że organizm nie nagradza za nadmiar, tylko za spójność i równowagę. Przeładowywanie dnia piętnastoma produktami, nawet jeśli każdy z osobna nie jest zły, może wprowadzić chaos metaboliczny. Zbyt wiele bodźców, zbyt dużo składników, ciągłe jedzenie, różne dodatki i przetworzone „fit” zamienniki – to wszystko powoduje, że ciało nie wie, co z tym zrobić.

Zamiast adaptować się do spokojnego deficytu i spalać tłuszcz, organizm przełącza się w tryb obronny. Lepiej zjeść czysto i prosto, niż kombinować z dietą jak z układanką z tysiącem elementów. Redukcja to nie wyścig – to proces oczyszczania stylu życia. Gdy zaczniesz jeść mniej przetworzonych rzeczy, a więcej tego, co naturalne i sezonowe, efekty przyjdą same.

Może nie po trzech dniach, ale po trzech tygodniach na pewno poczujesz różnicę. Więcej energii, mniej wody podskórnej, gładsza skóra, mniej napadów głodu. To są realne oznaki, że ciało zaczęło działać z nami, a nie przeciwko nam. Paradoksalnie, mniej jedzenia i mniej kombinowania daje więcej efektów. Tylko trzeba odważyć się zrezygnować z tego, co zbędne.


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.