Po Świętach 2,5 kg na plusie ale spokojnie, to nie z przeżarcia, to tylko @. Dzisiaj już wraca wszystko do normy więc ok. Tak swoją drogą przed @ , na święta niemal gromadziła mi się woda i czułam się jak beczka a pomysleć co by było jakbym się dodatkowo najadła wszystkiego ponad stan, chyba bym pękła ;) A tak jedzeniowo święta były ok, w I dzień pozwoliłam sobie na więcej i przekroczyłam swoją dzienną normę ale nie o wiele i jadłam małe porcje tego na co miałam ochotę. Wiecie, np. jedna łyżka salatki zamiast jak kiedyś całego nawalonego talerza. I tym sposobem się najadłam ale nie przejadłam.
Nowy rok tuż , tuż ale ja nie robię jako takich postanowień czy planów bo zwykle kończy sie to tylko na planach a po roku można się pośmiać z tego co miało być a nie jest. Owszem, mam takie myśli, że to czy tamto bym chciała zrealizować ale to są takie luźne przemyślenia, nic wiążącego bo wolę coś zrobić spontanicznie niż zaplanować a nic nie zdziałać.
Na Sylwestra wybieram się na małą domówkę w gronie kilku osób. Ogólnie nie przepadam za Sylwestrem, nie lubię tej presji i musu zabawy i tego, że każdy kto nie planuje się bawić przez większość traktowany jest jak dziwoląg. Uogólniam trochę ale wydaje mi się, że takie jest myślenie większości. Chociaż pewnie bardziej u młodych osób, nastoletnich. Bo sama pamiętam jako nastolatka jaka to była tragedia jak się nigdzie nie szło, jaki obciach i to zdziwienie innych jak to nie. Teraz mam na to wywalone, chce to gdzieś idę, nie chce nie idę. Jak mam ochotę tego dnia się pobawić, podrinkować to to robię, jak nie mam to pobawię się innego dnia ;)
Życzę Wam udanego Sylwestra, spędzonego tak byście były zadowolone a w Nowym Roku wszystkiego co najlepsze, oby ta trudna walka z kilogramami była skuteczna :* :) Buziaki:)